Od wczoraj firma z Poznania, wynajęta przez gminę, usuwa toksyczne znalezisko. We wtorek wyjechał z Kaczkowa tir z 25 tonami mazi, robotnicy szacują, że dziś trzeba będzie wywieźć kolejne trzy. Razem prawdopodobnie 100 ton substancji.
TUTAJ zobacz, jak usuwają toksyczną maź z wąwozu w Kaczkowie.
- Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy - zapewnia Piotr Wittbrodt, wójt Łęczyc, którego wczoraj zastaliśmy na miejscu w Kaczkowie.
Badanie składu mazi, wykonane zarówno przez prywatne laboratorium na zlecenie gminy, jak i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, wykazało przekroczenie norm metali ciężkich, m.in. ołowiu, do tego dużą obecność benzyny i olejów. Mimo że do zrzucenia substancji doszło 17 maja, maź wciąż ma lepko-błotnistą konsystencję i nie wysycha. Wciąż też cuchnie chemikaliami, co martwi mieszkańców wsi.
- Czy dzieci mogą bawić się na podwórku, skoro do wąwozu, gdzie wylano to świństwo, jest mniej niż 100 metrów? Czy możemy jeść warzywa z własnego ogródka? - tymi pytaniami ludzie zasypują urzędników. Ci odpowiadają, że raczej nie powinno się nic dziać. Choć znany jest skład chemiczny mazi, wciąż nie wiadomo, skąd pochodziła i kto wpadł na pomysł, by coś takiego podrzucić w centrum wsi.
- Powołaliśmy biegłego, który zbada próbki i określi, czy wyrzucenie tej substancji było zachowaniem wprowadzającym istotną szkodę w środowisku naturalnym. Tylko wtedy możemy mówić o przestępstwie. Cały czas szukamy sprawcy - informuje Lidia Jeske, zastępca prokuratora rejonowego w Wejherowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?