- Szłyśmy z koleżankami i jedna zauważyła, że pan, który idzie z siatkami, chyba jest bardzo zmęczony, bo złapał się słupa. Podeszła do niego, żeby zapytać się, czy nie potrzebuje pomocy, ale on wtedy upadł na maskę samochodu - opowiada dziesięcioletnia Marta Hejcz, jedna z małych bohaterek. - Od razu zaczęłam dzwonić na pogotowie. Powiedziałam, co się stało, i że pilnie jest potrzebna karetka. No i zaraz przyjechała.
Marta mówi, że ani chwili nie zastanawiała się, czy zadzwonić. Za to obserwujący całe zdarzenie dorośli... śmiali się i przebąkiwali, że mężczyzna pewnie jest pijany.
- Próbowałyśmy z nim rozmawiać i sprawdzić tętno, ale już był nieprzytomny - dodaje Marta.
Gdy z oddalonego o dosłownie kilkaset metrów pogotowia przyjechała karetka, okazało się, że mężczyzna prawdopodobnie miał zawał. Zespół ratowniczy podjął reanimację i choć rokowania były kiepskie, to udało się przywrócić akcję serca mężczyzny.
- Karetka przyjechała na miejsce zdarzenia po ok. trzech minutach od przyjęcia zgłoszenia, szybka reakcja dziewczynki miała więc ogromne znaczenie. Ona po prostu uratowała życie temu mężczyźnie - podkreśla Mariola Kubiak, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku.
- Dzieci różnie się zachowują w takich sytuacjach, czasem nawet się boją, a ona była odważna i pewna tego co robi.
Mimo stresującej sytuacji, Marta zachowała zimną krew.
- Z relacji dyspozytora wiem, że jej zgłoszenie było konkretne i rzeczowe. Podała swoje dane i wszystkie najważniejsze informacje. Dyspozytor nie miał żadnych wątpliwości, że sprawa jest poważna - dodaje Mariola Kubiak.
Mężczyzna został natychmiast przewieziony do gdańskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Wczoraj był wciąż w śpiączce farmakologicznej. Niestety, ratownicy nie znaleźli przy nim dokumentów. Wiadomo tylko, że jest to starszy pan, wszystko wskazuje, że pochodzi z Gdańska.
Mariola Kubiak podkreśla, że coraz częściej słyszy się o dzieciach, które reagują jak trzy małe mieszkanki ul. Śniadeckich. Niestety, dorośli w obliczu takich sytuacji często pozostają obojętni.
- Naprawdę trzeba się cieszyć, że mamy takie mądre dzieci, które często okazują się bardziej odpowiedzialne od dorosłych. Na pewno wielką rolę odgrywa tu edukacja w szkole i oczywiście w domu - mówi dyrektor Kubiak.
A Marta o tym, gdzie dzwonić, gdy ktoś zasłabnie, wie właśnie ze szkoły i od rodziców. I to, że dzwoniąc na pogotowie uratowała komuś życie, traktuje jak normalną reakcję. - Dziś miałam ciężki dzień, wszyscy chcą ze mną rozmawiać i robią mi zdjęcia. Inni mówią, że pewnie teraz będę sławna, ale najważniejsze, że pomogłyśmy z dziewczynami temu panu - mówiła wczoraj Marta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?