Obie ekipy wczorajsze spotkanie rozpoczęły z ofensywnym nastawieniem. Drużyny grały wysokim pressingiem. Pierwsi do głosu, już w 3 minucie meczu, doszli gospodarze. Z prawej strony dośrodkowywał Łukasz Krzemiński, a uderzeniem głową swojego szczęścia szukał Grzegorz Gicewicz. W tej sytuacji z łatwością poradził sobie bramkarz Sandecji. Rywale odpowiedzieli kilka chwil później groźnym strzałem Marcina Chmiesta. Ale i w tym przypadku górą był golkiper.
Wejherowski stadion ożył dopiero w 13 minucie, która , jak się później okazało, była decydująca dla losów meczu. Po kontrataku piłkę przed polem karnym otrzymał Gicewicz. Pomocnik żółto-czarnych zdołał przelobować Marcina Różalskiego i dał prowadzenie swojej drużynie.
- Może powinniśmy grać w I lidze - żartował po spotkaniu szczęśliwy strzelec zwycięskiej bramki.
Pierwszoligowiec z Nowego Sącza dopiero w drugiej odsłonie meczu zwiększył obroty. Stworzył sobie wiele szans, chociażby na doprowadzenie do remisu. Gryfici sporadycznie próbowali "odgryzać się" rywalom. Sandecja szczęścia upatrywała przede wszystkim w strzałach z dystansu. Jednak uderzenia, m.in. Lukasa Janicia, przelatywały nad bramką Wiesława Ferry. Golkiper wejherowian tego dnia mógł mówić o wielkim szczęściu. Dwukrotnie gryfitów przed stratą bramki ratowała poprzeczka. I to dwukrotnie po strzałach Dariusza Gawęckiego.
- Co roku w rozgrywkach pucharowych pojawia się zespół, który eliminuje drużyny z wyższej półki. W tym sezonie jest to Gryf Wejherowo - powiedział po meczu Mariusz Kuras, szkoleniowiec Sandecji Nowy Sącz. - Do Wejherowa przyjechaliśmy, żeby wygrać i to w 90 minutach. Niestety, nam to się nie udało. W drugiej połowie stworzyliśmy wiele sytuacji do strzelenia bramek, których nie potrafiliśmy wykorzystać.
- Był to dla nas bardzo trudny rywal. Jednak, kiedy na początku meczu zdobyliśmy gola, uwierzyliśmy, że mamy szansę wygrać. Każda kolejna minuta umacniała nas w tej wierze - mówi Łukasz Krzemiński, zawodnik żółto-czarnych.
Skrzydłowy Gryfa również w tym meczu miał swoją szansę na wpisanie się na listę strzelców. Niestety, jego strzał w ostatnich minutach spotkania zdołał wybronić Mariusz Różalski. Wczorajsze spotkanie utkwi na długo w pamięci szczególnie dwóm wejherowskim zawodnikom.
- Tomasz Kotwica i Krzysztof Wicki przed meczem powiedzieli, że jak pokonają Sandecję, to obetną się na łyso - mówi Rafał Szlas, prezes Gryfa Wejherowo.
Piłkarze, jak powiedzieli, tak zrobili. Zaraz po spotkaniu pozbyli się włosów z głowy. Kolejny mecz w ramach Pucharu Polski gryfici rozegrają dopiero pod koniec września.
Gryf Wejherowo - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (1:0)
Bramka: Grzegorz Gicewicz (13)
Gryf: Ferra - Politowski, Kostuch, Kochanek, Felisiak - Krzemiński, Szymański (86 Pomorski), Kołc, Kotwica, Gicewicz (77 Kowalski) - Toporkiewicz (60 Wicki)
Sandecja: Różalski - Makuch, Dymkowski (90 Leśniak), Midzierski, Woźniak - Szeliga (46 Eismann), Trzeciakiewicz (46 Durić), Gawęcki, Janic - Wiśniewski, Chmiest
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?