"Czarne Pantery" przez sporą część sezonu spisywały się solidnie, osiągały przyzwoite rezultaty, kurczowo trzymały się ścisłej czołówki Tauron Basket Ligi. W pewnym momencie słupszczanie ruszyli w pościg za ówczesnym liderem Treflem Sopot, ale ich plany wyhamowało drastyczne zwężenie kadry, wywołane aż trzema urazami. Gdyby w kluczowym momencie trener Dainius Adomaitis dysponował siłą rażenia optymalną, to Energa Czarni w fazie play-off mogliby być zdecydowanie lepiej rozstawieni. Ale nieobecność Pawła Kikowskiego, Pawła Leończyka oraz Darnella Hinsona pochłonęła całkowicie margines rotacji, ewidentnie odciskając piętno na grze. Energa Czarni przegrała siedem meczów pod rząd, w których brakowało im i sił, i chwili wytchnienia.
- Przegraliśmy najpierw najtrudniejsze spotkanie z Asseco Prokomem Gdynia, a następnie posypały się trzy kontuzje. To nam bardzo ograniczyło rotację. Być może pokusilibyśmy się o jedno, dwa zwycięstwa, gdyby nasza kadra była o jednego zawodnika szersza. Zbudowaliśmy jednak drużynę na miarę naszego budżetu - powiedział Marcin Sałata, generalny menedżer słupskiego klubu.
Osłabionego pacjenta uzdrowił dopiero powrót wspomnianej trójki, ale na ratowanie pozycji przed walką o medale było już za późno. A w ćwierćfinale play-off słupszczanie trafili na rywala po prostu nieodpowiedniego, bo podobnego do siebie. Pod egidą Mihailo Uvalina Zastal przeobraził się w kolektyw pełną parą, gdzie wszystkimi kierowały identyczne chęci. Charyzmatyczny Serb nie bał się nawet wyrzucić ze składu Ganiego Lawala, przed ucieczką do Chin czołowego zawodnika, by realizować swoją misję.
Mimo niesprzyjających okoliczności Energa Czarni mogła jako pierwsza w Polsce zameldować się w upragnionym półfinale, ale rywalizację z zielonogórskim zespołem przegrali na własne życzenie. W meczu numer cztery nie przypieczętowali zwycięstwa, a w piątym starciu w Zielonej Górze też nie potrafili zadać decydującego ciosu.
- Na pewno chciałoby się zajść dalej, ale minionego sezonu nie odbieramy ani jako porażkę, ani też jako sukces - przyznał Sałata.
- Trochę szczęścia w tej serii na pewno nam zabrakło, ale przecież szczęście sprzyja lepszym. Generalnie wszyscy, patrząc na miniony dla nas sezon, mogliby coś poprawić lub zrobić inaczej - stwierdził generalny menedżer Energi Czarnych.
Nie do końca udany sezon może zwiastować rewolucję w słupskiej drużynie. Zwłaszcza, że żaden z koszykarzy nie ma ważnego kontraktu na przyszły sezon, co oznacza, że fundamenty będą stawiane na nowo. Władze klubu podkreślają, że priorytetem jest zatrudnienie szkoleniowca. Ofertę pozostania nad Słupią otrzymał Adomaitis, ale na razie nie odpowiedział na nią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?