- Zrobili to nieudolnie, ponieważ do pomieszczenia, w którym pracują kasjerki i dyżurny ruchu, dorzucili jeszcze dwóch dyspozytorów. Po odliczeniu powierzchni, którą zajmują meble, zostaje pięć metrów kwadratowych dla pięciu osób - twierdzą pracownicy firmy PKS Bytów.
Identyczny problem dotyczy bazy w Miastku. - Wchodząc do dyżurnego ruchu, przechodzimy przez pokój dla kierowców. Docierają tam ludzie, którzy chcą uzyskać informację o kursach autobusów. Mijają kierowców, którzy spożywają śniadania, a dalej pracuje dyżurny ruchu i dyspozytor. Ten ostatni powinien się skupić na pracy, a jest rozkojarzony, bo do dyżurnego nieustannie przychodzą petenci i żądają informacji. Tam jest totalny rozgardiasz - alarmuje załoga spółki PKS.
Zmiany wprowadzono w poniedziałek, 6 czerwca i nie odbijają się tylko na pracownikach biurowych. Załoga spółki alarmuje, że decyzja prezesa wpływa niekorzystnie na kierowców.
- Wyjeżdżając autobusem z baz, poruszają się bez kart i tachografów, które muszą odbierać na dworcu. W Bytowie jadą 3 km przez miasto "na dziko", narażając się na mandaty - alarmują.
W obliczu restrukturyzacji pracownicy proszą o zachowanie anonimowości. Boją się, bo prezes Leszek Waszkiewicz jeszcze w tym roku chce zwolnić 20 osób z załogi liczącej dotychczas blisko 200 etatów. Tnie też kursy i łączy obowiązki. To ma być recepta na podniesienie z kolan firmy, która w 2010 roku zanotowała 640 tys. zł strat.
PKS Bytów traci rynek. Przegrana z firmą kierowcy
Waszkiewicz twierdzi, że pracownicy wyolbrzymiają problem, mówiąc o liczbie osób pracujących w jednym pomieszczeniu.
- Tylko przez pewien okres może być taka sytuacja, gdy będą trwały szkolenia - zapewnia Waszkiewicz. - Te zmiany to jeden z elementów restrukturyzacji. Część pracowników przejdzie na dworzec i będą mieli połączone obowiązki.
Szef firmy uspokaja też kierowców zmuszonych do jazdy bez tachografów. - Jeśli jest problem, to będzie wyjaśniony - deklaruje. - Jesteśmy w okresie przejściowym, więc coś mogło nie zadziałać, jak należy, ale zapewniam, że każdy kierowca będzie wyjeżdżał z bazy z tachografem.
Według związkowców prezes zareagował dopiero po nagłośnieniu sprawy. Policja ostrzega, że jazda bez tachografu to złamanie prawa.
- Trzeba go zakładać zaraz przed wyjazdem. W przeciwnym wypadku doszłoby do złamania ustawy o transporcie drogowym - ostrzega Michał Gawroński, oficer prasowy bytowskiej policji. Grozi za to nawet 500 zł mandatu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?