- Przez całą swoją karierę byłem i jestem wierny jednemu klubowi i mam nadzieję, że swoją karierę zakończę w Treflu Sopot - zapewnia w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Filip Dylewicz.
Zawodnik zdradził również kulisy swojego transferu do PGE Turowa Zgorzelec. Reprezentant Polski przyznał, że był o krok od podpisania kontraktu ze Stelmetem Zielona Góra. Ostatecznie jednak do tego nie doszło, ze względu na to, że włodarze klubu byli słabo zdecydowani.
- Byłem święcie przekonany, że będę zawodnikiem w Zielonej Górze. Zaproponowałem Stelmetowi swoje warunki. Agent powiadomił mnie, że zostały one wstępnie zaakceptowane, Jednak w wyznaczonym terminie nie doszło do zrealizowania i podpisania kontraktu. Z wymienionych wcześniej propozycji najbardziej konsekwentnym okazał się PGE Turów Zgorzelec - tłumaczy Dylewicz.
Były gracz Trefla Sopot dodał też, że jego przypadku, agent, reprezentujący jego interesy, nie stanowi sporego ułatwienia pracy. Dlaczego?
- W Polsce jestem dosyć rozpoznawalny i mam w wielu klubach bezpośredni kontakt z władzami, a to czasami wprowadza niepotrzebne zamieszanie - wyjaśnił.
Źródło: www.SportoweFakty.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?