Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Adamowicz rzadko gości na sesjach

Artur S. Górski
Paweł Adamowicz
Paweł Adamowicz G. Mehring
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz bojkotuje Radę Miasta - twierdzi opozycja. Również klub macierzystej PO ma za złe prezydentowi, że nie przychodzi na sesje. Na ostatniej, czwartkowej, Adamowicz pojawił się na 10 minut, by wyjaśnić radnym istotę rad osiedli. To była druga jego wizyta podczas obrad w tej kadencji. Poprzednia nie trwała dłużej.

Zdaniem opozycji, Paweł Adamowicz na sesje nie przychodzi, bo zajęty jest budowaniem własnego zaplecza politycznego w oparciu o układ metropolitalny. - Prezydent nie ma osobowości zarządczej. Unika kontaktów z Radą Miasta, cedując wszystko na urzędników - uważa Wiesław Kamiński, szef klubu radnych PiS.

Prezydencka absencja jest też nie w smak Maciejowi Krupie, szefowi klubu radnych PO. - Namawiałem prezydenta do obecności na sesjach, na znalezienie czasu dla radnych raz w miesiącu, by wczuł się w puls samorządu. Jednak nawał zajęć, liczba prowadzonych inwestycji zabiera bardzo dużo czasu - szuka usprawiedliwienia Krupa. - Prezydent musi być aktywny na różnych polach pracy na rzecz miasta, choćby szukając dodatkowych środków finansowych, jak w przypadku tunelu pod Martwą Wisłą.
Maciej Krupa przyznaje jednak, że obecność prezydenta na sesjach byłaby czytelnym sygnałem dla mieszkańców, że identyfikuje się on ze zgłaszanymi projektami uchwał.

- Inwestycje zabierają czas? Przecież prowadzą je wyodrębnione spółki. Pogarszają się standardy zarządcze, brak konsultacji społecznych, co ujawnił choćby problem z siecią szkół czy lokalizacją pogotowia socjalnego, zastaw hipoteczny na gdańskich zabytkach... Co zatem robi Paweł Adamowicz, że nie znajdzie dla rady kilku godzin raz w miesiącu? - pyta Kamiński. - Z całym szacunkiem, młodzi radni PO nie mają dość wiedzy, by artykułować własne propozycje. Są co najwyżej recenzentami prezydenckich uchwał, a do jego nieobecności na sesjach już się przyzwyczaili.

Sam Paweł Adamowicz nie ma sobie w kwestii absencji nic do zarzucenia. To on jest inicjatorem głosowanych uchwał. Nie musi ich osobiście prezentować, bo ufa swoim urzędnikom.
- Byłem na ostatniej sesji ponad cztery godziny - zauważa. - Nie siedziałem za stołem prezydialnym, to prawda. Byłem w pokoiku obok. Tam mam nagłośnienie. Doskonale wiedziałem, co dzieje się na sali obrad.

Prezydent odpiera też zarzuty o lekceważenie radnych, twierdząc, że daleko mu np. do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, który na sesjach rady nie pojawia się w ogóle, lub do byłego prezydenta Elbląga Henryka Słoniny, permanentnie skłóconego z radą. - To ja, wbrew krytykom, byłem zwolennikiem przeniesienia Rady Miasta do nowego ratusza, do gruntownie odrestaurowanego Pałacu Wielkiego Komisarza Ligi Narodów, by podnieść rangę lokalnego parlamentu. Od 21 lat pracuję na rzecz samorządu, w tym czasie byłem też przewodniczącym Rady Miasta Gdańska - zauważa Adamowicz.

A co robił w pokoiku "obok", oprócz nasłuchu sesji? - Przyjmowałem interesantów, w tym radnych. Omawiałem problemy ulic, dzielnic - wylicza. - Jeśli jest taka potrzeba, zabieram na sesjach głos. Nie bojkotuję Rady Miasta.

Prezydent deklaruje, że chętnie pojawi się na spotkaniu klubu opozycyjnych radnych PiS - o ile padnie zaproszenie. Na razie w tej kadencji go nie otrzymał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki