Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego ludzie wysyłają listy w butelce? Zadziwiające, wzruszające historie z poczty Neptuna

List wyrzucony przez morze w styczniu 2022 r. szukał adresata osiem lat.
List wyrzucony przez morze w styczniu 2022 r. szukał adresata osiem lat. Gabriela Danelska/ Hygge Apartments
"Cześć, czołem. Daj znać znalazco!" – napisał na zużytej kartce papieru mieszkaniec Grudziądza. Następnie włożył swój list do butelki i wrzucił do Wisły. Osiem lat później przesyłkę znalazła na plaży Zatoki Gdańskiej Gabriela Danelska, mieszkanka nadmorskiej gminy Stegna. Po co ludzie dziś, w dobie powszechnej cyfryzacji, chcą korzystać z tzw. poczty Neptuna? Najwięcej listów w butelce powstaje dla zabawy, ale nie brakuje dramatycznych, wzruszających przesłań – np. poruszających słów ojca, który utracił córkę.

Wybrałam się na plażę w Junoszynie na spacer ze swoim psem. Wędrując po plaży, wśród wielu innych przedmiotów wyrzuconych na brzeg po sztormie, zauważyłam butelkę. Ciekawostką było to, że w środku widoczny był zwinięty papier. Papier został wyciągnięty dopiero w domu i wtedy udało mi się przeczytać zapisaną informację – opowiada Gabriela Danelska z gminy Stegna w powiecie nowodworskim, właścicielka Hygge Apartamenty.

Tradycja poczty Neptuna

Marynarze za pośrednictwem tzw. poczty Neptuna, gdy nieznana była łączność radiowa (lub gdy nie była możliwa), przekazywali w listach w butelce dramatyczne wieści z pokładów tonących jednostek. Np w 1750 r. angielski marynarz statku "Brethren of Coast" napisał słowa pożegnania do swojej rodziny. List wraz z fragmentem mapy i informacją, że jego statek płonie na środku Atlantyku, włożył do butelki i wrzucił do wody. Przez blisko 207 lat "Brethren of Coast" był uznawany za zaginiony, a okolicznościach jego zniknięcia nie było żadnych informacji. Los statku i marynarzy został wyjaśniony dopiero wtedy, gdy znaleziono list w butelce. Podobną historię ma list od pasażera statku "Pacific", który swoje ostatnie słowa skierował do córki, załączył także testament. Jego wiadomość odnaleziono w 1956 r., sto lat po zatonięciu „Pacifica”.

Zdaniem Krystyny Pohl, autorki artykułu poświęconego tradycji listów w butelce zaznacza, dramatyczne przesłania to tylko jeden z elementów tradycji poczty Neptuna.

- Ciągle wiele osób bardziej dla żartu i przygody, niż z powodów zagrożenia życia, wysyła w świat pocztę Neptuna - pisała Krystyna Pohl na Portalu Marynarskim.

Peter Scharstein, bloger, znawca tematyki listów butelce, autor artykułów dotyczących takich historycznych znalezisk, również wskazuje, na rozrywkę, zabawę, jako główną motywację przesłań listów Neptuna. - Taki klasyczny list zawiera miejsce i czas wrzucenia, prośbę o odpowiedź, adres. To typowa wiadomość w butelce, jaką często wysyłają turyści dla rozrywki – mówił Scharstein o liście, który dwa lata temu został wyłowiony z Zalewu Wiślanego przez rybaka z miejscowości Piaski, po ponad 90 latach poszukiwania adresata.

Autor bloga (flaschenposten.wordpress.com) sam regularnie wysyła wiadomości drogą morską. Swoich czytelników, którzy również chcieliby skorzystać z poczty Neptuna, instruuje dokładnie, jak przygotować list w butelce i jak go zabezpieczyć.

List od Krzysztofa

Autor listu odnalezionego na plaży w gminie Stegna pisał: „Pozdrówki, cześć, czołem. Daj znać znalazco!” Na papierze, który z butelki wydostała Gabriela Danelska, autor o imieniu Krzysztof podał swój adres, numer telefonu. Na notce widnieje data 21 czerwca 2014 r. Oznacza to, że list błądził po wodach osiem lat. Autor podaje w adresie miasto Grudziądz. Można zatem przyjąć, że wrzucił butelkę z listem do wód Wisły, nad którą leży to miasto. Wraz z nimi przesyłka dotarła do morza. Pod koniec stycznia sztorm wywołany orkanem Nadia wyrzucił ją na brzeg, nieco ponad 100 km w linii prostej od miejsca nadania. Możliwe też, że Krzysztof był gdzieś nad morzem na wakacjach, wysłał list pocztą Neptuna wprost do Bałtyku, jedynie podając swój adres kontaktowy.

List w butelce szukał adresata przez 90 lat! Co wiemy o znalezisku z wód Zalewu Wiślanego?

Gabriela Danelska próbowała skontaktować się z autorem listu, dzwoniąc na podany na kartce numer. Jest on aktywny, ale niestety nikt nie odbiera. Historia ta czeka więc na swój suplement.

Za to dalszą część miała sprawa listu Ericha Sannitera, który po 90 latach, pod koniec w 2019 r., wyłowił rybak z Piasków. - Ta butelka została wrzucona do wody dnia 8 lipca 1929 r. z parowca Kahlberg w drodze z Gdańska do Piławy. Jeśli ta butelka zostanie znaleziona, proszę o wiadomość - tak brzmiała przetłumaczona z języka niemieckiego treść. Autor listu, Erich Sanitter, podał adres Muhlenstrasse 34 w dzisiejszym Wałbrzychu (Waldenburg Schl. Deutschland). Krótko po naszym artykule opisującym znalezisko, autora przesyłki sprzed lat "wytropił" Tomasz Nowak, miłośnik historii z Jeleniej Góry.

- Jestem inżynierem konstruktorem z wykształcenia, ale od dzieciństwa mam zamiłowanie do historii, tej lokalnej w szczególności – pisał nam Tomasz Nowak. - Wychowałem się w domu w Kamiennej Górze na Dolnym Śląsku, w domu, który sam skrywał wiele tajemnic po przedwojennych mieszkańcach tych terenów. Na artykuł o liście w butelce trafiłem na którymś z portali informacyjnych i drążyłem ten ciekawy temat. W książce adresowej z roku 1942 dla powiatu świdnickiego widnieje, że niejaki Erich Sanitter zajmował stanowisko oberwachtmeistera i zamieszkiwał w Świdnicy przy ul. Bahnhofstrasse 21. Prawdopodobnie więc chodzi o tą sama osobę, która wyrzuciła butelkę z listem.

Przesyłka policjanta z Wałbrzycha plasuje się w czołówce morskich listów, które najdłużej poszukiwały adresata (za najstarszy uznaje się list znaleziony w 2015 r. na zachodnim wybrzeżu Australii - liczy on ponad 130 lat).

Zapis smutku i rozpaczy

Wśród listów w butelce nie brakuje, obok rozrywkowych i dramatycznych przesłań, romantycznych wyznań miłosnych oraz urzędowych pism (listy w butelce stają się coraz częściej poszukiwanymi przedmiotami kolekcjonerskimi).

Poruszające, pacyfistyczne przesłanie odnaleziono na plaży w Łebie ponad dekadę temu. Jego autor, żeglarz, był synem człowieka, którego bliscy zginęli wraz z zatopionym statkiem Wilhelm Gustloff. List w butelce wyrzucił do wody, przepływając nad wrakiem statku. - Zróbmy coś, aby podobna historia nie wydarzyła się nigdy więcej.

Cieszę się, że przeczytałeś ten list. Pomyślnych wiatrów! - pisał Ralf Uka, autor przesłania.

Znalazca tej wiadomości, Kuba Terakowski, po przeczytaniu i zrobieniu zdjęć przesyłki, wrzucił list z powrotem do morza.

Z kolei w lipcu zeszłego roku, również w Łebie, znaleziono na piasku wyrzuconą przez morze butelkę z poruszającym listem ojca do córki, napisanym dwa miesiące po jej śmierci.

Treść ściska serce. Autor pisze o bólu, tęsknocie i pustce, której nie potrafi niczym zapełnić. Słowa mężczyzny, napisane drobnym, ale równym i czytelnym charakterem pisma, zajmują obie strony zwiniętej w rulon kartki.

"15 lipca mijają dwa miesiące od Twojej śmierci.(...) Czekam, kiedy przyjdziesz do mnie, przytulisz się do mnie i uspokoisz, mówiąc, że jest Ci już dobrze. Wtedy może mój ból osłabnie i nadejdzie ukojenie. Dlatego czekam tego dnia, kiedy zobaczę Cię znowu uśmiechniętą. Na tym kończę mój list do Ciebie. Powierzam go morzu, a Tobie córeczko mówię: żegnaj i do zobaczenia. Twój na zawsze kochający Tato. P.S. Kocham Cię Wiktorio."- pisał ojciec dziewczyny. Na końcu listu narysował serce.

W tym szczególnym przypadku poczty Neptuna morze przyjęło ojcowskie cierpienie. Oby słowa powierzone falom przyniosły autorowi ukojenie.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki