Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Zblewo: Mieszkańcy nie chcą budowy instalacji utylizacji opon

Maciej Jędrzyński
Nie chcemy tu drugiego Czarnobyla - mówią zdecydowanie mieszkańcy Borzechowa, wypoczynkowej wsi w gminie Zblewo, koło Starogardu Gdańskiego. W związku z planami dotyczącymi budowy we wsi instalacji utylizacji opon i tworzyw sztucznych boją się o swoje życie i zdrowie. Urządzenia mają stanąć na terenie miejscowej spółki Megiw, zajmującej się przetwórstwem drewna. Wojciech Schneider, właściciel, zapewnia, że technologia nie jest szkodliwa. Mieszkańcy nie wierzą.

Spółka Megiw, której siedziba znajduje się w Gliwicach, nie ma jeszcze pozwolenia na budowę instalacji. W lutym w Urzędzie Gminy Zblewo złożyła wniosek o wydanie decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych. Sprawa jest więc na razie na etapie oceny oddziaływania na środowisko przyszłej instalacji, co odbywa się z udziałem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku i sanepidu.

W miniony piątek w ramach konsultacji z mieszkańcami doszło do burzliwego, jak się okazało, spotkania m.in. przedstawicieli spółki oraz władz gminy Zblewo. Sala gimnastyczna miejscowej szkoły była wypełniona po brzegi osobami protestującymi przeciwko planom firmy. - W czasie utylizacji wydzielają się związki rakotwórcze. Jaki wpływ instalacja będzie miała na nasze zdrowie? Kto będzie leczył nasze dzieci, jeśli zachorują na raka? - mówili wzburzeni mieszkańcy.

Podnosili też i inne kwestie, jak choćby to, że w wyniku inwestycji spadnie o połowę wartość ich nieruchomości i że Borzechowo straci renomę miejscowości wypoczynkowej - są tam jeziora, a w pobliskich Wirtach znajduje się popularny ogród dendrologiczny. Pojawiły się też obawy, że tysiące opon będą sprowadzane uciążliwymi transportami z wielu rejonów Polski, a także z Niemiec.
W instalacji ma się odbywać utylizacja do trzech tysięcy ton opon rocznie. Właściciel firmy Megiw mówił, że obawy mieszkańców są nieuzasadnione, a do samej tylko obsługi instalacji zatrudni 12 osób.

- Nie ma mowy o spalaniu opon, na to nigdy byśmy się nie zgodzili - zapewniał Wojciech Schneider, właściciel spółki Megiw. - Chodzi o utylizację opon w procesie pirolizy, a to nowoczesna i bezpieczna technologia. Zapewniam też, że nie będziemy sprowadzali opon z Niemiec, bo import odpadów jest w naszym kraju zabroniony.

Piroliza polega na rozkładzie termicznym substancji w wyniku działania wysokiej temperatury, bez obecności tlenu. Produktami utylizacji opon w tym procesie są m.in. gaz pirolityczny, oleje, koks pirolityczny i metale. Gaz spółka chce wykorzystać do produkcji energii cieplnej, a olej zamierza sprzedawać rafinerii.

- Jeżeli sądzicie państwo, że palenie w domowych kotłach węglowych jest mniej szkodliwe, to się bardzo mylicie - argumentował Krzysztof Frydel, nadleśniczy Nadleśnictwa Kaliska. Słowa nadleśniczego wywołały spore niezadowolenie mieszkańców, którzy spodziewali się, że poprze on ich protest.

Wójt Krzysztof Trawicki próbował uspokoić atmosferę.
- Nie wierzę w to, że inspektorzy od ochrony środowiska czy sanepidu wydadzą pozwolenie na inwestycję, jeśli będzie niosła zagrożenie. Czekajmy więc na te decyzje - apelował.

Prawdopodobnie wkrótce dojdzie do kolejnych konsultacji w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki