Początek meczu stał pod znakiem nerwowej gry i nieudanych akcji z obu stron. Gospodarze szybciej opanowali tremę (1:6), na co Asseco Prokom odpowiedział "trójkami" Giddensa i Widenowa. Kłopoty mistrzów Polski zaczęły się pod koniec kwarty, kiedy 11 punktów z rzędu zdobyli brązowi medaliści wrześniowych Mistrzostw Świata w Turcji Martynas Pocius, Tomas Delininkaitis i Paulius Jankunas.
Przerwa wzięta przez trenera Pacesasa nie przerwała dobrej passy Litwinów. Dopingowani przez swoją publiczność - w tym także legendarnego Arvydasa Sabonisa - koszykarze z Kowna grali jak w transie - ich szybki atak był nie do zatrzymania dla gdynian, którzy nie nadążali za rywalami i z każdą nieudaną akcją tracili pewność siebie.
Sytuacja zrobiła się już naprawdę niewesoła, gdy po celnym rzucie DeJuana Collinsa Żalgiris miał 17 "oczek" przewagi (18:35). Koszykarze z Gdyni nie potrafili odnaleźć swojego rytmu w ataku, a wszystkie swoje trafienia zawdzięczali indywidualnym zagraniom. Na całe szczęście w pewnym momencie Litwinom "zacięła się" skuteczność z dystansu, a wśród gości niezłą zmianę dał Mike Wilks.
W efekcie do przerwy kowieńska ekipa prowadziła różnicą tylko 11 punktów, choć dystans mógł być o wiele większy. Sporo mówiącą o obrazie gry statystyką była zaledwie jedna asysta (przy 10 stratach) Asseco Prokomu po 20 minutach gry! Szokująco wypadało też porównanie rankingów sumujących osiągnięcia statystyczne obu drużyn: tu było niekorzystnie dla gości - 16:47.
W pierwszych minutach po zmianie stron aktywna grupa kibiców z Polski w końcu miała powody do zadowolenia. Dobry fragment gry Asseco Prokomu dał skutek w postaci zniwelowania przewagi rywali do zaledwie jednego "oczka" (44:45 po kapitalnym wsadzie słabego dotychczas Bobby'ego Browna). Po chwili za trzy przymierzył Jan-Hendrik Jagla i gdynianie wyszli na prowadzenie! Gracze Żalgirisu byli nie do poznania: w trzeciej kwarcie zdobyli zaledwie 5 punktów - wszystkie z linii wolnych!
Niestety gracze Pacesasa nie potrafili wykorzystać niemocy rywala i "odjechać" na bezpieczną różnicę. Na początku ostatniej kwarty gdynianie zaliczyli natomiast swoją czarną serię - przez blisko 5 minut nie mogli trafić do kosza, czy to z dystansu, czy z pola trzech sekund. W efekcie końcówka regulaminowego czasu gry okazała się prawdziwym dreszczowcem - po trafieniu Vardy na niespełna pół minuty przed końcem gdynianie prowadzili 61:58. "Trójkę" na dogrywkę dla Żalgirisu trafił jednak Delininkaitis.
W doliczonej partii dużo lepsi byli Litwini, którzy zachowali więcej zimnej krwi i popełniali mniej błędów. Sukces stawia ich w dużo lepszej sytuacji w perspektywie batalii o wyjście z grupy.
Żalgiris Kowno - Asseco Prokom Gdynia (27:14, 14:16, 5:17, 15:14, dogrywka 13:7)
Żalgiris: Pocius 18 (3), Delininkatis 16 (2), Begić 11, Jankunas 9, Milaknis 5 (1), Collins 5, Klimavicius 3 (1), Kalnietis 3, Watson 2, Salenga 2,
Asseco Prokom: Ewing 14 (2), Varda 12, Giddens 11 (2), Wilks 11, Brown 9 (1), Jagla 6 (1), Videnov 5 (1), Burrell 0, Hrycaniuk 0, Szczotka 0, Łapeta 0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?