Zanim zajmę się filmem „Niewinne”, chciałbym przywołać sentencję wybitnego francuskiego intelektualisty Andre Malraux, który pół wieku temu ostrzegał: „Wiek XXI będzie wiekiem religii albo nie będzie go wcale”!
I oto w kinie XXI wieku dochodzi do osobliwego paradoksu. W ojczyźnie Malraux, w kraju, który słynie z forsowanego intensywnie agnostycyzmu i libertynizmu, nieoczekiwanie powstały trzy filmy, nakręcone przez autorki i autorów, których intryguje fenomen wiary w Boga.
Jeden z tych filmów to dokument, dwa pozostałe są fabułami, ich treść jednak jest oparta na faktach historycznych. Wszystkie trzy dotykają sensu i tajemnicy powołania zakonnego, kontemplacji, modlitwy.
Pierwsze z tych dzieł, „Wielka cisza”(2005) Philipa Groeninga to zarazem pierwszy w historii film opowiadający o regułach życia mnichów w klasztornych murach, w tym wypadku w Grande Chartreuse, głównym ośrodku legendarnego zakonu trapistów w Alpach Francuskich. Film otrzymał Europejską Nagrodę jako Najlepszy dokument na kontynencie.
O pięć lat późniejszy dramat „Ludzie Boga” Xaviera Beauvois to rekonstrukcja wydarzeń poprzedzających mord, dokonany przez islamskich fundamentalistów w roku 1996 na siedmiu francuskich trapistach z klasztoru Notre-Dame de l’Atlas w północnej Algierii. Nagroda Jury w Cannes, Cezar dla najlepszego filmu, a także Cezar za najlepsze zdjęcia autorstwa Caroline Champetier.
„Wielka cisza”i „Ludzie Boga” przedstawiały życie w zakonach męskich. Film trzeci - grany od paru dni na polskich ekranach „Niewinne” - rozgrywa się w klasztorze żeńskim. To znów obraz sfotografowany w wielkim stylu przez Champetier.
Scenariusz „Niewinnych” został napisany na podstawie pamiętnika lekarki Madeleine Pauliac, która należała do skierowanej po wojnie do Warszawy francuskiej misji wojskowej. Otarła się również o Gdańsk (zmarła w roku 1946 w Sochaczewie).
Dr Pouliac zdążyła w pamiętniku utrwalić tragiczne doświadczenia polskich mniszek, które w roku 1945 padły ofiarami masowych gwałtów przez sowieckich „wyzwolicieli”. Film w przejmującej formie ujawnia niesamowicie okrutny los grupy sponiewieranych mniszek. Wspomina na ekranie Matka przełożona: „Wtargnęli do klasztoru, a potem jeszcze trzy razy wracali”.
„Niewinne” ogląda się ze ściśniętym gardłem.
Mroczna akcja rozpoczyna się w grudniu roku 1945. Namiary topograficzne klasztoru zostały w filmie zatarte. Nie chodzi bowiem o konkretny zakon. Chodzi o skrót uogólniający prawdę historyczną (wiadomo skądinąd, że na przykład w klasztorze elżbietanek w Nysie zgwałcono ponad 150 zakonnic).
Reżyserka filmu, Anne Fontaine z wielką kulturą ukazuje traumę kilkunastu zakonnic, które rodzą niechciane dzieci. Matka przełożona, będąc sama w ciąży, w obawie przed skandalem usiłuje fatalne zajścia utrzymać w tajemnicy. Ale autorka filmu nie sprowadza narracji do jednowymiarowego opisu wojennego horroru.
Świadectwem tego może być scena, w której zezwierzęceni sowieccy żołdacy brutalnie dobierają się nocą w lesie do francuskiej lekarki. Równocześnie reżyserka portretuje dwuznacznie postać francuskiego doktora, ateisty, który nagle zaznacza, że za Polakami nie przepada. Co więcej, twierdzi, że Polakom w czasie wojny... „dostało się, na co zasłużyli”. A jednak, będąc doktorem, udziela pomocy bez względu na osobiste przekonania.
„Niewinne” to aktorski popis polskich aktorek: Agaty Kuleszy, Agaty Buzek i Joanny Kulig w rolach pohańbionych mniszek. Partnerką Polek jest młoda paryska gwiazda Lou de Laage, w roli lekarki Francuskiego Czerwonego Krzyża.
Paradoks kryje się w tym, że Anna Fontaine zdecydowanie lepiej wyreżyserowała tragiczne doświadczenia polskich zakonnic, niż melodramatyczny wątek w środowisku lekarzy paryskich. Jednak „Niewinne”uderzają przede wszystkim jako widmo wojennej makabry.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?