Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Foltyn-Kubicka: Po odejściu frontmanów przyda się i Kurski

Ryszarda Wojciechowska
Przemek Świderski
Z Hanną Foltyn-Kubicką, byłą europosłanką i pełnomocnikiem Prawa i Sprawiedliwości w okręgu gdańskim, rozmawia Ryszarda Wojciechowska

Właściwie mam ochotę zacząć od Pani cytatu: "Jestem człowiekiem drugiego szeregu".
I dalej to potwierdzam.

A ja mam wrażenie, że to już dużo dalszy szereg niż drugi. I że Pani sama się do niego sprowadziła.
Może nie do końca sama. Niemniej ja nie walczyłam o swoją pozycję w partii. Nie chciałam być człowiekiem, który piastuje jakieś funkcje i wynosi z tego pewne "frukta". Byłam z tymi ludźmi, głównie ze świętej pamięci Lechem Kaczyńskim i z Jarosławem Kaczyńskim, z przekonania. A nie dlatego żeby odnosić jakiekolwiek korzyści. Może to dla pani zabrzmi naiwnie, ale mam nadzieję, że do końca pozostanę człowiekiem idei, a nie tego, co tę ideę otacza, z czego można mieć jakieś profity.

To zapytam Panią, jako człowieka idei, o Jacka Kurskiego, który przed paroma dniami wszedł w skład Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości. Zaskoczyło to Panią?
Przypuszczałam, że tak się stanie. Po odejściu pewnej grupy do PJN straciliśmy tak zwanych frontmanów. Proszę zwrócić uwagę, że komitet polityczny został bardzo znacznie poszerzony, nie o kilka osób, ale aż o 10 działaczy. Jasne więc było, że Jacek Kurski też się w tym komitecie znajdzie. To tyle komentarza z mojej strony.

Pani nigdy nie kryła swojej niechęci do Jacka Kurskiego.
To nie jest tajemnica. Powiedzmy, że jego profil psychologiczny jest oddalony od mojego o całe lata świetlne, że nigdy bym się z nim nie zaprzyjaźniła.

Więc pewnie Pani nie jest zadowolona z jego awansu.
Opinię, czy jestem zadowolona, czy nie, zatrzymam dla siebie. Ale patrząc obiektywnie na sprawę, wiadomo, że lepiej jeśli w komitecie jest więcej takich przebojowych osób niż mniej. Może sposób działania i wypowiadania się Jacka Kurskiego niekoniecznie mi odpowiada... Zresztą Leszek Kaczyński zawsze powtarzał, że pisarzy mamy takich, jakich mamy. To było zdanie powielane po jakimś rosyjskim ideologu, ale Lech to oczywiście mówił z przymrużeniem oka.

A jeszcze niedawno się wydawało, że zmowa dwóch dam, czyli Pani i Jolanty Szczypińskiej przeciwko Jackowi Kurskiemu, zachwieje mocno jego pozycją w partii. Wskaże mu dalsze miejsce w szeregu. A tu proszę, jego awans, wasza porażka.
(Westchnienie) Mnie trudno to oceniać jako porażkę. Ciągle powtarzam, że politykiem się bywa, a nie jest, przynajmniej z mojego punktu widzenia. W polityce raz się jest na górze, raz na dole. Sama zdecydowałam o tym, że trzeba podziękować za bycie pełnomocnikiem okręgu. Nie dlatego że nie dałam rady, tylko stwierdziłam, że się nie nadaję na "fajtera".

Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tym Jackiem Kurskim. Im gorzej się o nim mówi, tym wyżej się pnie w partyjnej karierze.
Ja pani tego też nie wytłumaczę. Jego na Pomorzu formalnie nie ma. Bo on jest europosłem z Warmii, Mazur i Podlasia. Poza tym również fizycznie go tutaj nie ma. Ja to wiem, że kiedy się jest europosłem, to trzeba jednak siedzieć w Brukseli, a nie udawać, że się tam pracuje.

Trzeba siedzieć i pilnować, żeby laptopów nie ukradli. Jeden z tabloidów informuje właśnie o włamaniu do brukselskiego mieszkania europosła Kurskiego i o tym, że złodzieje ukradli stamtąd dwa laptopy.
No tak, ale to się akurat zdarza. W zeszłej kadencji okradziono profesora Roszkowskiego w ten sam sposób. Złodzieje w Brukseli znają grafik zajęć europosłów. Wiedzą, kiedy poseł jedzie do Strasburga. Wiadomo, że wtedy w ich mieszkaniach nikogo nie ma. Bruksela to miasto urzędnicze, ale wbrew pozorom, nie jest bezpieczne. Coś o tym wiem, bo mieszkałam tam przez prawie cztery lata. Więc trudno się dziwić, że takie rzeczy się zdarzają.

Ale tabloid dorabia do tego nieprzyjemną otoczkę, że laptop asystentki był również w tym mieszkaniu.
Nie będę tego komentowała. Nie wiem tylko, po co on o takiej kradzieży poinformował. Po co się to przedostało do mediów.

Skoro o medialnych przeciekach mowa, to czy prawdą jest, że miała Pani plan przejścia do PJN?
Już mnie wcześniej o to pytała dziennikarka TVN24. Słyszała, że to poseł Poncyljusz o tym moim rzekomym przejściu opowiada. Poczułam się wzburzona i urażona. Nigdzie się nie wybierałam i nie wybieram. Zostaję w PiS. Z Jarosławem [Kaczyńskim - dop. aut.] co prawda niezwykle rzadko ostatnio rozmawiam, ale dlatego że jest bardzo zajęty. Jesteśmy umówieni, że jak znajdzie czas, to przyjedzie do Sopotu, żeby odpocząć w zaciszu. A w pierwszej dekadzie lutego ma być zorganizowane w Trójmieście spotkanie z komitetem wsparcia Jarosława Kaczyńskiego i przyjadą tu ważniejsi posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Chcemy, żeby to było duże i niezwykle uroczyste spotkanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki