Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk. Rodzice tragicznie zmarłego 23-latka 8 lat walczyli o jego dobre imię. Udało się

Szymon Zięba
Pan Paweł wraz ze swoją żoną, Alicją, po kilkuletniej batalii przed wymiarem sprawiedliwości dowiódł, że jego tragicznie zmarły syn nie spowodował wypadku, w którym zginęło w sumie pięć osób, a cztery zostały ranne.
Pan Paweł wraz ze swoją żoną, Alicją, po kilkuletniej batalii przed wymiarem sprawiedliwości dowiódł, że jego tragicznie zmarły syn nie spowodował wypadku, w którym zginęło w sumie pięć osób, a cztery zostały ranne. Karolina Misztal
- Już nikt nie rzuci nam w twarz, że nasz syn zabił w wypadku cztery osoby - mówi z nieukrywaną ulgą Paweł Formela, ojciec tragicznie zmarłego 23-letniego Mariusza Formeli.

Pan Paweł wraz ze swoją żoną, Alicją, po kilkuletniej batalii przed wymiarem sprawiedliwości dowiódł, że jego tragicznie zmarły syn nie spowodował wypadku, w którym zginęło w sumie pięć osób, a cztery zostały ranne. - Udało nam się udowodnić, że prokuratura w Kielcach popełniła błędy, uznając winę naszego syna - dodaje Alicja Formela.

Wydarzenia rozegrały się w czerwcu 2007 roku.

- Mieszkamy w Gdańsku. Syn, którego partnerka była wówczas w ciąży, pojechał do Kielc, bo kupił tam samochód potrzebny mu do pracy - opowiada „Dziennikowi Bałtyckiemu” Paweł Formela. - Po auto jechał z kolegą. Ostatni raz rozmawiałem z nim przez telefon koło godziny 23.

Kilka godzin później do rodziców 23-latka dotarła tragiczna informacja. Około godziny 3.30 w nocy nieopodal miejscowości Chęciny (woj. świętokrzyskie) dostawczy mercedes, za którego kierownicą siedział Mariusz Formela, zderzył się z fordem busem, który przewoził pasażerów. 23-latek zginął na miejscu.

- Prokuratura w Kielcach umorzyła śledztwo z uwagi na śmierć sprawcy wypadku. Stwierdziła przy tym, że jest nim pan Mariusz - opowiada Tomasz Rosa, dyrektor Grupy Doradczej Prawno-Medycznej z Gdańska, której eksperci zajmowali się sprawą państwa Formelów.

Choć rodzice zmarłego mężczyzny złożyli zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa, Sąd Rejonowy w Kielcach w 2008 roku podtrzymał stanowisko prokuratury. - Zdecydowaliśmy się, że będziemy walczyć, póki starczy nam życia - mówi Alicja Formela. - Mimo że mówiono nam, byśmy dali spokój, postanowiliśmy starać się o to, żeby naszej wnuczce nikt nie powiedział, że jej ojciec zabił - dodaje. Kroplą, która przelała czarę goryczy, była odmowa wypłaty odszkodowania. - Ubezpieczyciel, powołując się na decyzję sądu, uznał, że to pan Mariusz jest winny, więc rodzina nie dostałaby ani grosza - dodaje dyrektor Rosa. Ostatecznie rodzice zmarłego mężczyzny, przy wsparciu gdańskiego GDPM, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, już w sądzie cywilnym w Gdańsku.

Gdański sąd zaangażował w sprawę kolejnych biegłych. Powołano mgr. inż. Pawła Szostaka, eksperta od rekonstrukcji wypadków. Udało mu się ustalić i dowieść przed sądem, że to kierowca forda utracił panowanie nad pojazdem i zjechał na przeciwległy pas jezdni, którym się poruszał Mariusz.

Wymiar sprawiedliwości uznał też za wiarygodne zeznania świadka zdarzenia - kolegi Mariusza, który jechał za autem 23-latka. Twierdził on, że to kierowca busa spowodował wypadek.

- Ostatecznie w czerwcu 2012 roku SR Gdańsk-Północ uznał odpowiedzialność kierowcy busa za wypadek. Tym samym uwolnił od odpowiedzialności za to zdarzenie Mariusza. Mając taki wyrok, Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał z kolei ubezpieczającemu samochód sprawcy wypadku w zakresie OC wypłacić najbliższej rodzinie zadośćuczynienia i odszkodowania. Ostatecznie sprawa zakończyła się apelacją od wyroku w czerwcu 2015 roku, czyli osiem lat po wypadku - mówi Magdalena Gwiazda, PR Manager GDPM.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki