Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hospicjum uczy życia

Agata Cymanowska
Po śmierci męża Renata bała się, że popadnie w depresję, że nie będzie w stanie pracować. Joannie trudno było mierzyć się samej z własną chorobą i ucieczką otoczenia.

Renacie poradziła znajoma, Joanna zobaczyła program w telewizji. Trafiły do Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza SAC w Gdańsku. Jedna do Grupy Wsparcia w Żałobie, druga do Akademii Walki z Rakiem. Przy wsparciu specjalistów i życzliwych osób uczą się życia od nowa.

- Boimy się śmierci, ale sama śmierć nie jest bardzo trudna - podkreśla Renata Sergiel, śpiewaczka operowa. - Gorzej, gdy ucichnie gwar przygotowań do pogrzebu i zostaje się samemu. Bez drugiej połówki człowiek zamyka się w pustce i bólu. Niby z czasem akceptujemy nową sytuację, wiemy, że nic się nie zmieni, ale musimy uczyć się żyć od początku. Od zera.

Renata do Grupy Wsparcia w Żałobie dołączyła dwa miesiące po śmierci męża. Przychodzi co tydzień na godzinę już ósmy miesiąc. Spotkania odbywają się najpierw indywidualne, potem w grupie.
- Ludzie po stracie bliskiej osoby często uciekają w pracę albo sięgają po leki, często przychodzi depresja i któregoś dnia człowiek zdaje sobie sprawę, że nic już go nie cieszy - wyjaśnia Beata

Stachowska, psycholog, koordynator programu. - Stratę trzeba przeżyć, najlepiej w pobliżu tych, przy których czujemy się bezpiecznie. - Terapia polega na tym, że wie się, że zostanie się wysłuchanym do końca, że osoba, która je prowadzi, ma do nas cierpliwość - opowiada Renata. - Nie zawsze jest się w stanie mówić cały czas, czasem przez połowę spotkania leją się łzy. Do takiej osoby trzeba mieć ogromne zaufanie, bo wyrzuca się z siebie rzeczy, których nie chce się nikomu mówić.

Od pierwszej operacji Joanny minęło siedem lat. Długo nie wiedziała, jak i gdzie szukać pomocy. Ale wiedziała, że jej potrzebuje. Do Akademii Walki z Rakiem trafiła jako jedna z pierwszych. Prawie trzy lata temu. - Problem w tym, że w domach nie rozmawia się o chorobie - mówi Joanna. - Nie bójmy się szukać pomocy, sami sobie nie poradzimy. Najpierw jednak trzeba się nauczyć tę pomoc przyjmować.
Joanna wspomina, jak otoczenie na jej chorobę zareagowało odrzuceniem. Nie ze złej woli. Nie każdy wie, jak się zachować i... ucieka.

- W kółku chorych nie oceniamy i nie jesteśmy oceniani - podkreśla Joanna. - Dzielimy się doświadczeniami i przeżyciami. Uczymy się lepiej radzić sobie z sytuacją, wierzyć w siebie i mieć nadzieję. Choroba to nie wyrok.

Spotkania Akademii Walki z Rakiem odbywają się co dwa tygodnie, trwają dwie godziny. Przychodzą tu osoby w trakcie lub po leczeniu. Uświadamiają sobie, że można wrócić do zdrowia. Uczą się, jak je utrzymać przez zachowanie równowagi.

- Spotkania pomagają we wzmocnieniu wiary i nadziei, że można pokonać chorobę, w podniesieniu poziomu witalności i radzenia sobie ze stresem i emocjami, pracujemy nad zdrowymi przekonaniami, uczymy się technik relaksacyjnych - Danuta Stopieńska, terapeuta, wylicza elementy programu C. Simontona. - Osoby, które uczestniczą w Akademii, mają większe poczucie bezpieczeństwa, doświadczają wsparcia ze strony grupy.

Zadzwoń lub napisz
Informacji dotyczących działania i udziału w grupach
wsparcia udziela Beata Stachowska, psycholog (tel. 340 61 35, tel. kom.
0668 45 07 41, e-mail: [email protected]).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki