Arka Gdynia zremisowała u siebie z Sandecją Nowy Sącz, niestety arkowcy nie dobili gości drugą bramką, co zemściło się na drużynie Ryszarda Tarasiewicza. Jednak pomimo remisu, mecz w Gdyni pokazał, że będący w dobrej formie zespół trenera Ryszarda Tarasiewicza, to jeden z najpoważniejszych kandydatów do awansu do Ekstraklasy. Arka musiała sobie w tym spotkaniu radzić bez Christiana Alemana, który pauzował za czerwoną kartkę. Zastąpił go wypożyczony z Lechii Gdańsk - Omran Haydary i zaliczył udany debiut w żółto-niebieskich barwach.
Na początku spotkania oba zespoły skupiały się na fizycznej walce, przodowali w tym piłkarze Sandecji, jednak i Arkowcy stawiali na twardą, kontaktową grę. W 3 minucie meczu sędzia Trochimiuk ukarał żółtym kartonikiem Kamila Słabego za wejście ślizgiem w Sebastiana Milewskiego. Pierwszy raz żółto-niebiescy zagrozili bramce Sandecji w 7 minucie, wtedy udanie w pole karne gości wbiegł Żebrowski. Z każdą minutą spotkania gdynianie rozkręcali się w grze ofensywnej. Piłkarze gości jednak ani myśleli przyjmować tempo gry gospodarzy i sami zagrozili bramce Arki w 9 minucie meczu, jednak po zamieszaniu w polu karnym piłkę zdążyli wybić obrońcy gospodarzy. Żółto-niebiescy wyszli na prowadzenie w 14 minucie spotkania, autorem bramki został Kamil Czubak, a piękną pociętą asystą popisał się Mateusz Stępień. Zaledwie kilka minut później Pietrzkiewicz obronił strzał z dystansu Omrana Haydary'ego. Kolejny raz zespół Ryszarda Tarasiewicza był blisko zdobycia bramki w 20 minucie, jednak strzał Żebrowskiego został zbity na rzut rożny. Arkowcy wyraźnie nastawieni na ofensywę, w pierwszej połowie nieustannie zagrażali bramce Sandecji. Pod koniec pierwszej połowy spotkania tempo gry wyraźnie się uspokoiło, wynik meczu odpowiadał arkowcom, piłkarze Sandecji natomiast, miewali problemy z kreowaniem akcji.