Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańską kardiologię jednak czeka likwidacja

Dorota Abramowicz
Szpital Morski w Gdyni dostanie na kardiologię 2,7 mln zł, Pomorskie Centrum Traumatologii i Szpital Studencki - ani grosza. Informacja o wynikach dodatkowego konkursu dla trójmiejskich oddziałów zawisła wczoraj popołudniu stronach pomorskiego funduszu.

- To kuriozalny pomysł!- mówi zbulwersowany dr Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki. - Wydawało się, że pieniądze te zostaną rozdzielone pomiędzy trzy szpitale, a potem obiecane przez prezesa NFZ dodatkowe 5 mln złotych pozwolą na utrzymanie ich do końca 2011 roku. Teraz okazuje się, że na styczeń dwie placówki w Gdańsku nie dostaną funduszy. Oznacza to bardzo poważne zagrożenie dla chorych!

Wicedyrektor PCT, Zbigniew Krzywosiński mówi, że nie ma wyjścia. Brak finansowania od stycznia leczenia chorych na serce zmusza dyrekcję do natychmiastowej likwidacji oddziału. Gorsze perspektywy ma szpital studencki, który pozbawiony kardiologii może utracić resztę szans na przetrwanie.

Problemy trzech szpitali rozpoczęły się od decyzji NFZ, który przy dzieleniu pieniędzy na kardiologię postanowił dofinansować kwotą 15 mln zł prywatne oddziały kardiologii zabiegowej w Starogardzie Gd. i Wejherowie. Stało się tak, mimo opinii krajowego konsultanta kardiologicznego, który twierdzi, że choć zwiększa się liczba ośrodków zabiegowych, to równocześnie nie wzrasta liczba zabiegów inwazyjnego leczenia zawału serca.

Ośrodki te są jednak dobrze opłacane przez NFZ, więc w całym kraju takie rosną jak grzyby po deszczu. Finansowane są one z tej samej puli, co leczenie zachowawcze chorych na serce. Tymczasem na Pomorzu, gdzie w ciągu roku dochodzi do ok. 9 tys. ostrych zawałów serca, żyje równocześnie 125 tys. osób cierpiących na chorobę wieńcową i niewydolność serca.

Po zabraniu z trójmiejskich szpitali 9 mln zł na kardiologię niezabiegową, zaprotestowali samorządowcy i pacjenci. Najostrzej w Gdyni, gdzie prezydent Wojciech Szczurek zaapelował do minister zdrowia o powtórzenie konkursu, a pacjenci zebrali 7 tys. podpisów pod protestem i złożyli zawiadomienie do prokuratury o przestępstwie popełnionym przez dyrekcję pomorskiego NFZ.

Protesty nadchodziły także z Sopotu, Gdańska i Pruszcza Gdańskiego. Dyrektor NFZ odpowiadała, że ponad 5 tys. chorych na serce z Trójmiasta może ostatecznie szukać pomocy w Starogardzie Gd. i Wejherowie, ewentualnie w obłożonych w 110 proc. oddziałach internistycznych.

Nadzieja pojawiła się przed 10 dniami, po obietnicy złożonej marszałkowi pomorskiemu przez prezesa centrali NFZ. Na Pomorze miało pod koniec stycznia trafić dodatkowo 5 mln zł na kardiologię. - Tym bardziej to, co stało się w NFZ jest niezrozumiałe - dziwi się wicemarszałek Hanna Zych Cisoń.
Z wczorajszej decyzji nie jest też zadowolony dr Michał Szpajer, ordynator kardiologii w Redłowie. Oddział i tak dostanie mniej pieniędzy, niż w tym roku, a chorych będzie więcej.

- Ktoś będzie musiał przyjąć 3 tys. pacjentów z Gdańska - mówi dr Szpajer. A prof. Grzegorz Raczak, wojewódzki konsultant kardiologii dodaje , że skutkiem likwidacji oddziałów będzie zwiększona śmiertelność chorych. - Może za rok ktoś skojarzy zgon babci lub cioci z faktem, że zabrakło miejsca w szpitalu - twierdzi gorzko prof. Raczak.
- Nie przyjmuję do wiadomości możliwości likwidacji tych oddziałów - mówi wicemarszałek Hanna Zych Cisoń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki