18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Koronka, czyli pasja i biznes. Kim jest utalentowana Karolina Kucharska?

Maciej Karcz
Maciej Karcz
Zdjęcie profilowe Karoliny - autor: Maja Skrzyniarz
Karolina Kucharska z Gdańska ma 23 lata i już prowadzi własną działalność gospodarczą. Koronkowe Lingerie, bo tak nazywa się jej firma, zajmuje się szyciem na zamówienie koronkowej bielizny... ręcznie.

Gdańsk: Koronka, czyli pasja i biznes. Kim jest utalentowana Karolina Kucharska?

Karolina w Gdańsku mieszka od urodzenia, historia jej rodziny związana jest z tym miastem co najmniej od XIX wieku. To może wyjaśniać jej zamiłowanie do historii, ale na co dzień zajmuje się czymś zupełnie innym. Młoda projektantka tworzy ręcznie szytą koronkową bieliznę. W swojej firmie odpowiada za wszystko - od projektu począwszy, na nadaniu zamówienia kończąc. Jej wyroby zaskakują i zachwycają.

Koronki tworzone przez młodą gdańszczankę to wyroby sztuki rękodzielniczej. Świetne wykonanie idzie w parze z umiejętnością uwydatniania piękna. To misja, którą Karolina traktuje bardzo poważnie.


Jak ty, absolwentka liceum o profilu humanistycznym, wpadłaś na pomysł by zająć się ręcznym szyciem bielizny?

- Mój tata studiował historię. Z czasem zajął się rekonstrukcją wydarzeń historycznych i zaczął szyć stroje potrzebne do inscenizacji. Wtedy jeszcze nie wiązałam życia z krawiectwem i rękodziełem, wybrałam Uniwersytet Gdański i kierunek krajoznawstwo i turystyka historyczna. W pewnym sensie poszłam w ślady taty. Natomiast moja mama skończyła technikum odzieżowe i to ona zainspirowała mnie do szycia ręcznego. Jak się później okazało, rekonstrukcja historyczna też miała w tym swój udział. Zaczęłam brać udział w inscenizacjach, a przecież wszystkie kostiumy, ja i tata szyjemy ręcznie. I od 14 roku życia wszystko tworzę w ten sposób. Tak więc nie przeszło mi przez głowę żeby później szyć cokolwiek przy pomocy maszyny. To było automatyczne, tak sobie w głowie zakodowałam, że szycie ręczne jest lepsze.

Pamiętasz swoje początki w roli krawcowej szyjącej bieliznę?

- Hmm, zaczęło to się tak, że kiedyś chciałam spróbować miękkiego stanika. Uważałam, że to może być dla mnie wygodne. Więc kupiłam przez internet dwie braletki. I kiedy miałam je już w ręku, stwierdziłam, że nie są tak ciężkie do uszycia, niż wcześniej mi się wydawało. Popatrzyłam dokładnie na szew, na materiał i stwierdziłam, że spróbuję. Zdobyłam materiał w pobliskiej pasmanterii i zaczęłam szyć dla moich koleżanek po to, żeby się nauczyć. No i oczywiście dla swojej oraz ich satysfakcji. Szyłam na różne okazje, np. na urodziny. I chyba po trzech miesiącach tak doszłam do takiej wprawy, że pomyślałam „a może to jest pomysł?”. Ostatecznie stało się to moim sposobem zarabiania na życie, kiedy zapanowała pandemia. Siedziałam w domu. Co człowiek ma z sobą zrobić w takiej sytuacji? Musiałam się czymś zając. Poza tym cały czas studiuję, więc nie wyobrażałam sobie podjęcia regularnej pracy w czasie nauki. Po trzecie, jestem rekonstruktorką historyczną, szyję ręcznie, więc znam się na tym bardzo dobrze. No i lubię być własnym szefem.

Jak udaje ci się pogodzić studia z pracą?

- Studiuję krajoznawstwo i turystykę historyczną. Często mam jeden lub dwa dni w tygodniu wolne i mogę je poświęcać na szycie i projektowanie.

Ile zamówień realizujesz w ciągu miesiąca, jak długo szyjesz jeden zestaw?

- Konstruowanie braletki, zajmuje mi od 6 do 8 godzin. Natomiast komplet samej koronki, czyli stanik z majtkami i innymi dodatkami, to często na ich wykonanie muszę poświęcić nawet dwa dni. A co do liczby zamówień, bywa z tym naprawdę różnie. Czasami może ich być 5-6 miesięcznie, a czasami nie ma żadnego. Jest to uzależnione od różnych okazji w roku. Na przykład, jeżeli są to Święta Bożego Narodzenia, Sylwester, Walentynki czy nawet długa majówka, wtedy zleceń pojawia się więcej. Sama byłam zdziwiona, że na maj przypada ich więcej. Liczba zamówień rośnie też przed sezonem letnim.

Okres poprzedzający Walentynki to czas, kiedy toniesz w zamówieniach?

