Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezpieczeństwo. Na lotnisku unikaj słów granat, bomba, pistolet. Dlaczego ludzie wciąż to robią?

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Alkohol, stres, frustracja  stoją za „żartami” pasażerów linii lotniczych o materiałach wybuchowych w bagażu. Wbrew pozorom, takich przypadków wcale nie jest mało. Dlaczego wciąż zdarzają się na lotniskach żarty „o bombie” lub „pistolecie” w bagażu, choć wiedza o tym, że taki dowcip oznacza poważne konsekwencje wydaje się powszechna? Decydującej roli nie odgrywa w tej sprawie poczucie humoru – wynika z opinii ekspertów.
Alkohol, stres, frustracja stoją za „żartami” pasażerów linii lotniczych o materiałach wybuchowych w bagażu. Wbrew pozorom, takich przypadków wcale nie jest mało. Dlaczego wciąż zdarzają się na lotniskach żarty „o bombie” lub „pistolecie” w bagażu, choć wiedza o tym, że taki dowcip oznacza poważne konsekwencje wydaje się powszechna? Decydującej roli nie odgrywa w tej sprawie poczucie humoru – wynika z opinii ekspertów. Karolina Misztal
Alkohol, stres, frustracja stoją za „żartami” pasażerów linii lotniczych o materiałach wybuchowych w bagażu. Wbrew pozorom, takich przypadków wcale nie jest mało. Dlaczego wciąż zdarzają się na lotniskach żarty „o bombie” lub „pistolecie” w bagażu, choć wiedza o tym, że taki dowcip oznacza poważne konsekwencje wydaje się powszechna? Decydującej roli nie odgrywa w tej sprawie poczucie humoru – wynika z opinii ekspertów.

Czterdzieści siedem przypadków naruszenia „warunków bezpieczeństwa lotniska” w gdańskim porcie lotniczym im. Lecha Wałęsy odnotowali od początku roku funkcjonariusze Morskiego Oddziału Straży Granicznej. Część z nich dotyczyła incydentów z pasażerami mówiącymi „dla żartu” o materiałach wybuchowych w bagażu, przewożeniu bomb czy planach przeprowadzenia zamachu.

Procedury są w takiej sytuacji jasne – informacja, choćby najmniej prawdopodobna, musi być sprawdzona, a potencjalne zagrożenie w takim miejscu jak lotnisko, wyeliminowane. Dla każdego, kto dopuszcza się takiego żartu, oznacza zazwyczaj koniec podróży, i nie jest to jedyna konsekwencja.

Żart? Nieśmieszny

Statystyki Morskiego Oddziału Straży Granicznej przypadek fałszywego alarmu bombowego na gdańskim lotnisku odnotowały m.in. pod koniec września tego roku. - Chciał polecieć do Malmo, podszedł z bagażem do odprawy i powiedział, że jest w nim bomba i pistolet. Mundurowi sprawdzili bagaż, nie było w nim żadnych niebezpiecznych przedmiotów. Mężczyzna nie potrafił wytłumaczyć powodu, dlaczego tak się zachował. Strażnicy graniczni ukarali go mandatem, a kapitan odmówił zabrania na lot do Szwecji – brzmiał komunikat MOSG.

Dodajmy, podobny przypadek miał miejsce w porcie lotniczym im. Lecha Wałęsy we wtorek 20 czerwca. Autorem „żartu” o ładunku wybuchowym był czterdziestolatek z powiatu malborskiego. - Strażnicy graniczni, jak zawsze w takich sytuacjach, musieli sprawdzić bagaż pod kątem minersko-pirotechnicznym. Tłumaczenia pasażera, że chciał tylko sobie pożartować z obsługą lotu, nie okazały się dla niego okolicznością łagodzącą – brzmiał komunikat MOSG. - Nie tylko otrzymał grzywnę w wysokości 500 zł, ale też decyzją kapitana samolotu nie został wpuszczony na pokład rejsu do Hamburga.

Podobne przypadki miały miejsce na lotniskach m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie. Za każdym razem kończyło się anulowaniem lotu dla autora fałszywego alarmu, a także karą mandatu w wysokości 500 zł i wpisaniem na czarną listę lotniczego przewoźnika.

To nie poczucie humoru

Przedstawiciele MOSG podkreślają: "pasażerowie powinni uważać na słowa wypowiadane podczas obsługi do pracowników lotniska. Słowa "bomba", "granat" itp. to nie żart. Każdy sygnał o możliwości stworzenia zagrożenia jest natychmiast sprawdzany. Wiąże się to z wszczęciem odpowiednich procedur, a co za tym idzie, zakłóceniem pracy portu lotniczego, opóźnieniem odlotów, jak również sankcjami w postaci mandatu karnego – tłumaczą funkcjonariusze.

Do tego dochodzi stres innych pasażerów, ich możliwy dyskomfort w czasie podróży, także stres personelu lotniczego i całej, cywilnej obsługi lotniska.

- Jest zbyt dużo powodów, zbyt dużo możliwych scenariuszy np. zamachu, by służby mogły zbagatelizować każdą, nawet wydającą się najmniej prawdopodobną informację o potencjalnym zagrożeniu – tłumaczy Marcin Samsel, ekspert zarządzania kryzysowego, wykładowca Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni. - Taki „żart” trzeba rozpatrywać jako np. potencjalną próbę odwrócenia uwagi od prawdziwego zagrożenia lub np. próbę rozpoznania działania służb i systemu.

Eksperta pytamy, dlaczego tego typu „żarty” wciąż mają miejsce, mimo że informacje o konsekwencjach dla sprawców tego typu zdarzeń są powszechne, a SG regularnie przestrzega przed takimi zachowaniami?

- Należy założyć, że jednym z czynników może być „wakacyjny nastrój” udzielający się tym, którzy udają się liniami lotniczymi na urlop a także alkohol, powodujący u niektórych ograniczenie samokontroli. Mogą one być również wywołane nerwami, frustracją np. z powodu kolejek do odprawy czy przedłużającego się lotu czy stresem przed podróżą lotniczą – stąd głupie odpowiedzi na pytanie pracownika lotniska o to, co ktoś przewozi w bagażu – zaznacza Marcin Samsel.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki