Likwidację laryngologii na Zaspie i przeniesienie jej już jako oddziału jednego dnia do byłego szpitala kolejowego przewiduje plan dla łączonych przez pomorski samorząd szpitali - świętego Wojciecha i Copernicusa, którymi już w lipcu br. zarządzać ma jedna spółka. Zmiany wymusiła ekonomia. Oddział laryngologii na Zaspie nie bilansuje się i przynosi szpitalowi finansowe straty. Jak twierdzą jego pracownicy, to nie do końca prawda.
Kategorycznie sprzeciwiają się tej decyzji medyczni pracownicy szpitala, Rada Ordynatorów oraz wojewódzki konsultant w dziedzinie otolaryngologii - prof. dr hab. Czesław Stankiewicz. Ich zdaniem trudno wyobrazić sobie specjalistyczny szpital XXI wieku bez oddziału laryngologii. W opinii urzędników projektowane zmiany będą korzystne dla pacjentów.
- Nasze kłopoty zaczęły się dwa lata temu - tłumaczy dr n. med. Leszek Mostowski, ordynator laryngologii na Zaspie. - W maju 2013 r., w związku z zalaniem części oddziału, w tym sali operacyjnej przez ulewny deszcz zmniejszono jego powierzchnię z 644 m kw. do 300 m kw. I liczbę łóżek z 34 do 16.
W efekcie zmniejszyła się też liczba operowanych i leczonych tu pacjentów, tymczasem koszty funkcjonowania oddziału administracja naliczała... jak gdyby nic się nie zmieniło. - Przy założeniu, że mamy do dyspozycji ponad 600 m kw. oddział istotnie się nie bilansuje, jednak przy 300 m kw. generuje nawet finansową nadwyżkę, co powoduje, że przyszłość rysuje się optymistycznie - dodaje dr Mostowski. - Tym bardziej, że jeszcze w lutym br. sam marszałek Mieczysław Struk obiecał nam środki na remont oddziału.
Funkcjonując na pełnych obrotach, oddział mógłby leczyć dwa razy więcej chorych (w 2013 r. było ich 17 670), m.in. z nagłą głuchotą, zawrotami głowy, nowotworami wymagającymi pilnej diagnostyki, czy np. podwoić liczbę operacji migdałków i uszu u dzieci (w ub. roku wykonano ich 536), na które rodzice muszą czekać najkrócej sześć miesięcy. I tym samym więcej zarabiać.
O tym, że utrzymywanie w obecnym kształcie dwóch laryngologii - na Zaspie i w Copernicusie straciło sens przekonany jest natomiast Dariusz Kostrzewa, prezes tego ostatniego, odpowiedzialny jednocześnie za połączenie szpitali. - Dzięki rozwojowi technik chirurgicznych wielu pacjentów laryngologicznych przebywa w szpitalu niecałe dwie doby, tymczasem struktura łóżek na obu oddziałach od lat jest taka sama - wyjaśnia prezes Kostrzewa. - Dziś oba oddziały liczą 50 łóżek, a więc o wiele za dużo. W praktyce są one "obłożone" w niewielkim stopniu, za to kosztowne w utrzymaniu.
Według Dariusza Kostrzewy, bardziej racjonalny i odpowiadający potrzebom pacjentów jest więc podział na oddział stacjonarny dla chorych, którzy muszą leżeć dłużej, oraz oddział dla osób leczonych w tzw. trybie jednodniowym. - Docelowo połączony szpital dysponować ma nowoczesnym ośrodkiem laryngologicznym, w którym optymalnie wykorzystywany byłby sprzęt oraz wykwalifikowany personel medyczny - tłumaczy prezes Kostrzewa.
Pomysł likwidacji laryngologii na Zaspie krytykowany jest również przez lekarzy innych specjalności - Więcej na ten temat przeczytasz w piątkowym papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 13.06.2014 r. albo kupując e-wydanie gazety
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?