Sopocianki, aktualne mistrzynie Polski, nie są faworytkami meczów na Dolnym Śląsku. Po pierwsze postawiły się w trudnej sytuacji, ponieważ przegrały jedno z dwóch spotkań u siebie. Po drugie sposób, w jaki grały przeciwko Impelowi, pozostawiał wiele do życzenia. Po trzecie wrocławska hala Orbita jest specyficzna, a to przemawiać będzie na korzyść gospodyń.
- Tam też jest hala, też jest siatka, też jest boisko o wymiarach 18x9 m. Trzeba po prostu zagrać swoje - przekonuje Teun Bujis, holenderski szkoleniowiec Atomu Trefla.
Kibicom atomówek pozostaje mieć nadzieję, że w ciągu ostatnich dni zawodniczkom udało się podczas treningu wyeliminować najbardziej szwankujące elementy. A kuleje przede wszystkim skuteczność w ataku.
- Chcemy oczywiście dwa razy wygrać we Wrocławiu i do Sopotu wrócić jako finalistki, niemniej w tej fazie rozgrywek trzeba skupiać się tylko na najbliższym spotkaniu - mówi Judith Pietersen, atakująca Atomu Trefla.
Trzeba jednak pamiętać, że ubiegłotygodniowe spotkania w Ergo Arenie podbudowały wrocławianki.
- Po tych meczach mam mieszane uczucia. Wygrałyśmy w hali mistrza Polski, gdzie o zwycięstwo jest bardzo trudno, i z tego musimy być zadowolone. Drugi pojedynek jednak przegrałyśmy, kiedy wygrana była bardzo blisko, bo miałyśmy już piłkę meczową - tłumaczy Katarzyna Mroczkowska, przyjmująca Impelu.
Na zwyciężczynie w finale czeka już Chemik Police.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?