Eliminowanie poprzez zawieszanie, nepotyzm, zaprzeczanie zasadom demokracji. To problemy Nowej Lewicy na Pomorzu?

Swój głos sprzeciwu wobec działań zarządu SLD oraz pozostałych partii lewicowych zabrał m.in. Włodzimierz Michalak, działacz Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

- Kiedy wstępowałem do SLD była to partia demokratyczna nie tylko z nazwy - napisał Włodzimierz Michalak. - Mieliśmy demokratyczny statut i demokratycznie wybierane władze. I komu to przeszkadzało? Najwyraźniej przewodniczącemu Włodzimierzowi Czarzastemu, skoro bez zgody partii, obiecał przewodniczącemu Wiosny, że połączenie nastąpi wg przepisu na pasztet, czyli pół na pół: jeden zając, jeden wół.

- Latem 2021 roku Wiosna liczyła kilkuset członków, ale ponoć jesienią dobiła do 1200. SLD liczył 24 tysiące członków - wylicza Włodzimierz Michalak. - Na Kongresie Krajowym Nowej Lewicy było 600 delegatów z SLD i 600 z Wiosny. W Wiośnie delegatem był co 2 członek partii, w SLD co 40. Czy to ma coś wspólnego ze sprawiedliwością, uczciwością i demokracją, w której jeden człowiek to jeden głos?

Jak zaznacza Włodzimierz Michalski w województwie pomorskim jest jeszcze gorzej. Wiosna dostała 60 miejsc na kongres, ale była w stanie wybrać tylko 39 delegatów.

- Bezprawnie, po terminie Zarząd Wojewódzki, na posiedzeniu, na którym nie było kworum, dobrał z łapanki jeszcze kilku - dodaje Włodzimierz Michalak. - Delegaci Wiosny są z rekomendacji posła Marka Rutki. Śmiejemy się z nepotyzmu w Prawie i Sprawiedliwości, a kilkoro Rutków głosowało na Marka Rutkę - puentuje działacz SLD.

- Takie insynuacje wzbudzają u mnie śmiech - mówi poseł Marek Rutka w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim". - Nigdy nie było problemów z tym, aby się zapisać do partii. Aby się jednak zapisać, to muszą być chętni, a tych ostatnio brakowało. Nikt nie był blokowany, ja natomiast kilka tygodni temu zgłosiłem wiceprzewodniczącemu Robertowi Biedroniowi listę nowych kandydatów do partii, którą zaakceptował bez żadnego problemu.

Jak dodał poseł członkami Nowej Lewicy są dwie osoby o tym samym nazwisku, to jednak żadna z tych osób nie zajmuje żadnego stanowiska w strukturach partii.

- Mogę być jedynie dumny z tego, że rodzina nie tylko mnie popiera, ale również przejawia te same wartości i poglądy polityczne co ja - dodał dr Marek Rutka.

Wśród osób, których zabrakło na weekendowym zjeździe partii w Gdańsku zabrakło m.in. posłanki na Sejm IX kadencji, prof. Joanny Senyszyn.

- Jako posłance zgodnie ze statutem przysługuje mi z automatu miejsce jako delegatce, a skoro po decyzji zarządu regionalnego lub też przewodniczącego Jerzego Śniega nie zostałam uwzględniona w gronie delegatów, to nie przyszłam na wybory lokalnych struktur partii, gdyż nie wiem, w jakiej roli miałabym się tam pojawić, skoro nie mogłabym zabrać głosu - mówi posłanka Joanna Senyszyn.

Poseł Marek Rutka zaprzecza niejako tym informacjom, że poseł Joanna Senyszyn mimo zawieszenia w partii mogła pojawić się na kongresie.

- Pani poseł Joanna Senyszyn mogła przyjść na kongres, czekało na nią zarezerwowane miejsce i to pomimo faktu, że jest zawieszonym członkiem partii. W podobnej roli pani profesor występowała na Kongresie Krajowym, na którym, w przeciwieństwie do wyborów w Gdańsku, była obecna.

- Nowa Lewica odeszła od zasad demokratycznych, również i w województwie pomorskim - dodaje Joanna Senyszyn, posłanka Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Było bardzo dużo nieprawidłowości związanych z wyborem delegatów. Nie stosowano się ani do niedemokratycznego statutu, który został przyjęty, ani do regulaminu, który spisano żywcem z kongresu krajowego, a ten m.in. uniemożliwiał zabranie głosu delegatom przed wyborami.

Z tymi zarzutami nie zgadza się nowo wybrany współprzewodniczący partii, poseł Marek Rutka.

- Kongres Nowej Lewicy to w dużym uproszczeniu wybory demokratyczne - zaznacza poseł. - Każdy kto kandyduje, godzi się na to, aby być poddanym demokratycznej weryfikacji. Można wygrać, można przegrać, ale najważniejsze jest to, żeby znaleźć w sobie taką odwagę, aby wystartować w wyborach. Ja wystartowałem, zdobyłem 85 na 93 możliwe głosy i to były głosy zarówno kolegów i koleżanek z SLD jak i z frakcji Wiosny. Nikt z zebranych ani Marcin Kulasek, sekretarz generalny, ani współprzewodniczący Robert Biedroń nie wnosili uwag, co do demokratycznego mandatu tego kongresu. Te uwagi przyjmuje jako polityczne rozgoryczenie, a nie merytoryczne uwagi.

- Do Wiosny od dawna nie przyjmowano nowych członków w powiatach, z których posłanką jest Beata Maciejewska, żeby przypadkiem nie wystartowała, bo w Nowej Lewicy nie toleruje się kandydatów, którzy nie są namaszczeni przez wodzów frakcji – informuje Włodzimierz Michalak z SLD.

Jak wskazuje lokalny działacz partii – takie procedery nie dotyczą tylko Pomorza, a również m.in. Śląska, gdzie europoseł Marek Belt, gdy tylko zgłosił chęć kandydowania w wyborach został zawieszony w strukturach partii, choć jak przyznaje dr Marek Rutka przyczyny zawieszenia na pewno nie dotyczyły chęci startu w wyborach, a działań europosła Lewicy.

- Zawieszanie członków partii, aby ich wyeliminować z możliwości startowania w wyborach jest niedopuszczalne, więc nie można tego tolerować - komentuje Joanna Senyszyn.