Gryf Wejherowo został mistrzem III-ligi "bałtyckiej"! - To był ciężki rok, ale uważam, że byliśmy najlepszym zespołem w lidze i zasłużenie awansowaliśmy do II-ligi - podsumowuje sezon Tomasz Kotwica, trener Gryfa.
Kiedy okazało się, że zespół Formacji Port 2000 Mostki z grupy dolnośląska-lubuska już wcześniej oficjalnie zrezygnowała z ubiegania się o licencję na grę w II lidze - co oznacza, że nie wystąpi w barażu o awans - wiadomo było, że jeśli Gryf chce wrócić na wyższy poziom rozgrywek, to jedynym warunkiem jaki musi spełnić jest zdobycie mistrzostwa III ligi. Do tego sukcesu gryfici potrzebowali przynajmniej jednego punktu w ostatnich dwóch kolejkach. Ale jak się okazało nawet i to nie było im potrzebne do szczęścia. Bo jeszcze przed rozpoczęciem środowego meczu 29. kolejki z Raselem Dygowo żółto-czarni już cieszyli się z awansu. A to za sprawą wicelidera tabeli Lechii II Gdańsk, która straciła punkty z Kaszubią Kościerzyna (2:2) i już było wiadomo, że nie zagrażają Gryfowi.
- Wiedzieliśmy o tym wyniku przed naszym meczem. Ale, że spotkanie z Raselem było ostatnim w tym sezonie przed naszą publicznością, to nie mogło być innego wyjścia, jak wygrać ten mecz i zwycięstwem pożegnać się z naszymi kibicami - mówi Maciej Szymański, kapitan żółto-czarnych. - Do III ligi spadliśmy przez reorganizację II ligi. Teraz wracamy do niej koncertowo. Pokazaliśmy, że ta II liga nam się należy - dodaje "Szyna".
Żółto-czarni przypieczętowali awans w imponującym stylu. W 29. kolejce nie dali najmniejszym szans drużynie z Dygowa gromiąc ich 4:0. Bramki w tym spotkaniu zdobyli Piotr Kołc, Przemysław Kostuch, Krzysztof Wicki oraz Michał Skwiercz.
Tuż po ostatnim gwizdku sędziego na Wzgórzu Wolności odbyła się wielka feta z udziałem piłkarzy i kibiców, którzy wbiegli na murawę stadionu i razem świętowali. Każdy z fanów chciał poklepać po plecach swoich ulubieńców i pogratulować im awansu.
Jednym z ojców sukcesu Gryfa jest 28-letni trener żółto-czarnych Tomasz Kotwica, dla którego praca z wejherowskim klubem jest jego pierwszą w roli szkoleniowca.
Kotwica przede wszystkim zapadł w pamięć wejherowianom jako strzelec bramki Legii Warszawa w ćwierćfinale Pucharu Polski w 2012 roku.
- Bramka na Legii będzie w Wejherowie wspominana jeszcze przez wiele lat jak i nasza gra w pucharach. Dla mnie jako byłego zawodnika było to super przeżycie. Ale teraz jestem trenerem. To mój debiutancki sezon i od razu awans. Będę to pamiętał do końca życia - mówi szkoleniowiec Gryfa. - Na początku moja praca nie była łatwa. Ciężko było zapanować nad drużyną.
Szybko się uczyłem i wyciągałem wnioski. Ale to też zasługa samych chłopaków. Jest to fajna, inteligentna grupa osób, którzy wiedzą o co chodzi w piłce i w życiu. Potrafiliśmy się dogadać. Musiałem już do nich inaczej podchodzić, bo to już nie mogły być koleżeńskie relacje. Wiedziałem na co się piszę i myślę, że odpowiednio reagowałem. Najlepszym tego dowodem jest to, że dzisiaj cieszymy się z awansu - dodaje.
Dla Gryfa to jeszcze nie koniec sezonu. W niedzielę zagrają ostatni mecz na wyjeździe z Astrą Ustronie Morskie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?