Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drutex-Bytovia decydujący cios zadała tuż przed końcem

RR
Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Piłkarze z Bytowa wiosnę w I lidze rozpoczęli od zwycięstwa. Pokonali 2:1 katowicki Rozwój. Losy spotkania ważyły się do ostatnich sekund, kiedy to obie drużyny próbowały zdobyć zwycięskie trafienie. Udało się to podopiecznym trenera Tomasza Kafarskiego.

Trener Druteksu-Bytovii miał w sobotę nosa. W 79 minucie zdecydował się na zmianę, a Michała Jakóbowskiego zastąpił na murawie Omar Monterde. Zakontraktowany tej zimy w Bytowie Hiszpan odwdzięczył się i w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry zdobył gola na wagę trzech punktów.

Jeszcze w pierwszej połowie prowadzenie gospodarzom dał Mateusz Klichowicz. 24-letni napastnik zdobył ósmą bramkę w tym sezonie. Pokonał znanego z gry przed laty w Lechii Gdańsk Wojciecha Pawłowskiego. Bytowskiemu zespołowi należy się jednak bura, bo nie był należycie skoncentrowany. Trzy minuty po bramkowej akcji goście doprowadzili do wyrównania, a gola zdobył Tomasz Szatan.

- Jestem niezmiernie szczęśliwy, że wygraliśmy trudny mecz - powiedział po meczu Tomasz Kafarski. - Przewidywaliśmy to, że będzie to ciężkie spotkanie. Patrząc na tabelę i miejsce Rozwoju powinno nam być łatwo, ale analizując grę rywala widzieliśmy dużą jakość i bardzo dobrą organizację gry. Tym większy szacunek, że graliśmy z dużą wiarą do końca i udało nam się strzelić bramkę w końcówce. Na początku brakowało nam trochę szczęścia, ale w końcówce się do nas uśmiechnęło.

Bez wątpienia to Druteks-Bytovia była faworytem tego meczu i trzeba się cieszyć z tego, że nasi piłkarze - mimo nerwowej końcówki - dopisali na swoje konto trzy punkty. Rozwój Katowice jest bowiem "zamieszany" w walkę o utrzymanie w gronie I-ligowców.

- Jest mi bardzo żal mojej drużyny i wszystkich zawodników. Z naszymi skromnymi możliwościami próbujemy budować I-ligową atmosferę w klubie, na treningach i na boisku. Chłopcy mnie nie zawiedli, zostawili zdrowie na boisku. Szkoda, bo była okazja, żeby wygrać. Piłka jednak lubi się mścić i jak nie wykorzystuje się takich sytuacji jakie mieliśmy to później samemu traci się bramkę. Przed stratą drugiego gola wszystko wydawało się pod kontrolą, ale rywale nas zaskoczyli. W tym wszystkim trzeba mieć szczęście i mam nadzieję, że wkrótce będziemy je mieli - ocenił Mirosław Smyła, trener Rozwoju Katowice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki