Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal Narracje 2014. Wrzeszcz: mędrzec i duch [ZDJĘCIA]

Gabriela Pewińska
Festiwal Narracje 2014
Festiwal Narracje 2014 Karolina Misztal
Tegoroczny festiwal NARRACJE. Instalacje i Interwencje w Przestrzeni Publicznej odbywający się pod hasłem mędrzec i duch | the sage and the ghost wkroczył w tajemniczą przestrzeń Wrzeszcza Górnego. To już szósta edycja imprezy.

Najlepiej byłoby zacząć od kota rozżalonego, który straszył na ulicy Politechnicznej. Albo od ślubnej sukni zdobionej swastykami, która wisiała na poddaszu Nowej Synagogi. Trudno jednak po drodze nie wstąpić do kawiarni. Wyrosła nagle, przy ulicy Wassowskiego, która kiedyś nazywała się Piękna. Bo taka była.

Powrót dawnego ducha

Dawny duch ulicy wrócił tu sobotniego wieczora. Dzięki Narracjom, festiwalowi artystycznych instalacji, które po zmroku ożywają w przestrzeni publicznej Gdańska. Pojawiają się i po dwóch dniach znikają, choć wiele z nich powinno zostać na stałe. Miejscem tegorocznych Narracji, które odbywają się w różnych częściach Gdańska od sześciu już lat, tym razem był Wrzeszcz. Prawdziwe tłumy chodziły w minioną sobotę i niedzielę po wrzeszczańskich ulicach, odwiedzając jedną po drugiej stworzone przez artystów instalacje.

Zaczarowany i odczarowany Wrzeszcz

Najlepiej widać ją było z góry, od strony lasu. Ulokowała się na malowniczym placu usianym liśćmi, u podnóża starych kamiennych schodów. Girlandy kolorowych lampek zawieszone na konarach drzew, małe stoliki oświetlone świecami ukrytymi w słojach, kawiarniany jazz, zapach kawy, którą można było zamówić w barze na kółkach, a na starym murze otulającym to miejsce ruchomy obraz innej kawiarni, istniejącej naprawdę. Bo tę wyczarowano tylko na chwilę i nawet tym, którzy usiedli tu z filiżanką espresso, trudno będzie jutro uwierzyć, że istniała. Projekt autorstwa Stowarzyszenia Inicjatywa Miasto nazywał się "Duch miejsca". Jego realizatorzy chcieli przywrócić na moment świetność tej części dzielnicy, nawiązując do przedwojennej restauracji Zinglera, która ściągała tu gdańszczan na długie biesiadne wieczory. Sobotnia kawiarnia też miała powodzenie!
A była ledwie przystankiem podczas wielu wieczornych spacerów trasą dwudziestu sześciu artystycznych instalacji. Po zakamarkach starego Wrzeszcza oprowadzali sami twórcy i przewodnicy. To wędrowanie - w niewyobrażalnym tłumie żądnych baśniowych opowieści - miało swój początek na ulicy Partyzantów, przy Nowej Synagodze. To tu, na strychu, Agnieszka Baaske zaprezentowała koronkową suknię ślubną z 1910 roku, haftowaną w swastyki. Bo też słowo to pochodzące z sanskrytu oznacza "przynoszący szczęście". Przed wojną swastyka malowana na elementach architektury była talizmanem chroniącym przed złem. Prezentacja miała na czas Narracji odczarować historię i wprowadzić uczestników opowieści w nieskalany świat piękna tej dzielnicy, ale też udowadniała, że o przeszłości miasta nie da się zapomnieć.

Miejsce kontrastów

Tegoroczne Narracje opowiedziały nam o Wrzeszczu jako miejscu inspirujących kontrastów (nic dziwnego, że mieszka tu tylu artystów). Starość - młodość. Bogactwo - bieda. Odnowienie - degradacja. Piękno - brzydota. Mistyka - realizm. Wszystko zatem jest tu możliwe. Jak ulał pasuje fragment z "Psich lat" Guntera Grassa: "Wrzeszcz był tak duży i tak mały, że wszystko, co na tym świecie wydarza się lub mogłoby się wydarzyć, wydarzyło się też lub mogło byłoby się wydarzyć we Wrzeszczu".
Trudno o lepszy tytuł Narracji 2014 - "Mędrzec i Duch". Jak tłumaczą kuratorzy festiwalu Ania Witkowska i Adam Witkowski: - To metafora zderzenia dwóch pozornie wykluczających się światów mędrca szkiełka i oka z romantyczną aurą i legendą zapomnianych miejsc dzielnicy. Wyciągnęli nas zatem na długi, pełen artystycznych wizji spacer od siedziby religijnego skupienia, jakim jest Nowa Synagoga, aż do Świątyni Rozumu - Politechniki Gdańskiej. Wszystko po to, by ożywić ducha tej przestrzeni, wskrzesić, co bezpowrotnie utracone, przypomnieć, co zapomniane, zachować w pamięci to, co za chwilę pójdzie w niepamięć.

Do utraty odwoływali się Dorota Walentynowicz i Gerard Lebik, którzy swoje instalacje umiejscowili w popularnym warzywniaku na Studzienki 8. Sklep opuszczony, bo budynek niebawem stąd zniknie, by ustąpić miejsca szerokopasmowej ulicy. Przyciągające wzrok już z daleka wywołane wewnątrz sklepu światło rytmicznie pulsowało, panicznie drżało, wzbudzało niepokój. - Nacieszmy się duchem dzielnicy, która niestety znika na naszych oczach - mówią artyści. Złowieszczy ton nadała wizjom nieuchronnego przemijania miasta instalacja dźwiękowa Pawła Kulczyńskiego na Wydziale Mechanicznym PG. Głębokie basy wprowadziły w drżenie tak powietrze, jak i obiekty znajdujące się w pomieszczeniu. Budziły lęk, pulsując na alarm.
Utraconą drogę do niegdyś bajkowego Jaśkowego Lasu oświetliła lampkami ogrodowymi Julita Wójcik. W realizacji tej, jak twierdzi, przywołuje ducha drogi, która - jak to zjawa - jest, choć jej nie ma. - Na planach przebiega między dwiema działkami należącymi do Telewizji Polskiej na ul. Sobótki 14 i 15 - twierdzi artystka. - Faktycznie nie istnieje, bo teren zagrodzony płotem zajmuje wielki uśpiony upiór publicznej telewizji, który zabrania mieszkańcom Wrzeszcza wstępu do lasu. Moje działania to baśniowa walka z upiorem, ale i działanie obywatelskie na rzecz przywrócenia drogi.

Świat, który znika
Szkoda, że znikną ze ścian starych kamienic projekcje malowideł Aleksandry Waliszewskiej. Jej "kot rozżalony" jak mało co wpisuje się w niepokojący krajobraz Wrzeszcza: miejsca eleganckiego a dzikiego, przyjaznego, choć niechętnego obcym, pięknego i odrażającego jednocześnie, miłego, białego, wrednego kotka.
Żal, że pruski mur na Politechnicznej 4, który sobotniego wieczora "zakwitł" wrzosowiskiem (projekt duetu Kijek + Adamski), nie będzie tętnił obrazem roślinności na dłużej. Zwłaszcza że to wrzos dał początek nazwie dzielnicy.
Nowe gdańskie opowieści niech podsumuje projekcja, (niezrealizowana z racji problemów technicznych), która powinna była u zbiegu handlowych ulic Wrzeszcza zostać na stałe. Obraz złotego cielca z animacji Dominika Rudasza "Avida Dollars" ("chciwy dolarów"), zdaje się przestrzegać, by duch dzielnicy nie poległ na ołtarzu konsumpcji.
Organizatorzy festiwalu to: Instytut Kultury Miejskiej i Gdańska Galeria Miejska.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki