Brak fotoradaru przy skrzyżowaniu ul. Wielkopolskiej z ul. Łowicką to jeden z najbardziej wstydliwych tematów dla urzędników miejskich w Gdyni, bo o konieczności zamontowania takiego urządzenia mówi się już od 2006 roku. Pracownicy magistratu zabierali się jednak dotychczas do tego tematu na tyle nieporadnie, iż temat kończył się pustymi obietnicami. W 2007 roku urzędnicy tłumaczyli, iż długo trwają procedury formalne, związane z zamontowaniem urządzenia. W 2008 roku z kolei okazało się, iż wydatek na fotoradar zakwestionowali miejscy prawnicy.
- Twierdzili, że stawianie fotoradarów leży w kompetencji policji, a nie samorządów - tłumaczył Jacek Oskarbski, naczelnik Wydziału Inżynierii Ruchu Urzędu Miasta Gdyni. - Szukaliśmy więc możliwości podpisania umowy z policją, okazało się to jednak niemożliwe. Policja nie jest przygotowana, aby prowadzić inwestycje drogowe.
Miasto negocjowało także z prywatnym inwestorem, budującym niedaleko ul. Wielkopolskiej, przy ul. Kowieńskiej, kompleks mieszkaniowy. Deweloper miał postawić fotoradar w ramach umowy drogowej, ale także i te próby spaliły na panewce.
Tymczasem przy ul. Wielkopolskiej ciągle giną ludzie. Tylko w ostatnich czterech latach na skutek wypadków drogowych śmierć na tej ulicy poniosło już jedenaście osób. Niektóre z tych zdarzeń były wyjątkowo makabryczne - zmarła m.in. 26-letnia Katarzyna J., kobieta w zaawansowanej ciąży, nie udało się niestety uratować jej dziecka. Głośnym echem odbił się także wcześniejszy wypadek, niemal w tym samym miejscu, bo śmierć poniósł znany w Trójmieście dziennikarz, Tomasz Brajer z Radia Plus.
- Fotoradar na ul. Wielkopolskiej to konieczność - nie ma wątpliwości Robert Krawczyk z Małego Kacka. - Tylko to zmusi kierowców do wolniejszej jazdy.
Pędzą i nie oglądają się na ludzi
W 2008 roku reporter "Dziennika Bałtyckiego" wybrał się na ul. Wielkopolską na patrol z policjantami. Funkcjonariusze gdyńskiej drogówki" jeżdżąc wtedy nieoznakowanym samochodem z wideoradarem, raz za razem łapali wtedy kierowców, znacznie przekraczających dozwoloną w mieście prędkość 50 km/h. Właściciele aut co chwila musieli oglądać błysk koguta i policyjnego lizaka, nakazującego im zjechać na pobocze. Niektórzy przekraczający prędkość nawet o połowę, rozmawiali dodatkowo przez telefony komórkowe.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?