Boże Narodzenie 2011: Najpiękniejsze słowa pod choinkę
Jacek Fedorowicz - satyryk:
Ponieważ pytanie zadał "Dziennik Bałtycki", moim pierwszym skojarzeniem było wspomnienie słów, które zabrzmiały mi jako przepiękne, a usłyszałem je pod koniec roku 1958 lub na początku 1959, na najwyższym piętrze budynku przy Targu Drzewnym, gdzie (w dziale miejskim chyba) redagowano "Rejsy".
Od kilku miesięcy donosiłem do każdego wydania rysunkową rubryczkę "Aktualności", kontynuowaną potem (po mojej emigracji do Warszawy) przez Zbyszka Jujkę jako - dobrze wszystkim znany - "Dzienniczek". Doniosłem więc kolejny odcinek i wręczyłem red. Andrzejowi Kiszkisowi. Wtedy do pokoju (prosto ze schodów, pamiętam każdy szczegół tego wydarzenia) wszedł red. Hyra. Jako student, bywający w redakcji wtedy jeszcze tylko raz w tygodniu, nie wiedziałem, że to naczelny. Ale gdy się odezwał, to się domyśliłem.
Powiedział: Panie Jacku, podoba nam się to, co pan robi, podwyższamy panu honorarium za odcinek do 150 złotych. Zatkało mnie z wrażenia. Z siedemdziesięciu pięciu na sto pięćdziesiąt! Ponieważ na utrzymaniu miałem wówczas dwie osoby plus trzecia w drodze - niespodziewana, nienegocjowana przedtem podwyżka ogromnie poprawiła nasz (z żoną Hanką) standard życiowy. Dość powiedzieć, że już kilka miesięcy potem stać nas było na zakup naszego pierwszego radioodbiornika Sonatina, za całe 1250 zł.