Dzieci kilka lat temu do Niemiec uprowadziła była żona ich syna - rodowita Niemka. Wojciech Pomorski walczy o prawo do widywania wnuków. Teraz tę szansę dodatkowo odebrano jego rodzicom.
Dziadkowie zwrócili się do austriackiego sądu, gdzie obecnie przebywa była żona Pomorskiego wraz z dziećmi, o wydanie zezwolenia na widywanie wnuczek. Sąd wystąpił do niemieckiego Jugendamtu o wystawienie opinii. Odpowiedź zszokowała rodzinę Pomorskich.
- Obie dziewczynki przyznają, że nie chcą utrzymywać kontaktów ani z ojcem, ani z dziadkami - pisze do wiedeńskiego sądu Margit Badner z Jugendamtu. - Pani Pomorska stworzyła sobie w Austrii nowy, przytulny dom i próbuje radzić sobie jak tylko potrafi, a decyzję o spotkaniach z dziadkami pozostawia dzieciom - pisze urzędniczka, która w akapicie poświęconym opinii dzieci zauważa, że: "Kontakty z dziadkami, gdy istniało małżeństwo, były jedynie luźne. Ojciec, którego dzieci odrzucają, chce być podczas wizyt dziadków również obecny. Z punktu widzenia dzieci nie ma już serdecznej i silnej więzi z krewnymi ze strony ojca" - zauważa niemiecka urzędniczka.
Pomorscy są oburzeni opinią wystawioną przez niemiecki urząd. Wysłali nawet pismo odwoławcze do wiedeńskiego sądu. Twierdzą, że Jugendamt przedstawia sprawę jednostronnie. - Obecność ojca przy widzeniach miała spowodować to, że sąd nie musiałby szukać tłumacza, bo on zna bardzo dobrze język niemiecki - wyjaśniają Wacław i Gertruda Pomorscy.
- Wcale nie chcieliśmy wykorzystać tej sytuacji do zainspirowania spotkania naszego syna z dziećmi. To bezpodstawna insynuacja - zastrzegają.
Pomorscy czekają na decyzję sądu po apelacji. Są pełni obaw, bo ich syn już pół roku czeka na wyrok. Przypomnijmy, że ostatnia rozprawa dotycząca ewentualnego przyznania prawa do widywania się z dziećmi zapadła 16 marca tego roku. Teoretycznie sąd miał pół roku na wydanie wyroku. Nie zrobił tego do dziś.
Wojciech Pomorski jest kłębkiem nerwów. Po cichu liczy, że wyrok będzie dla niego korzystny, bo chciałby zobaczyć w końcu swoje dwie córki. - Po decyzji zakazującej widywania się z dziadkami jestem pełen obaw. Po cichu liczę jednak, że austriacki sąd zreflektuje się i zauważy, że niemieccy urzędnicy dyskryminują polskich rodziców - komentuje Pomorski.
Polscy rodzice walczą z niemieckim urzędem
Wojciech Pomorski nie jest pierwszym polskim rodzicem, który spiera się z niemiecką stroną o prawo do widzenia swoich dzieci.
Dwa lata temu jedna z Polek była na tyle zdesperowana, że porwała dziecko z Niemiec, które po rozwodzie odebrał jej Jugendamt. Przez długi czas ukrywała się.
- Z Jugendamtem nie da się wygrać, więc porwanie jest jedynym rozwiązaniem - tłumaczyła rok temu matka.
Okazało się, że miała rację, bo w końcu polski sąd nakazał niemieckiemu ojcu wydanie jej dziecka. Niemiecka strona uszanowała ten wyrok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?