Felieton: Zwycięstwo, które nie trwa

Platforma Obywatelska sprowadziła Mieczysława Struka, marszałka województwa pomorskiego oraz Romana Zaborowskie-go, senatora. Prawo i Sprawiedliwość odpowiedziało tylko posłem Januszem Śniadkiem. Muszę przyznać, że jestem nieco zdziwiony "mocą", z jaką główni aktorzy listopadowych igrzysk przystępują do zbliżającego się pojedynku. Fajerwerków nie ma, a jakby powiedziała młodzież - "gaci nie zrywa".

Cztery lata temu, to było coś. Sztaby wyborcze co rusz organizowały konferencje prasowe itp., a nieco wcześniej były nawet happeningi na kościerskim Rynku. W internecie można jeszcze odszukać filmiki, które obrazują jak dumnym i pewnym krokiem kościerskimi uliczkami kroczy jeden z najbardziej wpływowych polityków ogólnopolskiej partii, który dzisiaj zaszył się w domowych pieleszach, bo wypadł na margines z powodu zbyt dużego zamiłowania do zegarków.

Dzisiaj, po tamtym klimacie pozostaje jedynie pieśń przeszłości. A może taka "pokojowa" atmosfera przed-wyborcza jest przysłowiowym zwiastunem ciszy przed burzą? Być może kandydaci do rad i na inne stanowiska wzorują się na bohaterów filmu Anga Lee "Przyczajony tygrys, ukryty smok", by w ostatniej odsłonie tej batalii zadać decydujący cios.

Analizując programy wyborcze poszczególnych ugrupowań, trzeba jasno powiedzieć, że de facto nie różnią się one od siebie zbyt mocno. A to może być bardzo pomocne wszystkim wyborcom, bowiem 16 listopada mogą oni kierować się słowami Marilyn Monroe, która powiedziała: To ogromnie ułatwia wybór, gdy wszystko jest jednakowe!

Warto też dodać, że w naszym regionie są i tacy kandydaci, którzy już dzisiaj mogą odtrąbić zwycięstwo, ponieważ w walce o stanowiska nie mają żadnych przeciwników. Kolejni dołączą do nich, po 16 listopada, a niektórzy po 30 listopada. Dobrze byłoby, aby pamiętali maksymę, której autorem jest Antoine de Saint-Exupery, a stwierdził on, że: Nie ma zwycięstwa, które by trwało!