Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczny początek roku

Joanna Surażyńska-Bączkowska
Fot. Adam Kiedrowski
Zalany dom, meble, dywany, zniszczone podłogi i ściany, nasiąknięte wodą fundamenty - to bilans awarii wodociągu, do jakiej doszło na ul. Gulgowskich w Kościerzynie. Straty są ogromne.

Przez cały dzień pracownicy KOS-EKO walczyli z awarią wodociągu na ul. Gulgowskich w Kościerzynie. Strażacy wypompowywali wodę z domu jednorodzinnego, wynosili meble, by straty były jak najmniejsze. Niestety, woda zalała piwnicę, kotłownię, dwa pokoje, kuchnię i przedpokój. Przez cały dzień mieszkańcy ulicy nie mieli wody. Wieczorem sytuacja wróciła do normy, jednak straty z powodu zalania domu są duże.

- Obecnie mam przygotować kosztorys i oszacować straty - mówi Halina Paszki, poszkodowana mieszkanka. - W tej sprawie odbyła się narada w Urzędzie Miasta. Cały czas nie mogę się jeszcze uspokoić przez to wszystko. Nie mogę spać. Na szczęście, mam wsparcie dzieci i dzięki temu jakoś się trzymam.

W akcji uczestniczyły trzy jednostki straży pożarnej z Kościerzyny, które przez kilka godzin wypompowywały wodę.

- Przyjechałam na miejsce awarii - mówi Teresa Preis, przewodnicząca Rady Miasta Kościerzyna. - Sytuacja była bardzo trudna. Mieszkanie zostało zalane, zniszczone są podłogi, dywany, nasiąknięte wodą są także mury domu. Wszędzie było ok. 30 centymetrów wody. Naprawdę był to dla mnie straszny obraz. Z uzyskanych przeze mnie informacji wynika, że KOS-EKO pokryje straty spowodowane awarią. Na miejscu cały czas był obecny prezes spółki KOS-EKO, był także burmistrz Michał Majewski, który obiecał pomoc poszkodowanej. Mówił, że nie zostawi mieszkanki bez wsparcia. Pracownicy KOS-EKO prowadzili całą akcję. Jestem naprawdę pełna podziwu dla tych służb za tak profesjonalne działanie na miejscu zdarzenia. Dodam jeszcze, że konieczne było przecięcie kabla telefonicznego, który znajdował się niemal bezpośrednio pod ziemią, bardzo płytko, co wydaje mi się dziwne. Niestety, tę awarię trzeba będzie jeszcze naprawić. Nie było jednak innego wyjścia - dodaje Teresa Preis.

W wyniku zalania uszkodzone zostały mury domu. Cały czas trwa osuszanie.

- Pustaki, fundamenty oraz ściany są mokre, nasiąknięte - mówi Halina Paszki. - Mogą pękać, przez co budynek może "siadać". Na 30 cm zalany został także piec centralnego ogrzewania. Cały czas trzeba suszyć, a jak obliczyłam na dobę urządzenia te pobierają dużą ilość prądu. Aż boję się pomyśleć jak będzie wyglądał rachunek za energię. Na dole miałam przygotowane mieszkanie, które z początkiem tego roku miało być przeznaczone pod wynajem. Miałam już chętnego lokatora, a teraz wszystko się zmieniło. W garażu stoją zniszczone meble i wyniesione rzeczy. Nawet nie chcę tam wchodzić, bo naprawdę nie mam już nerwów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki