M.in. ten dotyczący ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez wiceprezydent miasta Ewę Łowkiel.
Do takiego wniosku doszła Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku, która zbadała akta tej sprawy. Śledztwo w sprawie wycinki zostało właśnie podjęte na nowo.
- Nadzorować je będzie ponownie nasza prokuratura. Wysyłamy już akta do Centralnego Biura Antykorupcyjnego - mówi Mieczysław Orzechowski z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
Białostoccy prokuratorzy nakazali wznowienie śledztwa, bo ich zdaniem w prowadzonym dotychczas postępowaniu nie wykonano wszystkich, niezbędnych czynności dowodowych i nie ustalono pełnego kręgu osób pokrzywdzonych.
Jak informuje Sławomir Kołakowski, zastępca prokuratora apelacyjnego w Białymstoku, w związku z tym w śledztwie zlecono wykonanie wielu kolejnych czynności procesowych. Prokuratura chce nie tylko ponownego zbadania wątku dotyczącego ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez Ewę Łowkiel w latach 2003-2006, gdy wiceprezydent Gdyni podpisywała decyzje wycinkowe, przygotowywane przez Jadwigę P., byłą inspektor Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta, już oskarżoną o korupcję.
Domaga się także kontynuowania wątku śledztwa dotyczącego zniszczeń w świecie roślinnym, a także podjęcia kilku kolejnych, o których przedstawiciele prokuratury dotychczas w ogóle nie informowali. Dotyczą one m.in. niszczenia dokumentów, nakłaniania do składania fałszywych zeznań, wręczania kolejnych łapówek i nieumyślnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień nie tylko przez oskarżoną już Jadwigę P., lecz przez kolejnych urzędników.
Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni, która podpisywała kontrowersyjne decyzje wycinkowe, zachowuje jednak spokój.
- Najlepiej poczekać z komentarzami do ostatecznego zakończenia postępowania - usłyszeliśmy we wtorek od wiceprezydent Łowkiel. - Warto jednak podkreślić, że w pierwszym swoim rozstrzygnięciu prokuratura oskarżyła, co prawda, jedną z naszych byłych urzędniczek, jednocześnie jednak uznała gdyński Urząd Miasta za stronę pokrzywdzoną w tej sprawie. Ostateczne rozstrzygnięcie będzie ważne nie tylko dla gdyńskiego samorządu, bo można się spodziewać wszczęcia wielu podobnych procedur administracyjnych, jak w przypadku wycinki drzew przy ul. Bosmańskiej. Rzecz miała miejsce na prywatnym gruncie, a Gdynia jest miastem prywatnym, w którym często właściciele odzyskują swoje dawne działki po kilkudziesięciu latach. Gdy są one porośnięte drzewami, jednak nie zakwalifikowane jako grunty leśne, można spodziewać się kolejnych wniosków wycinkowych.
Warto podkreślić, że choć śledztwo rozpoczęło się od wycinki ponad 4 tysięcy drzew przy ulicy Bosmańskiej pod koniec 2006 roku, wątek dotyczący ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez wiceprezydent Gdyni dotyczy wcale nie tej decyzji wycinkowej, lecz poprzednich, przygotowywanych przez inspektor Jadwigę P. w latach 2003-2006. Podwładna Ewy Łowkiel, sporządzając dokumentację, nakazywała bowiem właścicielom terenów robienie projektów nasadzeń rekompensacyjnych, choć zdaniem prokuratury obowiązujące wtedy przepisy nie dawały jej do tego żadnych podstaw.
Mało tego, projekty nasadzeń wykonywała potem sama, pobierając za to jednorazowo od 1,5 do nawet 16 tysięcy złotych. W ten właśnie sposób zarobić miała 78 tysięcy złotych. Kobieta przyznała się do winy, razem z nią oskarżone zostały dwie osoby z pracowni architektonicznych, wystawiające kontrahentom Jadwigi P. fikcyjne faktury VAT.
W kontekście wycinki z końca 2006 r. na ul. Bosmańskiej Jadwiga P. oskarżona jest natomiast o fałszowanie dokumentów. Wizja lokalna i zakwalifikowanie tysięcy drzew pod topór zajęły jej bowiem z dojazdem na miejsce niecałe dwie godziny. Prokuratorzy uznali, że to niemożliwe, aby w tak krótkim czasie ocenić kondycję roślin.
Wycięli w pień
Wycinka ponad 4 tysięcy drzew przy ul. Bosmańskiej pod koniec 2006 r. zbulwersowała mieszkańców Oksywia. W sprawie od początku pojawiało się mnóstwo kontrowersji. Dla przykładu, według dokumentów wycinkowych ponad 3 tysiące drzew było chorych, gdy tymczasem świadkowie zgodnie twierdzili, że to nieprawda. Właściciel terenu argumentował też, że drzewa chce wyciąć, aby teren położony koło jednego z największych blokowisk w Trójmieście przywrócić do dawnej funkcji pastwiska. Pomysł od początku wydawał się absurdalny. Wkrótce okazało się, że właściciel złożył wniosek o ustalenie na działce przy ul. Bosmańskiej warunków zabudowy dla osiedla mieszkaniowego, co podniosłoby wartość gruntu o kilka milionów złotych.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?