Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dominik Szmajda: Środowisko lasów równikowych bardzo mi odpowiada [ZDJĘCIA]

mgdz
Ural Polarny
Ural Polarny Dominik Szmajda
- Chcę poczuć ten las wszystkimi zmysłami, wytarzać się w nim dosłownie i mentalnie. To wyjście ze strefy komfortu, co ludzie rzadko robią z własnej woli - mówi Dominik Szmajda, miłośnik pieszych i rowerowych wypraw do egzotycznych zakątków Afryki i Azji oraz aktywny zawodowo wydawca książek o tematyce podróżniczej. Także pasjonat fotografii i uczestnik Ogólnopolskich Spotkań Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów - Kolosy w Gdyni.

Jego ostatnia wyprawa w 2015 roku do Demokratycznej Republiki Konga, o której opowiedział na tegorocznych Ogólnopolskich Spotkaniach Podróżników Kolosy w Gdyni, rozegrała się zupełnie inaczej, niż sobie zaplanował. Chciał bowiem samotnie przejść na przełaj przez fragment lasu równikowego Parku Narodowego Salonga, a to jeden z trudniejszych i najbardziej dziewiczych obszarów Afryki. Ostatecznie jednak, ze względu na zbyt duży ciężar plecaka, ograniczony dostęp do wody i uciążliwości logistyczne, przeszedł 400 km wyznaczonymi w lasach ścieżkami, zatrzymując się w kolejnych wioskach i poznając serdeczność ich mieszkańców.

Na kolejną wyprawę - "Samotny trawers dżungli", czyli 2-3 tygodniową wyprawę na przełaj przez las, w terenie bez ścieżek, szlaków i przewodników, zamierza wziąć już jedynie 10 kg niezbędnego bagażu.

Czytaj też: Dominik Szmajda: Mam obsesję na punkcie dżungli [ROZMOWA]

- Odkryłem, że środowisko deszczowych lasów równikowych bardzo mi odpowiada. Ta wilgoć i temperatura są dla mnie w sam raz - mówi Dominik Szmajda. - Odpowiada mi bujna egzotyka roślin, dźwięki ptaków, owadów, a jednocześnie tajemniczy i nieprzenikniony las, który zajmuje wielkie obszary. Tak jak w górach można zobaczyć człowieka z daleka, tak na tej wielkiej przestrzeni można być od siebie 100 metrów i się nie widzieć - dodaje podróżnik.

Zobacz: Kolosy w Gdyni rozpoczęte [WIDEO, ZDJĘCIA]

Swoją podróżniczą przygodę rozpoczął zaraz po studiach, od czteromiesięcznej wyprawy drogą lądową do Indii, którą to zrealizował razem ze znajomym. Późniejsze wyprawy do niezwykłych zakątków świata, których czas do 2-3 tygodni ograniczała praca na etacie, tylko podsycały przez kolejne lata marzenia o ponownej, dłuższej, konkretnej wyprawie.

Do takiej zdecydowanym impulsem okazała się w końcu praca nad zbiorem reportaży "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" znanego podróżnika Kazimierza Nowaka, której wydanie Szmajda wspomagał w rodzinnej firmie.

Historia podróży Nowaka z północy na południe Afryki na tyle zainspirowała Szmajdę, że w 2008 roku sam postanowił wyprawić się 14-letnim "góralem" przez Afrykę Zachodnią. Na lekko tylko podrasowanym przed ekspedycją rowerze, pokonał Maroko, Saharę Zachodnią, Mauretanię i Mali. Ta półroczna, samotna wędrówka zintensyfikowała pragnienie odkrywania świata i innych kultur, a tym samym pchnęła wędrownika prosto w projekt "Afryka Nowaka".

Czytaj też: XVIII Ogólnopolskie Spotkania Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów "Kolosy"

- Afryka Nowaka to była sztafeta rowerowa, która miała przypomnieć o tym podróżniku. Trasę, którą przejechał, podzielono na 24 odcinki i każdy z nich realizował inny zespół podróżników, liczący 4-5 osób - wyjaśnia Dominik Szmajda. - Kolejne ekipy przekazywały sobie rowery. Ja uczestniczyłem w trzech etapach. Jako lider grupy prowadziłem etap drugi w Libii (2009-2010) oraz trzeci w Czadzie (2011). Niespodzianka, jaką udało nam się przeżyć w miejscowości Zellah, to spotkanie 80-latka, który pamiętał Nowaka. Podróżnik także opisuje przybycie do tej oazy w swojej książce - dodaje Szmajda.

Po tych kilku rowerowych eskapadach do Afryki wędrownik postanowił nieco odpocząć od Czarnego Lądu. Latem 2012 roku wybrał się samotnie do Rosji, na zielone pustynie Uralu, które także, nie bez trudu, pokonał rowerem. Nie na długo porzucił zwiedzanie Afryki. Już w 2013 roku razem z trzema innymi uczestnikami - Maciejem Mizgajskim, Michałem Rogackim i Andrzejem Kozłowskim - cieszył się urokami i trudnościami spływu rzeką Dja, której nitka ciągnęła się przez dziewicze lasy Kamerunu.

- Jest oczywiste dla mnie, że każdy może zrobić coś wyjątkowego, na swoją skalę. Ja np. nigdy nie wejdę na ośmiotysięcznik zimą. Nie namawiam do tego, żeby wszyscy robili to, co ja, ale żeby ludzie zrobili to, co dla nich wyjątkowe. To kwestia decyzji wewnętrznej - mówi Dominik Szmajda.

Dominik Szmajda otrzymał kilka nagród podróżniczych, m.in. Nagrodę publiczności na Kolosach w 2012 za najlepszą prezentację, o wyprawie "Rower góral i na Ural", a także Nagrodę im. Bronisława Szwarc Bronikowskiego za podróż roku 2012, na Mediatravel Festival w Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki