Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyskryminacja w urzędach? Urzędnicy będą się szkolić, jak nie urazić petenta

Szymon Zięba
Urzędy mają być bardziej przyjazne obywatelowi, dlatego trzeba zlikwidować wszelkie przejawy dyskryminacji - nawet tej niezamierzonej - twierdzą pomysłodawcy "antydyskryminacyjnego" podręcznika, który już niedługo ma trafić do instytucji w całej Polsce.

Na jego podstawie będą prowadzone szkolenia, które nauczą pracowników placówek, jak się zachowywać... by nie urazić klientów. Inicjatywa stworzenia kompendium pochodzi z zespołu Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, minister do spraw równego traktowania.

Rządowy pomysł przypadł do gustu pomorskim urzędnikom. Przyznają, że instrukcja przyda się zwłaszcza lokalnym włodarzom, bo zły przykład idzie z góry.

- Wszystkim chyba zapadła w pamięć wypowiedź wiceprezydenta Gdańska Andrzeja Bojanowskiego, który stwierdził, że kibice w Gdańsku bawią się jak "normalni, biali ludzie" - wspomina jeden z pomorskich urzędników. - Być może po lekturze takiego poradnika obyłoby się bez kontrowersyjnej wpadki - dodaje.

Budżet przeznaczony na "niedyskryminacyjną ściągawkę" określono na poziomie do 14 tys. euro. Poruszać będzie kwestię dyskryminacji na każdej płaszczyźnie, m.in. rasy, religii, pochodzenia etnicznego, orientacji seksualnej, płci, wieku, narodowości czy niepełnosprawności.

Podręcznik zostanie dystrybuowany do kluczowych komórek, które - zdaniem Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz - powinny przede wszystkim posiadać wiedzę o niedyskryminacji.

- Są to departamenty prawne, departamenty zamówień publicznych, działy kadr i osoby na stanowiskach kierowniczych. Podręcznik trafi do wszystkich urzędów centralnych w Polsce - wylicza Kozłowska-Rajewicz i podkreśla, że chodzi o to, żeby język urzędników był możliwie profesjonalny. - Żeby to nie intuicja, a rzetelna wiedza decydowały o tym, że w kontakcie z urzędem człowiek czuje się bezpiecznie - konkluduje.

- Jeżeli ten podręcznik miałby stanowić podstawy do szkolenia ludzi, a nie tylko odtwórczą wiedzę, którą ktoś miałby tylko teoretycznie znać - to jestem na tak, zdecydowanie - stwierdza z kolei Andrzej Bojanowski, wiceprezydent Gdańska.

Wspomina też swoją językową wpadkę.
- Przeprosiłem za tę wypowiedź, to nie było żadne zamierzone stwierdzenie dyskryminujące czy celowe. Musimy zmieniać nasz język potoczny - im mniej o takich rzeczach mówimy, im mniej je powtarzamy, to większe prawdopodobieństwo, że w ogóle nie będą się one pojawiały. Natomiast moja wypowiedź to po prostu potoczne stwierdzenie, nie chciałem nią nikogo urazić - podsumowuje urzędnik.

Prace nad podręcznikiem powinny się skończyć w połowie przyszłego roku.

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki