Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia - Arka Gdynia 1:0 (0:0)

Janusz Woźniak
Piłkarzom Arki (żółte koszulki) zabrakło sekund, żeby zdobyć punkt w Krakowie
Piłkarzom Arki (żółte koszulki) zabrakło sekund, żeby zdobyć punkt w Krakowie Robert Szwedowski
Mimo, że to dopiero początek sezonu środowy mecz Cracovii z Arką uznano za wydarzenie rundy jesiennej. Historycznie rzecz biorąc gdynianom na stadionie przy ul. Kałuży nigdy nie szło zbyt dobrze. Grali tam, do wczoraj, dziesięć ligowych spotkań i wygrali tylko raz. W odległym 1970 roku. W środę też nie dali rady, przegrywając w dramatycznych okolicznościach 0:1.

W tym roku w pierwszej lidze ma obowiązywać hasło "Cracovia pany". Bo najwyższy budżet, bo nieomal pewniak do awansu, bo nadal z klasowymi piłkarzami w składzie. Na przeciwko takiej drużyny stanęła Arka i wcale się nie przestraszyła. Pierwszy kwadrans to był wyrównany mecz, a oba zespoły szukały swoich szans w strzałach z dystansu. Niestety ten obraz gry dość radykalnie zmienił się w 25 minucie . Wówczas doszło na boisku do przepychanek pomiędzy środkowym obrońcą Arki Krzysztofem Sobierajem i napastnikiem gospodarzy Vladimirem Boljevićem. Sędzia Piotr Siedlecki wycenił ich zachowanie ten sposób, że żółtą kartką został ukarany zawodnik gospodarzy, a Sobieraj - podobno za uderzenie rywala łokciem w twarz - zobaczył kartkę czerwoną i został odesłany do szatni. Taktyka Arki legła w gruzach. Trener Petr Nemec zmuszony był do wymiany napastnika Macieja Górskiego na stopera Bartosza Brodzińskiego. Teraz głównym zadaniem całej drużyny Arki pozostała już tylko obrona własnej bramki.

Szczególnie po przerwie krakowianie osiągnęli zdecydowaną przewagę, ale... o seryjnych szans na zdobywanie bramek nie mieli. Arka dobrze grała w defensywie, strzały z dystansu skutecznie bronił Maciej Szlaga. Upływające minuty wprowadzały nerwowość w szeregach gospodarzy, a zmiany dokonywane przez trenera Wojciecha Stawowego nie poprawiły jakości gry w ofensywie. Bodaj najlepszą sytuację bramkową miał w 89 minucie były gdyński piłkarz Marcin Budziński, ale strzelając z kilku metrów nie trafił do bramki Arki. Budziński, bardzo aktywny w środowym meczu, przyczynił się do jeszcze jednej groźnej sytuacji. Już w doliczonym czasie gry sfaulował go w odległości 20 metrów od bramki Radosław Pruchnik. Do piłki podszedł Edgar Bernhardt i... mocnym strzałem pokonał Macieja Szlagę. Gdynianie złapali się za głowy, nie mogąc uwierzyć, że w drugim meczu z rzędy tracą gola i punkty w doliczonym czasie gry. Cały wysiłek włożony w grę obronną poszedł na marne. Tak było w minioną niedzielę w spotkaniu z Kolejarzem, kiedy gol Macieja Kowalczyka w doliczonym czasie pozbawił Arkę zwycięstwa.

Żółto-niebiescy z podwójnego wyjazdu - do Kolejarza i Cracovii - na południe Polski już mieli w garści cztery punkty, a ostatecznie wracają tylko z jednym. Po meczu w Krakowie Arka spadła na czwarte miejsce w tabeli pierwszej ligi.

Cracovia - Arka Gdynia 1:0 (0:0)

Bramka: Edgar Bernhardt (90+3)

Cracovia: Pilarz - Struna, Żytko, Kosanović, Marciniak - Steblecki (46 Zejdler), Budziński, Szeliga (75 Dąbrowski), Danielewicz (46 Bernhardt), Straus - Boljević.

Arka: Szlaga - Dettlaff, Tadrowski, Sobieraj, Radzewicz (65 Rzuchowski) - Krajanowski, Pruchnik, Jarzębowski, Szwoch (74 Vinicius), Tomasik - Górski (28 Brodziński).

Żółte kartki: Kosanović, Danielewicz, Straus, Boljević (Cracovia) oraz Dettlaff, Pruchnik, Tomasik (Arka)

Czerwona kartka: Sobieraj (Arka, 25)

Sędziował: Piotr Siedlecki (Warszawa).

Widzów: 8633.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i w sierpniu korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki