Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Druga porażka Legii Warszawa. Wstydu w Lizbonie nie było [ZDJĘCIA]

Tomasz Dębek (AIP)
W pierwszym meczu pod wodzą Jacka Magiery Legia przegrała na wyjeździe ze Sportingiem 0:2. Bramki po błędach obrony zdobyli Bryan Ruiz i Bas Dost. Mistrzowie Polski zagrali bez kontuzjowanego Michała Pazdana, który obejrzał mecz z trybun.

W zeszły poniedziałek jechałem na trening do Sosnowca, ledwo zdążyłem na pociąg. Tydzień później byłem w samolocie do Lizbony na mecz Ligi Mistrzów. Szybko się to wszystko potoczyło - żartował przed meczem na antenie Canal+ Jacek Magiera.

Jeszcze niedawno trener pierwszoligowego Zagłębia Sosnowiec, we wtorek zadebiutował jako szkoleniowiec Legii. I to od razu wyjazdowym meczem ze Sportingiem w LM. - Moment jest trudny, ale nie będziemy płakać i rozkładać rąk, tylko trenować. Jako trener Legii udzieliłem trzech wywiadów, a poprowadziłem dwa treningi. Nie było wiele czasu na własne pomysły. Ale mam sztab szkoleniowy, który jest w klubie od dawna. Po długich rozmowach ustaliliśmy, jaki skład będzie najbardziej odpowiedni - dodał „Magik”.

Zadania nie ułatwiły mu kontuzje Michałów Kucharczyka i Pazdana. Ten drugi poleciał do Portugalii, była szansa na to, że zagra, ale w ostatniej chwili zdecydowano, że jego występ byłby zbyt ryzykowny. Bohater Euro 2016 mecz obejrzał z trybun, a na środku obrony Legii zagrało dwóch Jakubów, Czerwiński i Rzeźniczak. Pierwszy - bez doświadczenia w europejskich rozgrywkach. Drugi - po fatalnym początku sezonu, przez który został nawet odsunięty od pierwszej drużyny.

Mając świeżo w pamięci mecz pierwszej kolejki Ligi Mistrzów, przegrany przez Legię przy Łazienkowskiej z Borussią Dortmund aż 0:6, wielu zastanawiało się, czy uda się uniknąć kolejnej kompromitacji. - Nikt nie wyobrażał sobie, że powrót do Ligi Mistrzów po 20 latach będzie aż tak bolesny.Zdajemy sobie sprawę z tego, że daliśmy plamę. Bardzo chcemy ją zmazać. Wiemy, że nie będziemy faworytem, piłkarsko jestemy najsłabsi w grupie. Dlatego musimy nadrabiać charakterem i walczyć o korzystne wyniki - podkreślał kilkanaście minut przed meczem „Rzeźnik”.

Legia zaczęła spotkanie z trzema zawodnikami, którzy przyszli do klubu w letnim okienku transferowym (poza Czerwińskim byli to Thibault Moulin i Steeven Langil) oraz nowym-starym legionistą, czyli Miro Radoviciem. W porównaniu do składu na Borussię, w którym Besnik Hasi wystawił sześciu „świeżych” zawodników, w tym Vako Kazaiszwilego, który... nie znał nawet imion kolegów i wołał do nich po numerach, to jakiś postęp.

Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami pesymistów, już w trzeciej minucie Moulin bezpardonowo potraktował rywala na skraju pola karnego i sędzia mógł pokusić się o podyktowanie „jedenastki”. Szczęśliwie dla legionistów tego nie zrobił. A drużyna prowadzona przez Magierę mimo początkowych nerwów zaczęła całkiem śmiało poczynać sobie pod bramką Portugalczyków. Do pozycji strzeleckich doszli Guilherme i Nemanja Nikolić, ale Rui Patricio nie musiał nawet interweniować.

Po ambitnym początku w wykonaniu Legii do głosu doszedł Sporting. I w 18. minucie powinien prowadzić 1:0. Po rzucie rożnym Gerson z dwóch metrów zamiast do siatki trafił jednak w poprzeczkę. Dziesięć minut później mistrzowie Polski nie mieli tyle szczęścia. Kolejny korner, dośrodkowanie przedłużone przez... Radovicia i Bryanowi Ruizowi (nie upilnował go Langil) pozostało tylko dostawić nogę. A kibicom Legii załamać ręce nad osiemnastą (!) w tym sezonie bramką straconą po stałym fragmencie gry.

Jeszcze przed przerwą Bas Dost podwyższył na 2:0. Mistrz Europy Adrien Silva przerzucił piłkę obok Czerwińskiego, a nad Rzeźniczakiem, z asekuracją nie zdążył Adam Hlousek, a Holender nie dał szans Arkadiuszowi Malarzowi.

Doświadczony bramkarz po raz koleny był najjaśniejszym punktem stołecznej drużyny. Koledzy z formacji ofensywnych po przerwie kilka razy groźnie kontrowali, ale najlepszą sytuację koncertowo zmarnował Radović. Zadowoleni prowadzeniem piłkarze Sportingu w drugiej połowie nie zdobyli już kolejnych bramek. Legioniści zagrali solidnie, z przebłyskami, ale nie wystarczyło to choćby na honorową bramkę.

Na pocieszenie dodamy, że Polacy we wtorek zdobyli punkt w Lidze Mistrzów, ale... młodzieżowej. Zespół juniorów Legii prowadzony przez Krzysztofa Dębka zremisował ze Sportingiem 2:2 po wyrównującej bramce Miłosza Szczepańskiego w ostatnich sekundach meczu.

W drugim meczu grupy F Borussia Dortmund podejmowała Real Madryt. W starciu zespołów, które wygrały pierwsze spotkania padł remis 2:2. Bramki dla Realu zdobyli Cristiano Ronaldo i Raphaela Varane. Dla zespołu Thomasa Tuchela gole strzelili Pierre-Emerick Aubameyang i Andre Schurrle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki