Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deleu uwielbia śnieg, nie znosi ogórków i chce mieć dom w Gdańsku

Paweł Stankiewicz
Deleu uwielbia spędzać czas w Galerii Bałtyckiej
Deleu uwielbia spędzać czas w Galerii Bałtyckiej Tomasz Bołt
Luiz Carlos Santos Deleu od 2010 roku mieszka w Polsce i gra w Lechii. Życie Brazylijczyka w nowym kraju początkowo nie było łatwe, głównie przez brak znajomości języka polskiego. Dziś Deleu już czuje się w Gdańsku jak w domu i chciałby tu zostać na stałe.

- Teraz dla mnie Polska jest jak Brazylia. Czuję się tu bardzo dobrze - zapewnia obrońca biało-zielonych. - Tylko jedno jest dla mnie niedobre, że nie ma tutaj ze mną ludzi, których kocham. Takich jak moja mama, syn i dziewczyna. A gdyby oni tu byli ze mną, to tutaj byłby mój dom. Bo ja bardzo dobrze czuję się w Polsce i zapamiętam ten kraj do końca życia.

Brazylijczyk nie ukrywa, że chciałby sprowadzić swoich bliskich do Gdańska.

- Są takie możliwości. Na razie czekam na to, co będzie dalej, w kolejnym sezonie - mówi. - Mam taki plan, żeby sprowadzić ich do siebie. Chciałbym przedłużyć tutaj kontrakt. Czy to będzie Lechia, czy inna drużyna, chciałbym w Polsce kupić dom, spłacać kredyt i mieszkać z najbliższymi.

Deleu chce zostać w Polsce na stałe.

- Będzie na odwrót. Mieszkałem w Brazylii i do Polski przyleciałem na wakacje. Teraz będę żył w Polsce, a do Brazylii będę latał tylko na urlop - śmieje się piłkarz.

Deleu jest zachwycony Gdańskiem.

- Gdańsk jest zajebisty - mówi wyraźnie zadowolony. - Bardzo lubię to miasto. Kiedyś mieszkałem na Przymorzu, a teraz na starówce. I jestem bardzo zadowolony. Lepiej się czuję po przeprowadzce. Teraz mam blisko na Lechię, fajne okolice na spacer. Jak czasami przychodzą do głowy trudne myśli i kiedy patrzę, w jakim jestem miejscu, to od razu robi mi się lepiej i wierzę, że przyszłość będzie dobra.

Jego ulubionym miejscem w Gdańsku jest... Galeria Bałtycka.

- To tutaj jest mój drugi dom - przyznaje Deleu ze śmiechem. - Tam spędzam bardzo dużo czasu. To idę na zakupy, to coś zjeść. Potem wracam do domu, trochę czasu spędzę w internecie, wieczorem obejrzę jakiś film, może jeszcze wyjdę na spacer i potem już spać. Z innych miejsc w Gdańsku lubię plażę i morze, ale tylko latem. Fajnie się wykąpać. Woda była zimna, ale fajna. Teraz też byłem nad morzem, ale tylko porobić zdjęcia, żeby wysłać je do Brazylii.

Pogoda w Polsce jest mu nie- straszna. Piłkarz nie ukrywa, że zakochał się w... śniegu.

- Dla mnie jest super, jak przychodzi zima. Po raz pierwszy tutaj zobaczyłem śnieg. I cieszę się, że będzie już niedługo. Śniegu nie lubię tylko na treningu, ale dla zabawy jest świetny - mówi. - Niskie temperatury nie były i nie są dla mnie problemem.

Deleu w Brazylii mieszkał w Recife. Nie ukrywa, że to piękne miasto.

- Recife to bardzo ładne miasto. Ale w Gdańsku już czuję się świetnie, bo poznałem ludzi. A to bardzo ważne - przyznaje. - Na pewno oba miasta różni temperatura, bo w Brazylii nie ma zimy i śniegu. No i druga kwestia to bandytyzm. W Recife trzeba uważać na każdym kroku, a w Gdańsku już tego nie ma. I to mi się podoba.

Obrońca Lechii to bardzo otwarty człowiek, łatwo nawiązuje kontakty i nie ukrywa, że lubi Polaków.

- Bardzo. Nie mam żadnych problemów - mówi Brazylijczyk. - Wiem, że niektórzy mnie nie lubią ze względu na kolor mojej skóry. To nieważne. Dla mnie ważni są ludzie, którzy mnie lubią. Pozostałym kiedyś Pan Bóg powie, że kolor skóry nie ma znaczenia. Nieważne, czy człowiek jest czarny, czy biały, czy ma włosy jasne, czy ciemne. Najważniejsze jest serce.

Deleu lubi Polaków, ale jeszcze bardziej Polki.

- Tutaj są piękne kobiety. Mam dziewczynę w Brazylii, ale popatrzeć sobie mogę. Nie da się nie patrzeć, bo Polki są śliczne - śmieje się piłkarz.

Do kuchni w Polsce Deleu musiał się jednak przyzwyczajać i szukać miejsc, gdzie znalazłby potrawy, które by mu odpowiadały.

- Z tym na początku miałem problem - zdradza. - Moja normalna waga to 75-76 kg. Po dwóch tygodniach w Polsce miałem 72 kg. Nie smakowało mi jedzenie. W hotelu miałem codziennie obiad, do którego były sałatki. Na przykład z ogórkiem, którego nie znoszę. Było ciężko. Moje problemy głównie wynikały z tego, że nie znałem języka. Ja bardzo lubię makaron, ryż czy rybę i teraz już wiem, gdzie mam tego szukać. Już teraz nie mam problemów z tym, żeby w restauracji zapytać o potrawy. Lubię jeść w Galerii Bałtyckiej. Na przykład ryż, sos i mięso. Niedużo sałatki z pomidorem czy cebulą. Lubię też kebab. Teraz już umiem czytać po polsku, więc przeglądam menu. Jeśli czegoś nie znam, to sprawdzam to w internecie. Wcześniej nie znałem języka i nie wiedziałem, jak mam pytać o różne potrawy.

Piłkarz sam jednak nie gotuje.

- Nie, nie - śmieje się. - Mama mnie próbowała uczyć, coś tam potrafię, ale jestem do tego trochę zbyt leniwy. Po treningu nie mam siły gotować. Łatwiej jest na przykład zadzwonić, coś zamówić i dostać gotowe jedzenie do domu. Cieszę się, jak odwiedza mnie mama. Przy okazji gotuje dla mnie. (śmiech)

Deleu rozsmakował się też w polskiej kuchni.

- Bardzo lubię pierogi - przyznaje. - Uwielbiam zupy. Nie znam nazw, ale bardzo lubię. W Polsce zawsze jest zupa przed obiadem, a w Brazylii nie ma takiej kultury. Zupy lubię wszystkie. No, prawie wszystkie, bo nie zjem tej, która robiona jest z ogórków. (śmiech)

Brazylijczyk ma w Polsce przyjaciela. Polaka.

- Jest dla mnie jak rodzina - mówi. - Czasami ja idę do niego, innym razem on przychodzi do mnie. Znamy się od dwóch lat. Pomaga mi w wielu sytuacjach. Jak potrzebowałem coś z apteki, to mi kupił. Czasami gramy w grę FIFA na PlayStation albo ja idę do niego na kawę i pogadać. On też uczy mnie języka polskiego. I pomaga mi poznać słówka, których nie znam.

A te początki, bez znajomości języka polskiego, były dla niego bardzo trudne.

- Oczywiście. Wychodziłem na trening, wszyscy rozmawiali, a ja nie wiedziałem, o co chodzi. Czasami ktoś mówił coś do mnie. Wiedziałem, że to do mnie, ale nie rozumiałem. Teraz już nie mam z tym problemów. Język polski jest bardzo trudny, ale musiałem się go nauczyć. Nie miałem wyjścia. Kolega, który mówi po angielsku, śmieje się, że rozmawiam po polsku, a po angielsku to nie - mówi Deleu.

Deleu uczył się sam, a teraz może pomóc swojemu rodakowi w Lechii, Ricardinho.

- On zna kilka słów. Więcej rozumie, niż sam mówi. Pomagam mu uczyć się nowych słówek. Czasu po treningach razem nie spędzamy. On ma swoje życie, wraca do domu, do żony. Czasami spotkamy się i pogadamy, jak na przykład zaprosi mnie do domu na obiad czy kolację - mówi obrońca Lechii.

Brazylijczyk zapewnia, że łatwo przystosował się do jeżdżenia samochodem w Polsce.

- Tu jest lepiej, spokojniej - przyznaje. Po zakończeniu rozmowy Deleu wsiadł do swojego nissana i oznajmił z uśmiechem: - A teraz jadę do mojego drugiego domu. Gdzie? Do Galerii Bałtyckiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki