Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorota Świeniewicz: W Lidze Mistrzyń nic nie ma za darmo

Rafał Rusiecki
Dorota Świeniewicz
Dorota Świeniewicz
W środę siatkarki Atomu Trefl Sopot zagrają pierwszy mecz w Lidze Mistrzyń. Ich rywalem będzie drużyna z Zurycha. Z Dorotą Świeniewicz, przyjmującą Atomu Trefla Sopot, zwyciężczynią Ligi Mistrzyń w 2006 roku, rozmawia Rafał Rusiecki.

Czego się spodziewacie po zespole Volero, z którym dzisiaj będziecie walczyć w pierwszym meczu Ligi Mistrzyń?

To zespół, który wielokrotnie grał w tych prestiżowych rozgrywkach i wiele razy wychodził ze swojej grupy. Jest w nim sporo siatkarek zagranicznych, a prym wiodą Serbki. Na inaugurację będzie nerwowo. Pierwszy mecz zawsze jest taki, i to bez względu na przeciwnika. Musimy jednak myśleć o sobie. Dopiero w zeszłym tygodniu dołączyły do nas dwie Amerykanki. Brakuje nam zgrania. W takich momentach potrzebny jest spokój. Musimy liczyć na technikę, umiejętności indywidualne. Chcemy popełnić jak najmniej błędów.

Debiut w europejskim pucharze wywołuje tremę?
Tak jest nie tylko w Lidze Mistrzyń. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy mocnym zespołem. Wszyscy się więc motywują na mecze z nami. Jasne jest, że denerwujemy się przed spotkaniem w Zurychu. W składzie jest jednak wiele doświadczonych zawodniczek, które swoją grą mają za zadanie tonować emocje w trudnych momentach.

Pani do nich należy. Przez ile sezonów występowała Pani w Lidze Mistrzyń?
Przez trzy. W 2004 roku z zespołem z Perugii doszłyśmy do finału pucharu, ale tam w trakcie meczu złamałam kostkę stopy. Przegrałyśmy po tie-breaku. Dwa lata później wygrałyśmy Ligę Mistrzyń. W tych rozgrywkach występowałam jeszcze w sezonie 2009/2010 w zespole Aluprofu Bielsko-Biała.

Atom Trefl jest silniejszy niż przed rokiem?
Jesteśmy dobrym zespołem, grającym już dzisiaj na solidnym poziomie. Ten sezon będzie bardzo krótki. Zostało nam jeszcze 4,5 miesiąca gry. Czas działa na naszą korzyść. Musimy się zgrać. Mam tutaj na myśli przede wszystkim Alishę Glass i Megan Hodge.

A jak będzie w Lidze Mistrzyń?
Każda z nas indywidualnie stawia sobie najwyższe cele. W klubie oczekują, że wyjdziemy z grupy. W tym roku nie możemy narzekać. Mamy 15 równych zawodniczek. Trener będzie rotował składem, aby zespół był cały czas w najwyższej formie. Co możemy obiecać? Godne reprezentowanie miasta Sopotu i naszego sponsora.

Wspomniała Pani o Amerykankach. Wydaje się, że wiele zależy od ich szybkiego wkomponowania się w zespół.
Przed ostatnim meczem w Bydgoszczy [sobota - przyp. aut.] miałyśmy okazję dwa razy trenować. Myślę, że nasza gra wyglądała całkiem dobrze. Musimy sobie wypracować pewne mechanizmy. Sądzę, że Amerykanki nie będą miały problemów z aklimatyzacją. Będą się tutaj dobrze czuły i dadzą z siebie 100 procent. Tak jak inne zagraniczne siatkarki, które trafiły do Sopotu.

W waszej grupie, oprócz szwajcarskiego Volero, są jeszcze rosyjski Dynamo Kazań i czeska Modrzańska Prostejov. Rosjanki są najmocniejsze?
Kazań jest naszpikowany gwiazdami. Nie oznacza to jednak, że można lekceważyć Zurych i Prostejov. Te dwa ostatnie zespoły grają w pucharach od lat i niczego nie dadzą nam za darmo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki