Fado należy do nielicznych gatunków muzyki etnicznej i folkowej, które najpierw przekroczyły granice lokalności, a później wyszły z World Music do normalnego, światowego obiegu komercyjnego. Fado nie jest tak masowo popularne jak reggae z Jamajki czy hiszpańskie flamenco, ale słucha się go i wykonuje w całej Europie, a nawet szerzej.
Claudia Aurora jest tego żywym dowodem. Pochodzi z małej wioski pod Porto, drugim co do ważności po stołecznej Lizbonie mieście w Portugalii. Od wczesnej młodości mieszka w Anglii, a na miejsce osiedlenia wybrała Bristol, który podobnie jak jej rodzinne strony jest nadmorską, portową metropolią.
W muzykę anglosaską wsiąkła po uszy, do największych osobistych fascynacji zalicza Led Zeppelin, wczesnego Bruce'a Springsteena i Janis Joplin. Po kilku latach tęsknota za rodzinnym krajem dała jednak o sobie znać i Claudia zaczęła wracać do fado, które było muzyką jej dzieciństwa. Nie poprzestała przy tym na słuchaniu i śpiewaniu, w pewnym momencie zabrała się za tworzenie własnych pieśni zainspirowanych tradycją fado.
Jej gdyński koncert składał się w połowie z klasycznego fado, w połowie z autorskich kompozycji i ta koncepcja sprawdziła się bardzo dobrze. Z jednej strony ci słuchacze, którzy mają pewne pojęcie o fado, dostali znane melodie z niezmiennego od kilkudziesięciu lat kanonu, z drugiej - nowe, osobiste piosenki odwołujące się do wspomnień i przeżyć autorki. Emocjonalny, przepojony tęsknotą głos wokalistki wprowadzał w refleksyjny nastrój, a jej sympatyczne i bezpretensjonalne zapowiedzi pomiędzy piosenkami wprowadzały nutę dystansu.
Claudia Aurora przywiozła do Polski zespół w połowie składający się z Brytyjczyków - wiolonczelistki i kontrabasisty, w połowie z gitarzystów z Półwyspu Iberyjskiego, Portugalczyka i Hiszpana. Nie wiem, jak ich grę oceniliby gatunkowi puryści, ale dla słuchaczy w Teatrze Muzycznym, w tym i mnie, wszystko zgadzało się w zupełności, o czym świadczyły dwa bisy. Tegoroczny koncert miał tylko jeden minus w porównaniu z dawnymi niedzielnymi spotkaniami na plaży kończącymi Globaltikę. W tymczasowej, niewielkiej sali teatru szwankowała klimatyzacja, co w sensie dosłownym podniosło temperaturę występu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?