Wróćmy jednak do tego co działo się w niedzielę w Grudziądzu. Od miesiąca było wiadomo, a trzymano to w wielkiej tajemnicy, że jak gość pojedzie w Wybrzeżu dobrze spisujący się w ekstralidze młodzieżowiec Polonii Bydgoszcz Szymon Woźniak. Tymczasem tuż przed meczem plany się zmieniły.
- Mamy Krzysztofa Jabłońskiego. Przyznasz, że to znacznie lepsze rozwiązanie. Na jeden mecz, ale jak wygramy, to do ekstraligi mamy otwartą autostradę - zachwalał "Dziennikowi Bałtyckiemu" swój pomysł sportowy menadżer żużlowców Wybrzeża Andrzej Terlecki.
No niby tak, ale…Szymon Woźniak pojechał w II-ligowym Kolejarzu Opole i zdobył dla tej drużyny 12 punktów w przegranym (42:48) przez opolan mecz z Wandą Kraków. A znany w Gdańsku Krzysztof Jabłoński, z 3 zdobytymi punktami, w Grudziądzu pojechał na poziomie Marcela Szymki. Przegrywał starty, na dystansie nie powalczył. Zupełne przeciwieństwo gościa w zespole gospodarzy. Bo Oskar Fajfer, młodzieżowiec jeżdżący na co dzień w Starcie Gniezno, zrobił nawet więcej niż od niego w Grudziądzu oczekiwano. I wywalczył trzy razy więcej punktów niż "Jabłuszko". Zatem kto miał lepszego gościa ten wygrał. Taki wniosek narzuca się sam.
- Tylko Artur Mroczka i Krystian Pieszczek pojechali na swoim dobrym poziomie, pozostali zawiedli. Można zawalić jeden wyścig, ale nasi liderzy zawalili po dwa - mówił po meczu rozczarowany trener Stanisław Chomski. Gdański szkoleniowiec dodał też, że nie wszystko można zrzucić na przygotowanie toru, który zamiast tradycyjnie w Grudziądzu twardy, tym razem był przyczepny.
- Tor był trudny, ale wydawało się, że już się do niego dopasowaliśmy, bo przecież po 8 wyścigu doprowadziliśmy do remisu. A później znowu zaczęło się sypać. W niedzielę ważny był start i obrona pozycji do wyjścia z drugiego łuku - wyjaśniał Chomski.
Tę zasadę dobrze rozumiał tylko Artur Mroczka. Po dwa defekty Roberta Miśkowiaka i Thomasa Jonassona, to raczej mydlenie oczu, bo nawet średnio inteligentny szympans wie, że zjeżdżali z toru, kiedy nie mieli już szans na punktowane lokaty. Po Jonassonie widać było, że zapał do jazdy stracił dzień wcześniej, kiedy w angielskim Poole nie wywalczył awansu do Grand Prix 2014. A to, jak sam twierdził, był jego główny cel w tym sezonie.
- Ze swojej zdobyczy punktowej jestem zadowolony. Przegraliśmy jednak mecz. Szkoda, ale nadal jesteśmy na dobrej drodze aby awansować - przekonywał po meczu Mroczka.
Na zakończenie dwie sprawy. Gdzieś pojawiła się informacja, że w gdańskim parkingu było przygotowanych do jazdy tylko 5 motocykli i zawodnicy się nimi wymieniali. Teoretycznie wymyśleć można każdą bzdurę, a w gdańskich boksach każdy z żużlowców miał przynajmniej po dwa motocykle do dyspozycji. Druga informacja głosiła, że konto gdańskiego klubu zostało zablokowane.
- Nie mamy zablokowanego konta - stanowczo stwierdził Andrzej Terlecki.
Częściowo jednak coś jest na rzeczy, bo według naszych informacji około 50 tys. złotych wynikających z roszczeń byłego prezesa rady nadzorczej i sponsora w poprzednim sezonie Krzysztofa Kiszkisa, zablokowane zostało przez komornika z transzy finansowej, którą klub miał dostać od miasta. Pieniądze są "zamrożone" do czasu wyjaśnienia zasadności tych roszczeń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?