- To kompletna bzdura. Stoiska nie staną na deptaku, bo miasta nie było stać na zakup nowych, estetycznych budek. Mamy inne wydatki - tłumaczy Maciej Lisicki.
Przed rokiem pisaliśmy o skargach mieszkańców, że spacerując deptakiem na gdańskiej Zaspie, nie ma gdzie kupić ulubionych lodów czy waty cukrowej, a tym bardziej nie ma gdzie usiąść ze znajomymi i czegoś się napić. Krytyczne uwagi na ten temat przez wiele tygodni pojawiały się na forach internetowych.
Władze miasta tłumaczyły początkowo swój sprzeciw wobec małej gastronomii faktem, iż w sąsiedztwie deptaka planowana jest budowa hoteli z punktami gastronomicznymi. Argumentowano, że urzędnikom bardziej zależy na wspieraniu przedsiębiorców z murowanymi lokalami, stojącymi przez cały rok, niż kupców sezonowych, których stoiska prezentują wątpliwą czasem estetykę.
Jednak po tym, jak nagłośniliśmy sprawę, władze przyznały, że zastanawiają się nad powrotem gastronomii na deptak. Zgłosiły się nawet firmy, które zaproponowały budowę i sprzedaż estetycznych budek. Miasto zaplanowało więc, że kupi takie obiekty, a następnie wystawi na przetarg dla osób, które będą chciały kontynuować handel sezonowy. Tak się jednak nie stało.
Przedsiębiorcy, którzy chcieliby prowadzić sezonowe punkty gastronomiczne, np. na gdańskiej plaży, też łatwo nie mają. Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, zarządca plaż, w zeszłym roku ogłosił przetargi na trzyletnią dzierżawę lokali działających nad samym morzem. W tym roku do przetargu wystawiono jedynie 100-metrowy teren w Jelitkowie (w pobliżu wejścia na plażę nr 61) i 50-metrowy - w Sobieszewie Orlu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?