- Czasami przychodzę na działki. Nierzadko spotkam sarnę albo lisa. Zastanawia mnie co te zwierzęta tam robią? Wiosną i latem czasami z oddali widać sarny. Czy te lisy teraz tam jakieś nornice wyłapują? - zastanawia się nasza Czytelniczka.
Nadleśniczy Janusz Szreder z Nadleśnictwa Miastko wyjaśnia dlaczego dzikie zwierzęta chętnie przychodzą na działki i świetnie się tam czują.
- Lisy i sarny unikają bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. Pokusą jednak dla nich jest baza żerowa. Jeżeli pojawia się jedzenie, a być może działkowicze coś tam zostawiają, być może jakieś odpady, kawałki kiełbasy, to lis się skusi i przyjdzie. Nie będzie łapał przysłowiowej kury, ale będzie żywił się odpadkami. Na pewno też w grę wchodzą myszy, bo to jest jedno z głównych dań, w tym nornice i karczowniki. Krety to jednak trudny “przysmak”, gdyż głęboko wchodzą w ziemię. W okresie wiosennym natomiast lis potrafi wybierać jaja czy pisklęta, ale generalnie jego menu to myszy - wyjaśnia nadleśniczy.
Akurat myszy to zmora działkowiczów. Po okresie zimowym w altanach często można zastać pogryzione koce, w których gryzonie wiją sobie przytulne gniazda. Charakterystyczny jest też zapach jaki po sobie zostawiają. Zna go każdy, kto robi wiosenne porządki na działkach.
Nadleśniczy wyjaśnia, że dzikie zwierzęta w okresie jesiennym są bardziej zauważalne, bo nie ma naturalnej osłony.
- Gdy są trawy i zboża, to one się też gdzieś tam kręcą, tylko ich nie widać. W tej chwili pola są czyste i sarnę można łatwiej zauważyć - opowiada nadleśniczy.
Liczenie dzików
W całym kraju trwa teraz akcja liczenia dzików. Ma to pomóc w dokładnym oszacowaniu ilości tych zwierząt. Inwentaryzacja ma związek również z zagrożeniem rozprzestrzeniania się afrykańskiego pomoru świń. Zwierzęta liczone są również w nadleśnictwach Miastko, Dretyń i Trzebielino.
- Metodyka jest taka, że każde nadleśnictwo ma wyznaczone powierzchnie próbne. Statystycznie to 10 procent powierzchni leśnej, czyli nie tylko Lasów Państwowych, ale całej powierzchni jaka jest w zasięgu administracyjnym. Są to powierzchnie wynoszące ok. 100 ha. Dokonujemy tam liczenia. Robimy to na zasadzie pędzenia. Wyznaczeni są obserwatorzy i naganiacz, czyli stanowiska ruchome i nieruchome. Obserwatorzy notują zaobserwowane dziki z podziałem na kategorie wiekowe. Jest to ujęcie statystyczne na próbie 10 procent - wyjaśnia miastecki nadleśniczy Janusz Szreder.
Obecnie w Polsce istnieje zagrożenie afrykańskim pomorem świń. To choroba wirusowa przyczyniająca się do zdychania dzików i trzody chlewnej.
- Ta choroba nie zagraża ludziom. Na naszym terenie jej nie stwierdzono - mówi Szreder.
W Nadleśnictwie Miastko zauważalny jest spadek ilości dzików. Jedna z przyczyn jest bardzo interesująca.
- Jedną z przyczyn jest wilk, który u nas też występuje. Wilk jest koneserem dziczyzny i przyczynił do spadku populacji dzika. Zdrowotność tego zwierzęcia na naszym terenie jest też przeciętna. Nie słyszałem jednak o przypadkach padnięć związanych z pomorem czy innymi chorobami - wyjaśnia Szreder.
W jednym z najbliższych wydań poinformujemy o efektach akcji liczenia dzików.
Domini Radecki
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?