Finał Ligi Mistrzów 2019. 1.06.2019. Liverpool pokonał Tottenham w Madrycie i jest najlepszy w Europie! Juergen Klopp przełamał fatum

CZYTAJ TAKŻE: Piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk. Te zdjęcia trzeba zobaczyć

Juergen Klopp prowadził po raz trzeci w karierze zespół w finale Ligi Mistrzów. Dwa poprzednie finały jednak przegrał, a w sumie na siedem finałów jego zespoły przegrały aż sześć. Klątwę wreszcie przerwał w Madrycie i wygrał wymarzoną Ligę Mistrzów! Liverpool z pewnością był w finale zespołem bardziej konkretnym wyrachowanym i skutecznym. Do tego uśmiechnęło się szczęście do piłkarzy tego zespołu. Już w 26 minucie Sadio Mane trafił w rękę Moussę Sisoko. Sytuacja kontrowersyjna, ale sędzia podyktował rzut karny, a VAR nie zmienił tej decyzji. Karnego na gola zamienił Mohamed Salah. Liverpool grał mądrze po objęciu prowadzenia, głównie zabezpieczał dostęp do własnej bramki, a do tego kapitalnie bronił Alisson Becker, bramkarz "The Reds". Tottenham miał swój dobry okres w tym meczu, ale właśnie wtedy na ich drodze stawał świetny Alisson.

W drugiej połowie Tottenham napierał, aby doprowadzić do dogrywki, ale celu nie osiągnął. Liverpool za ta zadał decydujący cios. W 87 minucie rezerwowy Divock Origi precyzyjnym strzałem przypieczętował zasłużone zwycięstwo Liverpoolu. Tottenhamowi zabrakło armat, bo wracający w trybie przyspieszonym po kontuzji Harry Kane wyraźnie był bez formy. Przerwa w grze i uraz zrobiły jednak swoje. Po końcowym gwizdku sędziego to Klopp i jego piłkarze mogli świętować triumf w Lidze Mistrzów.

Wcześniej pisaliśmy

Tottenham - Liverpool, finał Ligi Mistrzów, 1.06.2019: Wewnętrzna sprawa klubów angielskich

Angielski finał w piłkarskiej Lidze Mistrzów to ogromne zaskoczenie. Liverpool był wymieniany w szerokim gronie faworytów, ale awans Tottenhamu to ogromne zaskoczenie.

CZYTAJ TAKŻE: Najlepsi piłkarze Lechii w sezonie 2018/19

Oba zespoły awans zapewniły sobie w niesamowitych okolicznościach. Liverpool przegrał pierwszy półfinałowy mecz z Barceloną 0:3, ale pokazał niesamowity charakter i wygrał rewanż aż 4:0. Z kolei Tottenham uległ u siebie w pierwszym spotkaniu Ajaksowi 0:1, a w rewanżu na początku drugiej połowy przegrywał 0:2, aby zwyciężyć 3:2 i awansować do finału z ogromną radością, przy łzach rozpaczy piłkarzy holenderskiego klubu.

W finale faworytem jest Liverpool, choć jak grają dwie drużyny z Anglii, to faworyta tak naprawdę trudno jednoznacznie wskazać. Juergen Klopp wie jak zmotywować swoich piłkarzy, ustawić ich na boisku tak, aby to Liverpool został najlepszym klubem w Europie. Inna sprawa, że Klopp nie jest specjalistą od finałów. Po raz trzeci poprowadzi zespół w walce o zwycięstwa w Lidze Mistrzów, ale dwa poprzednie finały przegrał. Zresztą jak większość w swojej karierze. Mecz w Madrycie ma to odwrócić. W finale nie wystąpi Naby Keita, ale gotowy do gry będzie Mohamed Salah.

- Nigdy nie brałem udziału w finale z lepszym zespołem niż ten. Moje inne drużyny też były dobre, to oczywiste, jednak to były trochę inne sytuacje - powiedział Jurgen Klopp.

Z kolei dla Tottenhamu bardzo dobra wiadomość jest taka, że na finał ma być gotowy ich supersnajper Harry Kane, który leczył kontuzję. Maurico Pochettino, menedżer Tottenhamu, zdradził że piłkarz trenuje z zespołem już od kilku dni.

- Mógłbym zagrać, gdyby finał Ligi Mistrzów był nawet dzisiaj – przyznał Kane.

- Koncentrujemy się na sobie, przygotowujemy się, aby zrobić to, co do nas należy. Nie interesuje mnie, czy mierzymy się z tym, czy innym rywalem. Oczywiście w tym przypadku zagramy z zespołem, który bardzo dobrze znamy, ale to działa też w drugą stronę - przyznał Pochettino.