- Niekoniecznie. Przed Walentynkami udostępniamy bony podarunkowe. I właśnie z okazji tego święta panowie dają w prezencie swoim partnerkom taki bon. Obdarowana pani zamawia później wybrany komplet. Zatem „szał zamówień” może zacząć się już po Walentynkach.

Jeśli dobrze rozumiem, wszystko szyjesz tylko ty?

- Tak. Nikogo do szycia nie zatrudniam, dlatego też, gdy jest więcej zamówień, sama muszę się z tym uporać. Jestem wtedy zmęczona, ale też usatysfakcjonowana tym, że wszystko zrobiłam sama i na czas. Lubię mieć kontrolę nad tym co robię, więc zadowolenie z wykonanej pracy jest tym większe.

Skoro lubisz mieć kontrolę, nie chciałabyś rozszerzyć działalności i wcielić się w rolę szefowej?

- Raczej nie. Lubię mieć kontrolę, ale nad tym co robię sama, więc czuję się pewniej gdy zamówienie jest wykonywane tylko przeze mnie.

Planujesz zawsze działać jako firma jednoosobowa i w przyszłości uczynić z koronek jedyne źródło swojego dochodu?

- Myślę, że po studiach mogłabym szukać pracy w moim zawodzie, ale nie chcę mimo wszystko z rezygnować szycia. Chciałabym zostać przy tym, ale też pracować w branży, do której przygotowuję się na studiach.

Co dokładnie chciałabyś robić?

- Mam kilka opcji. Jedną z nich jest praca w biurze turystycznym, mogę też jeździć po świecie i prowadzić blog turystyczny lub jakiś program. Jednak najbardziej interesuje mnie rola przewodnika turystycznego po mieście. Jestem zakochana w Gdańsku, tutaj są moje korzenie, to byłaby moja wymarzona praca.

Dlaczego nie szyjesz spodni lub bluzek, a bieliznę?

- Może dlatego, że sama chciałabym nosić to, co szyję. Co ciekawe, nigdy nie mam czasu, żeby uszyć sobie taką koronkę. Kiedyś zrobiłam dla siebie jeden biustonosz. Czuję się w nim fenomenalnie i bardzo pewnie. Chcę, by kobiety czuły się tak dobrze jak ja w tym staniku, który już wcześniej sobie uszyłam.

Chodzi o wygodę, czy po prostu taka bielizna dodaje kobietom animuszu?

- Powiem tak, nie dość, że jest to wygodne, to jeszcze kobieta nosząc taką bieliznę, mimo że jest ubrana, czuje pewność siebie, czuje to piękno w sobie. Dobrze się czuję we własnym ciele i chciałabym, żeby inne kobiety mogły poczuć to samo.

Jaką miałabyś radę dla kogoś, kto chciałby zająć się szyciem właśnie bielizny?

- Dla wielu osób szycie ręczne to abstrakcja. A ja nie jestem w stanie pokazać komuś jak tworzyć koronkę na maszynie, bo tak naprawdę nigdy się tym nie zajmowałam. Umiem przygotować na niej inne materiały, ale nie koronkową bieliznę. Jednak chętnie nauczyłabym kogoś szyć tak, jak sama umiem. Chciałabym się tym dzielić, i nie traktuję nikogo jako konkurencję. Przecież, mimo podobnej techniki, każda z nas tworzyłaby coś innego. Tak samo jak w przypadku obrazu czy rzeźby, tu chodzi o twórcę. Z moimi koleżankami z tego samego fachu lubimy się dzielić na portalach społecznościowych swoimi propozycjami i doświadczeniami.

Masz plan, jak dotrzeć do większego grona odbiorców?

- Wychodzę z założenia, że nie warto robić promocji na siłę. Jeżeli nadarzy się jakaś korzystna sytuacja, należy to od życia brać, ale nic na siłę. To nie wychodzi dobrze. Klient przyjdzie z czasem. Trzeba być cierpliwym, ale przecież cierpliwość popłaca.

Miewasz czasem kryzysy? Myślisz czasem „już nie chce mi się tego robić”?

- Oczywiście, mam takie dni, jak każdy. Ale wtedy zajmuję się innym zleceniem, na przykład koszulą lub gorsetem z XVIII wieku. Czasami pojawiało się zniechęcenie, ale szyłam jednak dalej bo przecież lubię to co robię.

A jeśli chodzi o szycie, są jakieś elementy, które sprawiają ci trudność?

- Kiedyś myślałam, że są to majtki. Jednak z biegiem czasu jeżeli szyje się nazwijmy to hurtowo, już nie ma elementów, które można nazwać trudnymi. Jest to pewnego rodzaju rutyna.

Czy twoje wyroby są drogie, masz jakiś ustalony cennik?

