Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brak łazienki, wody i przestrzeni do życia. Jak pomóc rodzinie z Jaźwisk?

Sebastian Dadaczyński
Tutaj nawet nie można niczego naprawić. Jedno na dachu się ruszy, drugie od razu uszkodzi - mówią zrozpaczeni Ewa i Andrzej Kottlengowie, rodzice czwórki dzieci
Tutaj nawet nie można niczego naprawić. Jedno na dachu się ruszy, drugie od razu uszkodzi - mówią zrozpaczeni Ewa i Andrzej Kottlengowie, rodzice czwórki dzieci sebastian dadaczyński
Po wodę rodzina chodzi ponad kilometr do sąsiada, bo tam jest studnia. Mają czwórkę dzieci - najmłodsze liczy 5 lat, najstarsze 9. Wszyscy muszą pomieścić się na 20 metrach kwadratowych - w jednym pokoju i kuchni. Jak długo tak można żyć pytają Kottlengowie z Jaźwisk w gminie Gniew. I proszą o pomoc.

Tylną część domu podtrzymują drewniane drągi, sufit miejscami się wręcz zapada, pojawiają się zacieki. Nie ma łazienki, a o wodzie można w ogóle zapomnieć - w takich warunkach od siedmiu lat mieszkają Ewa i Andrzej Kottlengowie z Jaźwisk w gminie Gniew. Mają czwórkę dzieci - najmłodsze liczy 5 lat, najstarsze 9. Wszyscy muszą pomieścić się na 20 metrach kwadratowych - w jednym pokoju i kuchni.

- Jak długo można tak żyć? - pytają. - Tutaj nawet nie można niczego naprawić. Jedno na dachu się ruszy, drugie uszkodzi. Najbardziej doskwierają nam brak łazienki, wody i mało przestrzeni do życia. Mamy co prawda wychodek na zewnątrz, ale wiadomo, jak to jest zimą!

Po wodę rodzina chodzi ponad kilometr do sąsiada, bo tam jest studnia.
- Na szczęście mamy wózek, więc od razu można zabrać kilka dużych butli, tak sobie tu radzimy. Tymczasem dzieci rosną, a my wciąż mamy tylko dwa pomieszczenia, trudno się nawet przebrać...

Kottlengowie wynajmują tę ok. 200-letnią chatę, bo na zakup własnego mieszkania ich nie stać. Żyją z tzw. rodzinnego - pani Ewa nie może pójść do pracy, bo zajmuje się gromadką dzieci, a jej małżonek pracuje tylko sezonowo. Zatrudnia się w firmie drogowej i zarabia niewiele. Teraz jest na zasiłku dla bezrobotnych. Najgorzej - jak mówią - jest zimą. Kiedy zasypie ich w lesie, a pług nie dojedzie, nie mają jak się wydostać. Wtedy dzieci nie mogą pójść do pobliskiej szkoły w Opaleniu.

- Jak długo trzeba prosić o mieszkanie komunalne z gminy? - zastanawia się Ewa Kottlenga. - Wiemy, że inni mają jeszcze gorzej, ale nam brakuje już sił, zwłaszcza, że niedawno przeżyliśmy pożar. Ogień zaprószył się od komina. Na szczęście sami daliśmy radę go ugasić, ale do dziś o tym myślimy - podkreślają.

Gminni urzędnicy zapewniają, że znają sprawę Kottlengów i cały czas pamiętają o ich sytuacji. - Na bieżąco pomagamy tej rodzinie. Oczywiście w ramach naszych możliwości - mówi Stanisław Lamkiewicz, kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gniewie.

- Rzeczywiście warunki mieszkaniowe są złe, dlatego rodzina jest na liście przydziału lokali, by zamieszkać w budynku komunalnym w Ostrowitem - mówi Joanna Jaskulska, kierownik Referatu Społecznego w Urzędzie Miejskim. - Chodzi o ok. 70-metrowe mieszkanie, ale przed tą rodziną są jeszcze inne, które mają pierwszeństwo z racji liczby osób, okresu oczekiwania i warunków lokalowych.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki