Jedynie najstarsi gdynianie kojarzą to miejsce z poprzednią działalnością. W obszernych piwnicach oraz sąsiadujących z kamienicą oficynach znajdowało się miejsce wyjątkowe w skali nie tylko miejskiej, ale i regionalnej - pierwsza w Gdyni nowoczesna i wzorowo funkcjonująca rozlewnia wina.
Miejsce to nie powstałoby, gdyby nie Marian Toczyski. Był to działający w okresie międzywojennym rzeczoznawca wina, wybitny w swoim fachu ekspert, który za zadanie postawił sobie szerzenie kultury picia wina w szybko rozwijającej się Gdyni.
Wino było trunkiem kojarzącym się z wyższymi sferami, szlachetniejszym i zdrowszym niż piwo czy powszechnie dostępna wódka, a jednak nie cieszącym się wielką popularnością. Głównym problemem była ignorancja, z jaką traktowany był ten trunek w kontekście jego magazynowania w porcie oraz importu. Przechowywanie sprowadzanego z zagranicy wina było mało profesjonalne. Butelki leżały pokątnie w magazynach z owocami czy przyprawami w kiepskich warunkach.
Kupiec-importer nie zawsze był w stanie oclić wina w przewidzianym przez przepisy celne i akcyzowe okresie i zwracał je z powrotem zagranicznemu dostawcy, narażając go na straty oraz nerwy. Wpływało to na ujemną opinię na temat polskich importerów za granicą.
Więcej o ciekawej historii tej rozlewni w papierowym wydaniu "Kuriera Gdyńskiego" - od wtorku 14 marca w kioskach
Źródło: "Kurier Gdyński"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?