- Na początku zastanawiałam się, jak wycenić pierwszą braletkę. Przeglądałam strony internetowe sieciówek ale zdawałam sobie sprawę, że te ceny nie są adekwatne do mojego rękodzieła i czasu, jaki poświęcam na przygotowanie produktu. Przecież sama też muszę wymyślić projekty. Wtedy pomyślałam, że zobaczę koszt produktów u innych rękodzielników. Jednak to też nie oddawało całkowicie kosztów pracy, przecież inne kobiety szyją maszynowo, a ja wszystko robię ręcznie. To przecież wydłuża cały proces. Ale odpowiadając na twoje pytanie, cena za jedną braletkę to około 150 złotych. W wycenie mojej pracy pomógł mi też czasomierz.

Jak przebiega proces „produkcji”, od zamówienia do dostarczenia produktu klientce? Masz jakieś gotowe wzory czy może razem z klientką obmyślacie, jak ma wyglądać produkt?

- Jeżeli chodzi o same klientki, jest to o tyle ciekawe, że niektóre od razu wiedzą czego chcą, wysyłają mi swoje wymiary, a ja robię resztę. Ale często kobiety zgłaszając się do mnie nie wiedzą czego chcą i wstydzą się o tym mówić. Cały czas uważają, że bielizna jest czymś intymnym, wręcz wstydliwym. Ja natomiast jestem osobą, która lubi rozmawiać, więc zanim przejdziemy do zamówienia, po prostu rozmawiamy, szukamy najlepszego wzoru.

No właśnie, jak powstają wzory?

- Wszystkie wzory projektuję sama. Kiedy klientka podaje wymiary, staram się gotowe projekty właśnie do tych wymiarów dostosować. Wtedy przechodzę do działania i przesyłam zdjęcie uszytego projektu. Zdarzają się też kobiety, które „ufają mi” i czekają na niespodziankę. Wtedy fotografii proponowanego projektu nie przysyłam. Jednak najczęściej klientki nie wiedzą czego chcą. Z reguły słyszę prośby o to, by coś doradzić. Niewiele kobiet wie czego chce.

Ile czasu zajmuje ci wymyślenie nowego projektu?

- Nowy projekt wymyślam wtedy, kiedy poprzednie się znudzą klientkom. Widzę to po aktywności w social mediach. Wtedy wymyślam coś świeżego. I ma to swoje duże plusy. Bywa tak, że kobieta, która już kupiła jakiś produkt, zauważyła na odświeżonej stronie nowe koronkowe body i stwierdza, że to też chce. I tak właśnie pojawia się stała klientka. A jeśli chodzi o czas potrzebny na opracowanie nowego projektu, bywa z tym różnie. Czasami przychodzi prosto z głowy, czasami potrzebuję kilku dni by wymyślić coś ładnego, i oczywiście wygodnego.

Inspirujesz się cudzymi wzorami, czy starasz się, by projekt był w pełni autorski?

- Czerpię inspirację z innych stron i projektów, jednak zawsze staram się dodać coś swojego, charakterystycznego tylko dla moich projektów. Co ciekawe, modelki z którymi współpracuję, opowiadają, że podczas pozowania dla innych marek widzą pomysły zaczerpnięte ode mnie. Doszłam więc do tego, że projekty mojej marki są rozpoznawalne i inspirują innych. Jestem z tego naprawdę dumna.

Jak znajdujesz modelki i promujesz swoje wzory?

- Na początku zdjęcia robiłam sama, jednak raczej średni ze mnie fotograf. Bielizna była ułożona na jakimś fotelu, tak żeby po prostu pokazać produkt. Nie zachęcało to do kupna. Już nie pamiętam dokładnie kto, ale zgłosiła się do mnie modelka i zaproponowała współpracę mówiąc, że jeżeli uszyję dla niej komplet bielizny, ona wykona dla mnie zdjęcia, które będę mogła umieścić na mojej stronie. Uznałam to za świetny pomysł. Z czasem modelek przybywało, współpraca z nimi przebiegała na takich samych zasadach. Doszłam już do takiego momentu, że mam konkretne oczekiwania i wypracowany standard promocji. Wiem, w jakiej aranżacji przedstawić dany produkt, jaką bieliznę i w jakim kolorze. Przed każdą sesją szczegóły te ustalam z modelkami . Zawsze dążyłam do tego, aby nie tylko ukazywać projekt, ale też kobietę i jej piękno, pewność siebie. Bielizna, konkretny wzór, ma w tym pomagać.

Widziałaś u kobiet niedostatek poczucia własnej wartości, czy może zobaczyłaś jak działa to na ciebie?

- Chcę przekonać kobiety do tego, że noszenie staników z fiszbinami to nie jest jedyne wyjście. Wiele kobiet wychodzi z założenia, że noszenie biustonosza to męczarnia. Ja chcę pokazać, że koronkowy miękki stanik to coś, co będą mogły nosić w domu czy na zewnątrz i czuć się w tym cały czas komfortowo.

Uważasz, że to co robisz jest naprawdę dobre?

- W pewnym stopniu jestem z siebie dumna, ale nie uważam, że robię coś niezwykłego, niesamowitego. Uważam, że zawsze można coś robić lepiej i mam jeszcze nad czym pracować. I tu już odzywa się mój perfekcjonizm.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki