MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Budziński przejdzie do Jagiellonii?

Jan Woźniacki
Marcin Budziński nie grał w Arce zbyt często. Wszystko wskazuje na to, że na wiosnę będzie występował w Jagiellonii
Marcin Budziński nie grał w Arce zbyt często. Wszystko wskazuje na to, że na wiosnę będzie występował w Jagiellonii Tomasz Bołt
Wśród 12 zawodników Arki, którym trener Petr Nemec dał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu, jest 21-letni Marcin Budziński. Jednych to pewnie dziwi, inni potraktowali to jako dobrą okazję do pozyskania nowego zawodnika. Skoro w Gdyni nie chcą Budzińskiego, to w białostockiej Jagiellonii chętnie go przygarną.

"Budzik", jak nazywają piłkarza koledzy, trafił do Gdyni z zespołu Mamry Giżycko, kiedy miał 13 lat. Nad morze sprowadził go Jacek Dziubiński, prowadzący wówczas zespoły młodzieżowe stowarzyszenia SWSiEMP Arka.

- Sygnał, że jest młody, zdolny zawodnik, który powinien dostać szanse na treningi w bardziej profesjonalnym klubie, otrzymałem od jego trenera - wspomina dzisiaj Dziubiński. - Marcin u nas grał, uczył się i mieszkał w internacie. Robił postępy, a w zespole juniorów walczył o miejsce na środku pomocy z grającym dzisiaj we Francji Grzegorzem Krychowiakiem. To była rywalizacja, która napędzała obu młodych piłkarzy, a zaprowadziła ich także do gry w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Marcin miał pecha, bo jego rozwój spowolniła groźna choroba. Wygrał jednak walkę z nowotworem i po nieomal rocznej przerwie wrócił na boisko. Cieszyłem się, kiedy trener Czesław Michniewicz dał mu zadebiutować w ekstraklasie. Myślałem, że Arka na długie lata będzie miała z gry "Budzika" pociechę, a ja będę mógł z satysfakcją oglądać grę swojego wychowanka na gdyńskim stadionie - mówi Dziubiński.

Co się więc stało, że zdolny piłkarz, mający za sobą około 30 spotkań w młodzieżowych reprezentacjach Polski, 57 spotkań rozegranych w ekstraklasie, w której zdobył jedną bramkę, nie mógł sobie wywalczyć miejsca u trenera Petra Nemca w pierwszej lidze?

- Nie wiem - dość bezradnie rozkłada ręce Dziubiński. - Sam się nad tym zastanawiam. Rozmawiałem często z Marcinem. Może moi wychowankowie, bo przecież jest ich w Arce więcej, zachłysnęli się wolnością, kiedy przestali być juniorami, z internatów przeprowadzili się do wygodnych mieszkań, pokupowali samochody. To jednak pewnie tylko część prawdy. "Budzik" nie zapomniał, jak się gra w piłkę, ale widać, oczekiwań trenera Nemca nie spełnia. Tak czy inaczej, smutno mi będzie się z nim żegnać, jeżeli się rzeczywiście przeprowadzi do Białegostoku - kończy Dziubiński.

A co mówi sam piłkarz?

- Na dzisiaj jestem jeszcze zawodnikiem Arki, a w Gdyni mam podpisany kontrakt do czerwca 2013 roku. To prawda, że otrzymałem propozycję przejścia do Jagiellonii. Wiem, że toczą się rozmowy - wyjaśnia Budziński.

O komentarz poprosiliśmy także trenera Petra Nemca.

- Nie wypycham Budzińskiego na siłę z Arki. On jednak najpierw musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce profesjonalnie uprawiać futbol. Bo sportowy profesjonalizm to nie tylko trening czy mecz, ale to także sposób na życie, określone zachowania w wielu innych sytuacjach. Piłka jest zaborcza, a Marcin jakby tego nie rozumiał - mówił nam trener Nemec, pytany, dlaczego nie ma w drużynie miejsca dla Budzińskiego.

Widać było, że obaj - trener i zawodnik - nadawali jakby na innych falach. "Budzik" wprawdzie pojawił się w kilku meczach w pierwszoligowym składzie Arki, tylko dwa razy w wyjściowej "11", ale już w drugiej części rundy jesiennej nie było go nawet na ławce rezerwowych. Grał w IV-ligowych rezerwach Arki. Czyżby można było mówić o otwartym konflikcie.

- Nie, nie było konfliktu pomiędzy mną a trenerem - wyjaśnia Budziński. - Po prostu trener nie widział dla mnie miejsca w drużynie. Z mojego punktu widzenia, to nie była komfortowa sytuacja, bo moje ambicje sięgają wyżej niż gra w IV lidze. Nie mogłem być w tej sytuacji zaskoczony, kiedy trener powiedział mi, że mogę sobie szukać w przerwie zimowej innego klubu. Propozycja z Białegostoku jest więc szansą, że znajdę miejsce, gdzie się piłkarsko odbuduję - kończy Budziński.

Wspomniany już Czesław Michniewicz tak komentuje całą sprawę:

- Wierzę, że "Budzik" potrafi grać w piłkę na wysokim poziomie. Widząc i słysząc, jakie ma kłopoty w Arce, uznałem, że mogę mu pomóc. Przywrócić do ligowego futbolu, także z korzyścią dla Jagiellonii.

Negocjacje pomiędzy Arka a Jagiellonią jeszcze trwają.

- Białostocki klub wystąpił do nas oficjalnie z transferową propozycją dla Budzińskiego. O ile nie ma żadnych przeszkód w wypożyczeniu Budzińskiego do końca obecnego sezonu, to do uzgodnienia pozostał jeszcze zapis dotyczący opcji pierwokupu, czyli sumy, za którą w czerwcu przyszłego roku - jeżeli będzie taka wola ze strony białostockiego klubu - Jagiellonia mogłaby dokonać transferu definitywnego - wyjaśnił nam prezes Arki Witold Nowak.

Wygląda na to, że zimowe przygotowania Budziński rozpocznie już z ekipą Jagiellonii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki