Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdyński sąd nie pali się do osądzenia Beaty Sawickiej, byłej posłanki Platformy Obywatelskiej

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
W Gdyni albo w Gdańsku, a nie - jak planowała prokuratura - w Poznaniu, rozpocznie się wkrótce proces Beaty Sawickiej, byłej posłanki Platformy Obywatelskiej i zawieszonego burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego.

Poznański sąd, do którego został w czerwcu skierowany akt oskarżenia w tej sprawie, uznał, że powinna ona toczyć się w Trójmieście. To dlatego, że właśnie na Wybrzeżu miało dojść do najpoważniejszych przestępstw zarzucanych politykom, czyli przyjęcia łapówek.

Akta sprawy przesłano już z Poznania do Sądu Rejonowego w Gdyni, ale ten nie pali się, by prowadzić tę sprawę.

- Przedstawiciele gdyńskiego sądu złożyli wniosek o przeniesienie postępowania już w pierwszej instancji do Sądu Okręgowego w Gdańsku - mówi Rafał Terlecki, rzecznik gdańskiego SO. - Motywują swoją prośbę między innymi skomplikowanym charakterem sprawy. Teraz decyzja należy do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, gdzie zostały już przesłane akta. Jeśli sąd apelacyjny zgodzi się na przeniesienie procesu z Gdyni do Gdańska, postaramy się najszybciej, jak tylko można, wyznaczyć termin pierwszej rozprawy. Zdajemy sobie bowiem sprawę z tego, że proces ten wzbudzi bardzo duże zainteresowanie społeczne.

Jak jednak dowiedzieliśmy się wczoraj od Lecha Magnuszewskiego, rzecznika Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, akta sprawy posłanki i burmistrza do tego sądu jeszcze nie trafiły.

- Trudno mi więc powiedzieć, jaka będzie decyzja - podkreśla Magnuszewski. - Od czasu, gdy dotrą akta, zostanie podjęta w ciągu siedmiu, ośmiu dni. Każdy taki przypadek rozpatrywany jest indywidualnie. Musimy zbadać, czy sprawa rzeczywiście jest na tyle skomplikowana, że już w pierwszej instancji powinna trafić do sądu okręgowego.

Beatę Sawicką i Mirosława Wądołowskiego zatrzymano na początku października ub.r. na gorącym uczynku w Trójmieście, gdy przyjmowali łapówki od agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, udających biznesmenów. Łącznie oboje oskarżeni mieli dostać 250 tys. zł za ustawienie przetargu na atrakcyjną działkę w Helu.

Sprawie towarzyszy mnóstwo kontrowersji. Pojawiły się zarzuty, że na posłankę PO polowano na polityczne zamówienie, bo szef CBA Mariusz Kamiński jest byłym politykiem Prawa i Sprawiedliwości. CBA sprawę ujawniło tuż przed ostatnimi wyborami do parlamentu. Była posłanka twierdzi też, iż agent CBA udający biznesmena uwiódł ją, zdobywając w ten sposób jej zaufanie. Miał ją m.in. obsypywać prezentami, całować, zabierać do drogich restauracji. CBA temu zaprzecza.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki