Drużyna z Mołdawii to z pewnością nie był specjalnie wymagający przeciwnik i na tle tego rywala trudno jednoznacznie ocenić formę biało-zielonych. Jednak nawet grając z takim rywalem trzeba coś prezentować na boisku, żeby strzelić cztery gole. Nikt bez walki się nie podda. Dla podopiecznych trenera Pawła Janasa ten mecz z kolei był szansą na przećwiczenie różnych wariantów w grze ofensywnej, a strzelenie kilku goli tylko pozytywnie wpływa na morale piłkarzy.
Szkoleniowiec biało-zielonych szuka optymalnego ustawienia. Być może właśnie w takim zestawieniu gdańska drużyna zagra w pierwszym tegorocznym meczu ligowym z Cracovią. Tym razem od początku spotkanie w bramce Lechii pojawił się Wojciech Pawłowski. W obronie na prawej stronie znowu zagrał Rafał Janicki, a partnerem Luki Vućko na środku defensywy był Krzysztof Bąk. Na stałe już chyba miejsce na lewej obronie wywalczył sobie Jakub Wilk. Za defensywę w środku pola odpowiadali Łukasz Surma i Marko Bajić, a zadania ofensywne mieli Piotr Wiśniewski, Paweł Nowak i Ivans Lukjanovs. W ataku trener Janas stawia na Josipa Tadicia, choć po 35 minutach zmienił go Adam Duda, a na końcowe 25 minut wszedł Tomasz Dawidowski.
Od początku spotkania przewagę uzyskali gdańszczanie, którzy chcieli pokazać, że potrafią strzelać gole i praca podczas zgrupowania przyniosła efekt. I już w 12 minucie po akcji najlepszego na boisku Wiśniewskiego piłkę do bramki zespołu z Mołdawii skierował Paweł Nowak. Dziesięć minut później biało-zieloni strzelili drugiego gola. Znowu w roli głównej wystąpił Wiśniewski, który po indywidualnej akcji sam zdobył gola. Na tym skończyły się strzeleckie popisy biało-zielonych w pierwszej połowie, którą trzeba uznać za udaną w wykonaniu gdańskiego zespołu.
Trener Janas w drugiej połowie nie zmienił całego zespołu, czyli przygotowuje już drużynę do pierwszego meczu ligowego. I Lechia grając w najsilniejszym składzie nadal była zespołem wyraźnie lepszym. Tymczasem gola zdobyli piłkarze ostataniego zespołu mołdawskiej ekstraklasy, pokonując broniącego w drugiej połowie Michała Buchalika. To podrażniło piłkarzy Lechii, którzy odpowiedzieli po kilkudziesięciu sekundach, a trzeciego gola dla biało-zielonych w tym spotkaniu strzelił Ivans Lukjanovs. Gdańszczanie kontrolowali to, co działo się na boisko, a tuż przed końcem meczu wynik ustalił Wiśniewski. Oby ten piłkarz taką samą formę prezentował podczas sezonu ligowego, bo poniedziałkowy mecz był bardzo dobry w jego wykonaniu. "Wiśnia" strzelił dwa gole i zanotował jedną asystę. Wysokie zwycięstwo może być symptomem, że forma Lechii wyraźnie zwyżkuje i od początku rundy wiosennej będziemy oglądać biało-zielonych grających dobrze i skutecznie. Cztery strzelone gole to dobry prognostyk, a sami piłkarze uwierzą, że potrafią zdobywać bramki. Jedyny minus jest taki, że tych bramek wciąż nie strzelają napastnicy biało-zielonych, a takie jest ich zadanie. We wczorajszym sparingu zagrali Tadić, Duda i Dawidowski, ale żaden z nich nie zdołał umieścić piłki w bramce rywala.
Lechia Gdańsk - FC Costuleni 4:1 (2:0)
Bramki dla Lechii: Piotr Wiśniewski (22, 87), Paweł Nowak (12), Ivans Lukjanovs (59)
Lechia: Pawłowski (46 Buchalik) - Janicki (71 Deleu), Bąk, Vućko, Wilk - Wiśniewski, Bajić (77 Pietrowski), Surma, Nowak, Lukjanovs - Tadić (35 Duda - 65 Dawidowski)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?