Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cywilizacja specjalnej troski

Dariusz Szreter, szef magazynu Rejsy
Dariusz Szreter, szef magazynu Rejsy
Dariusz Szreter, szef magazynu Rejsy
"Rząd nie milczy, rząd się koncentruje" powiedział niedawno rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew, zepchnięty do defensywy od czasu zamiany miejsc z Władimirem Putinem.

Polski premier Donald Tusk, po publikacji kolejnych pesymistycznych danych dotyczących popularności jego partii, rządu i jego samego osobiście, uznał, że jest już wystarczająco skoncentrowany i zdecydował się przemówić. Zwierzył się zatem zaprzyjaźnionym dziennikarzom, że nie bardzo rozumie, skąd przyczyny tego spadku w sondażach, ale przeczuwa, że zasadniczo winni są wyborcy, którzy nie umieją zaakceptować silnej i długotrwałej władzy. I jak tak dalej pójdzie, to po wyborach za dwa lata koalicja będzie musiała "doprosić" do siebie Sojusz Lewicy Demokratycznej.

Szef SLD, Leszek Miller, który - wedle innego scenariusza - mógłby podobno po wyborach w 2015 także zaprzyjaźnić się z PiS, promienieje. Krzywią się za to platformiani konserwatyści: były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin i jego następca, Marek Biernacki, już zapowiadają, że takiej koalicji nie zaakceptują. "To inny system wartości" - wypalił min. Biernacki w TVN24.

Gowinowi specjalnie się nie dziwię. Szykuje się do rywalizacji z Tuskiem, więc musi podkopywać jego autorytet. Pod adresem Biernackiego można za to powtórzyć to, co kiedyś Jacques Chirac powiedział o polskiej dyplomacji: minister nie wykorzystał okazji, żeby siedzieć cicho.

Dziwne o tyle, że Biernacki do tej pory był znany raczej jako milczek. I powinien chyba kontynuować ten swój proces koncentracji (patrz cytat z Miedwiediewa na początku), bo najwyraźniej komentowanie sytuacji politycznej nie jest jego mocną stroną. W reakcji na atak grupki postsolidarnościowych pieniaczy na sędzię za pomocą tortu szef resortu sprawiedliwości zaczął ostrzegać przed zbliżającym się końcem cywilizacji.

Nic bardziej błędnego. Obrzucanie się tortami z bitą śmietaną jest właśnie jednym z fundamentów naszej cywilizacji. Wystarczy przeanalizować początki sztuki filmowej. Bitwa na torty była obowiązkowym punktem każdego niemal scenariusza, zanim nauczono się, jak udźwiękowić obraz. Dziś, kiedy coraz mniej osób rozumie listy dialogowe (o tekstach pisanych nie wspominając), numer z tortem na sali rozpraw, pokazywany do znudzenia w telewizji, można potraktować jako swoisty powrót do źródeł.

Proszę mnie tylko źle nie zrozumieć: nie pochwalam ani nie bagatelizuję tego, co stało się w warszawskim sądzie. Tylko po co od razu wytaczać najcięższe działa? Czy rzeczywiście o koniec cywilizacji tu chodzi, czy może raczej o powszechne wśród rodaków przekonanie, że "sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie". Pamiętają Państwo "Samych swoich"? No właśnie. Nawiasem mówiąc, moja pierwsza reporterska robota w sądzie, bodaj w 1991 roku, dotyczyła właśnie zdetonowania na sali granatu przez byłego wojskowego, niezadowolonego z wyroku w sprawie alimentacyjnej. Na szczęście nikt nie odniósł wtedy poważniejszych obrażeń. Wracając do rzeczy: atak tortem był rezultatem skandalicznego braku zapewnienia bezpieczeństwa w sądach. I właśnie naprawą tego stanu rzeczy powinien się zająć minister Biernacki. Za to bierze pensję, a nie za snucie kasandrycznych wizji o grożącym nam końcu cywilizacji.

W niedzielę w Wilnie rozpoczęła się międzynarodowa konferencja poświęcona łagodzeniu skutków problemów narkotykowych. Około tysiąca osób z całego świata: terapeutów, polityków, społeczników, w tym byłych narkomanów czy też - jak się teraz mówi poprawnie politycznie - "użytkowników", na podstawie własnych doświadczeń oraz licznych badań, postuluje zmianę polityki narkotykowej: odejście od karania w kierunku minimalizowania strat społecznych i ryzyka zachorowania, przy jednoczesnej akceptacji faktu, że nie da się skutecznie zabronić ludziom używania narkotyków. Konferencję otworzył minister zdrowia Litwy, który poparł postulaty kongresu i pogratulował uczestnikom odwagi. Wyobrażają sobie Państwo, co by było, gdyby coś takiego powiedział polski minister? To dopiero byłby wrzask o końcu cywilizacji!

Mój uniwersytecki nauczyciel filozofii nowożytnej, nieżyjący już prof. Jan Czerkawski (z konserwatywnego KUL, a nie jakiejś marksistowskiej uczelni - żeby było jasne), powtarzał nam zawsze, że tym, co przede wszystkim odróżnia cywilizację europejską od innych, jest nieustająca gotowość do kwestionowania i sprawdzania na nowo własnych podstaw. W tym właśnie widział jej intelektualną siłę i żywotność. Ale żeby to pojąć, nie wolno mylić "naszej" cywilizacji z systemem wartości reprezentowanym przez bohaterów filmu "Sami swoi", ukochanej komedii większości rodaków.



Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki