MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Derbowa bitwa rugbistów o finał

Adam Mauks
Kibice rugby mogą spodziewać się walki do upadłego
Kibice rugby mogą spodziewać się walki do upadłego Tomasz Bołt
Na te pojedynki kibice rugby nie tylko w Trójmieście czekali cały sezon. I choć nie będzie to jeszcze mecz o złoto i mistrzowski tytuł, to sobotnie derby Trójmiasta Arka Gdynia - Lechia Gdańsk będą pierwszym z dwóch spotkań o przepustkę do wielkiego finału mistrzostw Polski.

W sobotę o godz. 16 na Narodowym Stadionie Rugby przy ul. Kazimierza Górskiego w Gdyni dojdzie do pierwszego półfinału play-off ekstraligi. Od tego sezonu dwóch finalistów wyłonią w sumie cztery mecze. W pierwszej parze Budowlani Łódź zmierzą się z Posnanią. Łodzianie w sezonie zasadniczym nie przegrali żadnego meczu i do półfinału przystąpią z pozycji lidera, Posnania była czwarta. Trójmiejskie derby to efekt drugiego miejsca Lechii Gdańsk i trzeciego gdyńskiej Arki. Gdańszczanie jako wyżej sklasyfikowana drużyna zdecydowała, że pierwszy mecz o finał chce rozegrać w Gdyni. Rewanż odbędzie się tydzień później w Gdańsku.

- Nie ma to dla mnie większego znaczenia, gdzie będzie pierwszy mecz - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Paweł Dąbrowski, rugbista Arki. - By wygrać całą konfrontację, musimy zagrać jak najlepiej potrafimy w sobotę, a potem w rewanżu. Popularny "Żuber" przyznaje, że rugbiści Arki są trochę podrażnieni porażkami z Budowlanymi i Lechią. - Nie wyobrażam sobie, by szanujący się sportowiec nie chciał skutecznie się rewanżować za poniesione straty - mówi Dąbrowski. "Buldogi" chcą wykorzystać także atut swojego stadionu i specyficznej sztucznej murawy. - Bardzo liczymy na naszych kibiców. Oni fantastycznie nas uskrzydlają, są naszym szesnastym zawodnikiem, wierzę, że w sobotę nas nie zawiodą - dodaje rugbista Arki.

W sezonie zasadniczym obie drużyny mierzyły się ze sobą dwa razy. We wrześniu w Gdańsku minimalnie lepsza okazała się Arka, ale w kwietniowym rewanżu w Gdyni triumfowała Lechia. - I dlatego czas na naszą wygraną - dodaje Dąbrowski. Szanujemy i znamy siłę Lechii, ale chcemy jej przeciwstawić nasze argumenty. Jednym z nich jest to, że gramy w tym samym składzie. Czujemy, że jesteśmy zgrani, w dobrej formie - dodaje.

Co na to Lechia? - Uważam, że to będzie prawdziwa sportowa bitwa, mecz walki - twierdzi Piotr Jurkowski, obrońca gdańskiej piętnastki. Czy któraś z drużyn ma więcej argumentów? - Nie sądzę. Moim zdaniem, i Arka i Lechia to identyczne potencjały, dlatego szanse na awans do finału oceniam po 50 procent - dodaje popularny "Gacek". Zdaniem Jurkowskiego, Lechia może mieć minimalną przewagę w młynie, który jest nieco cięższy od analogicznej formacji Arki. Według niego, zgranie, doświadczenie, walory mentalne są po obu stronach identyczne.

Mecz w Gdyni to jedna z tych konfrontacji, którą sympatycy nie tylko tej wspaniałej gry, którą jest rugby, powinni koniecznie zobaczyć. To może być szlagier sezonu 2011/12, nie mówiąc już o przerywniku futbolowej gorączki, która zapanowała wraz z piłkarskim Euro 2012.

Kibiców rugby do pójścia na derby Trójmiasta nie trzeba zachęcać. Dla tych niezdecydowanych nie bez znaczenia może być fakt, że derby rugbistów diametralnie różnią się od tych piłkarskich, gdzie raczej trudno o spokój, parlamentarny doping, a w niektórych wypadkach nawet o zdrowie. Na meczu rugby nie ma większego znaczenia, czy jest się kibicem z Gdańska czy Gdyni. Sympatycy "Buldogów" siedzą obok kibiców "Lwów" i dopingują swoje piętnastki. Bo o to w sporcie chodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki