Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dalej z hokejem w Gdańsku?

Janusz Woźniak
Rok bez hokejowej ligi w Gdańsku już za nami. Kibice zastanawiają się, czy wycofanie zespołu z ekstraklasy to był początek końca upadku tej widowiskowej dyscypliny sportu w naszym mieście. Bywało, nawet w tym ostatnim sezonie, że na trybunach hali Olivia na meczach Stoczniowca zasiadało kilka tysięcy ludzi. Komu to przeszkadzało?

Oczywiście, ten najbardziej istotny powód to wycofanie się sponsorów, w tym tytularnego - Energi SA. Wówczas za ligowy hokej odpowiadała już Sportowa Spółka Akcyjna Stoczniowiec, której 100-procentowym udziałowcem jest stowarzyszenie GKS Stoczniowiec. Założenie spółki, to miała być taka ucieczka do przodu - jak chcą jedni - albo sprytny manewr prezesa GKS Stoczniowiec Marka Kosteckiego, który chciał się pozbyć ligowego balastu, a w stowarzyszeniu zostać tylko z grupami młodzieżowymi, które są po części na utrzymaniu miasta i rodziców zawodników.

Prawie półtora roku temu, dokładnie w styczniu 2011 roku, prezydent Paweł Adamowicz i władze Gdańska - na prośbę zawodników i klubowych działaczy - postanowiły raz jeszcze pomóc w ratowaniu seniorskiego hokeja. Dały pieniądze na dokończenie sezonu, na rozliczenie finansowych zaległości z zawodnikami ligowej drużyny. Kilkaset tysięcy złotych trafiło do klubu, ale jednocześnie władze miasta postawiły pewne warunki, umożliwiające dalszą ewentualną współpracę i pomoc. Ta współpraca nie wymagała wysiłku ze strony klubu, tylko dobrej woli prezesa Kosteckiego. Chodziło o otwarcie stowarzyszenia GKS Stoczniowiec na nowych członków, wprowadzenie ich do władz zarządzających klubem, dopuszczenie przeprowadzenia audytu przez finansistę z ramienia miasta, ze wglądem do wszystkich dokumentów finansowych GKS Stoczniowiec. Na żaden z tych punktów klub się nie zgodził, żadnego nie wprowadził w życie. Nawet po dość dramatycznym w tonie piśmie z Urzędu Miejskiego, w którym podpisany pod nim dyrektor Andrzej Trojanowski pisał m.in.: "Mam żal do wszystkich członków stowarzyszenia o to, że pozwolili doprowadzić hokej w Gdańsku do sportowej i ekonomicznej katastrofy... W mojej ocenie to Wasza wspólna wina, bo żaden prezes nie jest "udzielnym księciem", ale prezesem zarządu całego stowarzyszenia i kieruje tym stowarzyszeniem za Waszą aprobatą... Dlaczego nie skorzystacie z przysługujących Wam praw i nie rozwiążecie tych problemów zgodnie z możliwościami".

I co? Kiedy udało się zwołać we wrześniu ubiegłego roku Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie GKS Stoczniowiec, to prezes Kostecki zadbał, aby nie wpuszczono na nie osób niepowołanych, czyli myślących inaczej niż on. Jedynie słusznej linii pilnowała agencja ochrony, a później wezwano nawet zdziwioną całą sytuacją... policję. To był przykład w myśl powiedzenia, że "życie przerosło kabaret". To po tym zdarzeniu zaczęto coraz głośniej mówić, iż GKS Stoczniowiec to "folwark Kosteckiego".
W klubie trwa właśnie kampania wyborcza, bo kończy się kadencja zarządu. Prezes Kostecki ma się dobrze, bo nawet najnowsze próby powiększenia grona delegatów, poprzez zwiększenie liczby członków rzeczywistych GKS Stoczniowiec, zostały storpedowane.

- Rekomendowaliśmy z sekcji hokejowej około 40 osób, głównie rodziców, na członków klubu. Przez sito zarządu klubu przeszły tylko cztery, z których trzy zrezygnowały w formie protestu wobec niezrozumiałych decyzji dotyczących pozostałych kandydatów - wyjaśniał nam kilka dni temu odpowiedzialny za sekcję hokejową wiceprezes GKS Stoczniowiec Sławomir Turos.

A w sekcji hokejowej już do przeszłości należą sukcesy drużyn młodzieżowych Stoczniowca.

- W trakcie kadencji 2004- 2008 na 16 medali młodzieżowych mistrzostw Polski Stoczniowiec zdobył aż 13. Był potęgą. Kończący się czas kadencji władz 2008-2012 to zaledwie 6 zdobytych medali, ale w ostatnim sezonie już żadnego... - przedstawia fakty Turos.

Tak się składa, że moim sąsiadem jest były już junior Stoczniowca, który postanowił dać sobie spokój z uprawianiem tej dyscypliny sportu, chociaż włożył w hokej wiele lat ciężkiej pracy i wysiłku, a rodzice tysiące złotych na jego sprzęt.

- Jak był zespół ligowy, to była szansa, że zagram kiedyś z najlepszymi w Polsce. Teraz ten cel nam zabrano. Ja nie mam zamiaru wyjeżdżać z Gdańska, więc wolę przyłożyć się do rozpoczętych właśnie studiów, niż tracić czas na treningi bez realnej perspektywy grania na poziomie seniorskim - powiedział rozgoryczony sportowiec.
Czy w Gdańsku jest szansa na zmianę tego stanu rzeczy?

- Raczej niewielka. Klub stał się eklektyczny. Jeżeli nie pozyskamy nowych członków, nie odzyskamy wiarygodności w oczach władz miasta, to będziemy mogli zapomnieć nie tylko o ligowym hokeju. Także jego młodzieżowe zaplecze, jak pokazują najnowsze przykłady, będzie powoli umierać - ze smutkiem mówi wiceprezes Turos.

A prezes Kostecki, powtórzmy, ma się dobrze. W gronie 29 delegatów wybranych na Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze ma wystarczającą przewagę swoich zwolenników, aby ponownie zostać prezesem. Zresztą w razie czego na oponentów może wezwać agencję ochrony. A że nie będzie ligowego hokeja, że grupy młodzieżowe mają się coraz gorzej? Jak na razie pozostaje tylko liczenie na to, że w głosowaniu przeważą racjonalne argumenty i troska o przyszłość klubu, a nie zasada "po nas choćby potop".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki