Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Instruktorzy: przepisy o prawie jazdy to bubel! W proteście nową ustawę... spuszczą w toalecie

Jacek Wierciński
Ustawa o prawie jazdy i rozporządzenia, które weszły w życie 19 stycznia, to buble prawne - przekonują instruktorzy jazdy, którzy we wtorek zaprotestują w Gdańsku. Wojewodzie przekażą list do premiera w tej sprawie, a zapisy feralnej ustawy... spuszczą w toalecie.

- To po prostu bubel prawny, w którym aż się roi od źle sformułowanych przepisów. Środowisko jest już zmęczone ciągłymi zmianami, które są niedopracowane, a często wręcz niezgodne z prawem - tłumaczy powody demonstracji Janusz Chmielowiec, prezes gdańskiego Oddziału Ogólnopolskiej Izby Ośrodków Szkolenia Kierowców.

We wtorek, 19 marca, pracownicy szkół jazdy przejadą oflagowaną kawalkadą pojazdów z PGE Areny pod Urząd Wojewódzki przy ul. Okopowej. Tam przekażą list otwarty do premiera, w którym domagają się spełnienia 9 żądań, m.in. ograniczenia biurokracji, ujawnienia pytań testowych czy określenia minimalnej ceny za godzinę szkolenia.

- "Kolejny raz stawia się naszą branżę przed murem biurokratycznych absurdów, a ustawa jest pisana na kolanie i sklecana naprędce" - pisze w liście otwartym Chmielowiec, który podkreśla, że instruktorzy to nie jedyna grupa, której nie podobają się obowiązujące od stycznia przepisy, pokazuje list do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Sławomira Nowaka, autorstwa Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracowników Wydziałów Komunikacji.

Autorzy na 11 stronach zapisali zarzuty co do decyzji resortu, na których nie zostawiają suchej nitki.
- To wręcz powalające, że w XXI wieku w naszym prawie jest tak silne dążenie do obciążania obywatela obowiązkiem uzyskiwania papierowych poświadczeń, których zdiagnozowanie i kontrola od dawna powinny przebiegać wyłącznie w systemie teleinformatycznym, od wielu już lat budowanym za pieniądze tych samych obywateli - podkreśla prezes stowarzyszenia Janusz Aziewicz.

Obowiązująca od stycznia ustawa miała ograniczyć papierkową robotę, wprowadzając system komputerowego "Profilu Kandydata na Kierowcę". Chodzi o brak porozumienia między dwiema firmami obsługującymi obieg dokumentów elektronicznych między starostwami powiatowymi, ośrodkami szkolenia i egzaminacyjnymi. Skutkiem jest konieczność wstrzymania egzaminów w Pomorskim Ośrodku Ruchu Drogowego, wynikająca z braku dostępu do profilów.

- Osobom, które założyły w starostwie swój PKK, nie mogliśmy wyznaczyć terminu egzaminu, ponieważ nasz system teleinformatyczny nie ma połączenia z systemem starostwa. 7 marca weszło w życie rozporządzenie, które umożliwiło wprowadzenie innej drogi zapisu na egzamin. Teraz kandydat na kierowcę wypełnia określony przepisami druk oświadczenia, w którym potwierdza odbycie kursu, swoje dane osobowe i numer nadanego PKK. Wtedy ośrodek egzaminowania zwraca się do starostwa z prośbą o zablokowanie profilu, co oznacza też, że dana osoba może tylko i wyłącznie w tym ośrodku przystąpić do egzaminu. Po otrzymaniu informacji o zablokowaniu PKK kandydatowi wyznaczony zostanie termin egzaminu. Do wczoraj takie oświadczenia złożyły cztery osoby, a o możliwości ich złożenia poinformowaliśmy około 40 ze 100, których wcześniej zapisanie było niemożliwe - relacjonuje Jerzy Rudziński, egzaminator nadzorujący z PORD.

Instruktorzy przekonują, że tymczasowe regulacje nie wystarczą, ustawa zawiera bowiem także inne niedopracowane rozwiązania.
- Przepisy mówią, że dopuszczenie do egzaminu wymaga 30 godzin teoretycznego szkolenia i 30 godzin praktyki. Tymczasem regulacje w szkołach mówią o tolerowanej dwukrotnej nieobecności na kursach, czyli oznaczają, że kandydat na kierowcę musi na kursach z teorii spędzić łącznie 24 godziny. Czy to oznacza, że powinienem kłamać, potwierdzając 30 godzin? - pyta Chmielowiec.

Na tym nie koniec zarzutów dotyczących ustawy.
- Ustawa obowiązująca od stycznia podwyższyła wiek uprawniający do kierowania motocyklem, samochodem ciężarowym i autobusem. Kursanci zdali egzaminy, ale nie ma przepisów przejściowych, więc prawa jazdy nie dostaną - mówi Janusz Chmielowiec. - Nie ma podpisanej umowy w sprawie druku dokumentów uprawniających do przewozu niebezpiecznych substancji. Kierowcy zdają egzamin, ale zezwoleń nie dostają, więc nie mogą pracować. Kolejny problem to tzw. Super OSK, czyli ośrodki szkolące instruktorów. Przepisy wymagają, by szkoliły we wszystkich kategoriach, a wiele świetnych ośrodków wyspecjalizowanych jest w konkretnych, np. A lub C, więc szkolić instruktorów nie może.

Do zarzutów sformułowanych w liście otwartym OSPWK adresat - Sławomir Nowak - jeszcze się nie odniósł. - Obecnie w ministerstwie analizowane są wnioski i postulaty zawarte w wystąpieniu - mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy resortu.

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki